Rozdział 21

1K 49 4
                                    

- Jeszcze raz dziękuję Zayn- powiedziałam odbierając od niego walizkę.

- Nie ma za co- uśmiechnął się - To do jutra- oznajmił lekko mnie do siebie przytulając

- Paa- pomachałam mu i poczekałam aż odjedzie wtedy udałam się do domu. Drzwi o dziwno były otwarte co oznaczało, że Mike jest w domu. Zła zostawiłam swój bagaż w przed pokoju udając się do salonu ale tam było pusto. Kiedy przeszukałam cały dom mogłam śmiało stwierdzić, że nie ma nikogo. Jednak samochód Michaela stał w garażu, jego kurtka wisiała na wieszaku a telefon leżał na łóżku w jego pokoju więc on też musiał tutaj być. Nagle mnie olśniło, jedynym pomieszczeniem, którego nie sprawdzałam był strych. Raczej go tam nie powinno być ale postanowiłam dla bezpieczeństwa sprawdzić. Szybko udałam się na piętro po czym skierowałam się na sam koniec długiego korytarza, wchodząc do pokoju gdzie były drewniane, krótkie schody oraz dwie kanapy. Pamiętam jak lubiłam tutaj przesiadywać kiedy przyjeżdżałam a do Michaela przychodzili znajomi. Szybko wdrapałam się na szczyt i z trudem otworzyłam drewnianą klapę. Weszłam jeszcze wyżej zauważając opartych o stare pudła idiotów. 

- Co wy tu do cholery robicie, co?- zapytałam zła zwracając ich uwagę

- Nie zamykaj tej klapy!- krzyknęli wspólnie przez co lekko się skrzywiłam

- Urwaliśmy tę magiczną wajchę i nie mogliśmy wyjść a tutaj nie ma zasięgu- wyjaśnił Ashton wstając z zakurzonej podłogi

-Żebym ja wam zaraz nie zrobiła magicznej wajchy z waszych twarzy- mruknęłam schodząc w dół a za mną grupka ludzi, którzy byli idealnym przykładem na nie korzystanie z mózgu. - Wiecie ile ja czekałam na lotnisku?!- rzuciłam z wyrzutem 

- Ooops- powiedział Michael a ja za to 'ops' o mało co się na niego nie rzuciłam. 

- Będzie ops jak przypadkiem rzucę w was krzesłem- odwróciłam się na pięcie wychodząc i kierując się do pokoju. Muszę wsiąść prysznic i chociaż trochę się rozluźnić. Oj Mike długo będzie musiał mnie przepraszać, oj długo. Kiedy przekroczyłam próg swojej małej oazy spokoju zamknęłam drzwi na klucz aby żaden nie proszony gość nie mógł tu wejść. Z szafy wyjęłam czyste ubrania na zmianę po czym skierowałam się do łazienki.  Po niecałej godzinie wyszłam odświeżona, uspokojona i jak nowo narodzona przynajmniej na chwilę. Zgarnęłam za dużą szarą bluzę z jakimś napisem i wyszłam ze swojego pokoju. W salonie zastałam całą czwórkę rozwaloną na kanapach, jedzącą pizze i pijącą piwo jednocześnie oglądając mecz. W tej chwili powinni za mną biegać i przepraszać a nie obżerać się. Postanowiłam to jednak olać i przyłączyć się do nich, przynajmniej siedzą cicho. Rzuciłam się na miejsce obok Luke'a , który jako jedyny nie zajmował całej kanapy. Ze stolika zgarnęłam miskę z chipsami po czym zaczęłam wpatrywać się w biegających po boisku piłkarzy. 

- Tak w ogóle to jak ty wróciłaś?- zapytał Cal zwracając na siebie moją uwagę

- Zayn po mnie przyjechał- odpowiedziałam i poczułam jak Luke nagle odwraca w moją stronę twarzy. - Przynajmniej na niego mogłam liczyć- oznajmiłam

- Oj to nie nasza wina- powiedział Ash 

- A czyja?- uniosłam brwi do góry 

- Szukaliśmy moich starych płyt i po prostu się tam zatrzasnęliśmy- wyjaśnił teraz niebiesko włosy Mike- Przecież wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć.

- Dzisiaj nie mogłam- mruknęłam odwracając wzrok z powrotem na ekran 


Przybywam z rozdziałem, który piszę na szybko rozdziały na "Udawany związek" powinny się pojawić w następny tydzień :) 

MAM WAŻNE PYTANIE! Jak myślicie powinnam kontynuować ' Chłopak z biblioteki"? Czy może usunąć to opowiadanie? Proszę piszcie w komentarzach :) Miłego dnia x

Kuzynka | l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz