Rozdział 18

1.1K 46 3
                                    

Laura

Przez małe okno samolotu obserwowałam niebo, wszystko wydawało się takie inne, spokojne. Nie mogę doczekać aż wyląduję wreszcie w moim rodzinnym mieście, tęskniłam za rodzicami i Rossem. Tak nagły wyjazd i wcześniejsza kłótnia z rodzicami zmieniła trochę nasze relacje. Zresztą o tą sprzeczkę między nami się nie dziwię, nie zawsze wasza córka myśli, że jest w ciąży. Opuszczając Sydney czułam lekkie uczucie winny przez to, że Luke i Mike się do siebie nie odzywają. Cholera, powinnam byłą zostać i ich pogodzić, choć w sumie blondyn na to zasłużył. Znając Michaela to przewrócił cały dom do góry nogami tylko dla tego, ze nie wiedział gdzie jestem. Jesteśmy jak rodzeństwo a on odgrywa rolę starszego opiekuńczego czasami zrzędliwego starszego brata. Kocham go najmocniej na świecie i choć czasem mam ochotę go udusić, nadal jest najlepszy. Musze przyznać dorosnął, nie jest już tym szalonym, uciekającym z domu tylko dlatego, że rodzice nie pozwolili przefarbować mu włosów, dzieciakiem. Nadal jest szalony ale o wiele mniejszym stopniu, stał się poważny i wie, że nie zawsze ma rację. To samo stało się z jego kumplami. Ashton zawsze był opiekuńczy i zabawny tutaj nic się nie zmieniło ale wreszcie zaczął wyrażać swoje zdanie, wcześniej trzymał się na uboczy i przytakiwał chłopakom. Calum to mój ulubieniec! Pierwsze zauroczenie, tego się nie zapomina. On nic się nie zmienił, zawsze był miły, słodki, zabawny racja dorosnął ale jego zmienić może tylko dziewczyna. Luke, też się zmienił, nadal jest dupkiem ale jednak wiek robi swoje. Nie jest tym upierdliwym dzieciakiem, który na każdym kroku mnie krytykował. Nawet go polubiłam, byłabym w stanie się z nim zaprzyjaźnić i porzucić plany zemsty gdyby tylko powiedział jedno głupie przepraszam. Hah, muszę też dodać, że cała czwórka wyrosłą na przystojniaków, pamiętam jak kiedyś Mike rozpaczał, że na zawsze zostanie niskim chłopakiem z  nudną fryzurą. Ja sama też się zmieniłam, najpierw zdjęli mi aparat na zęby, potem mama zaproponowała soczewki a na końcu poszłam na zakupy całkiem sama. Wszyscy przecież się zmieniają to ludzka rzecz dlatego nie wiem dlaczego o tym myślę. 

- Samolot będzie lądował dokładnie za 30 minut, życzymy przyjemnej reszty lotu- powiedział głos z głośnika, odetchnęłam z uśmiechem. Wreszcie będę w domu...

****

- Mamo! tato!- wpadłam w ramiona rodziców jak mała dziewczynka na co zareagowali śmiechem 

-Tęskniliśmy za Tobą, skarbie- powiedziała mama, spojrzałam na nią, jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. Błękitna sukienka przed kolano, lekko rozkloszowana bez rękawów, do tego klasyczne czarne szpilki. Rożnie się od niej, ale w tym momencie jest to nieważne.

- Ja za wami też- uśmiechnęłam się poprawiając włosy- Jedziemy do domu?-zapytałam kiedy razem skierowaliśmy się do wyjścia z lotniska

- Jedziemy- tata objął mnie ramieniem

****

-  Tęskniłam z LA- mruknęłam biorąc kolejny kęs lasagne

- Skarbie przepraszamy, że  tak nagle kazaliśmy ci wylecieć do Sydney. Wiesz, że byliśmy na ciebie źli i rozczarowani tą całą sytuacją- powiedziała mama wycierając usta serwetką 

- Byłam zła to oczywiste ale już mi przeszło- wyjaśniłam 

- To dobrze- tata odłożył na stół lampkę z winem- Mamy dla ciebie niespodziankę- uśmiechnęłam się szeroko w ich stronę

- Możesz wrócić tutaj i skończyć szkołę w swojej starej placówce- oznajmiła mama, tak szybko jak na moje twarzy pojawił się uśmiech tak szybko zniknął. Przez głowę przemknęło mi żebym została ale czy właśnie tego chce?


Zapraszam na swoje opowiadanie pt. "Chłopak z biblioteki'' :) Niedługo wracam do domu więc możliwe, że rozdziały będą pojawiać się częściej. ;)

Kuzynka | l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz