27

1.2K 60 0
                                        

*3 miesiące później

Postanowiłam spróbować zamieszkać z Mark'iem. Jesteśmy parą. Wiem że znamy się dość krótko ale trudno. 9 miesiąc ciąży to coś strasznego. Nie dość że wszystko boli, wkurza to jeszcze się ma zachcianki.... Na szczęście Mark dzielnie to znosi. Ostatnio o 2 w nocy wypiepszyłam go po truskawki chociaż wszystkie sklepy były zamknięte...

*
-Chcesz herbatę? - krzyknął Mark z kuchni.

-Tak-odkrzyknęłam i zaczęłam się poprawiać na kanapie. Gdy już się wygodnie ułożyłam włączyłam jakiś film. Po chwili Mark przyszedł do salonu z herbatami podając mi mój kubek i sam usiadł obok mnie.

-Myślę że powinnaś być w szpitalu. - powiedział kiwając głową.

-Po cholere? Dziecko zdrowo, ja też się dobrze czuje.

-Pragnę ci przypomnieć że za 3 dni masz termin. - powiedział z uśmiechem a ja omal się nie udławiłam herbatą.

-Już?! - wstałam i szybkim krokiem poszłam do sypialni pakować tą całą wyprawkę... Mark tylko się śmiał. Wsparcie faceta bezcenne...

*
Obudził mnie ból w podbrzuszu. Pierw myślałam że tak dziecko mocno kopie, ale jednak nie...

-Mark.... Mark! - zaczęłam szarpać jego rękę by się obudził.

-Co jest? - spytał podnosząc głowę.

-Chyba rodze... - powiedziałam lekko przestraszona.

-Już?!

Zerwał się i zaczął się ubierać. Po chwili mi również pomógł się ubrać. Wziął torbę szpitalną i pomógł mi dojść do samochodu. Jechał mega szybko. Na szczęście ulice były puste więc do szpitala dojechaliśmy w około 10 minut. Po wejściu do szpitala był tłok ludzi i kobiet w ciąży. Podeszliśmy do recepcji.

-Dzień dobry w czym pomóc? - serio kurwa nie widzisz.....?

-Chyba rodze... - powiedziałam zwijając się z bólu,a ta szmata popatrzyła na mnie jak na niedorozwoja co najmniej...

-Ta... A ja jestem James Bond. - odparła od niechcenia. Czułam jak mnie hormony rozsadzają od środka. Chciałam już urodzić a ta suka nie pomagała.

-Słuchaj kurwo. Jak cie pierdolne w ten rudy łeb to zobaczysz co to znaczy nie zadzierać z rodzącą kobietą więc dla własnego bezpieczeństwa radzę zadzwonić ci po lekarza! - krzyknęłam na nią a ona popatrzyła na mnie jakby ducha zobaczyła i wykonała moje polecenie.

*2 godziny później

Witamy na świecie Blanca ! Trzymałam małą na rękach a wokół mnie rozpętało się zamieszanie. Wszyscy chcieli zobaczyć dziecko. Byli praktycznie wszyscy mi bliscy- rodzice, przyjaciółki, dziadkowie i oczywiście Mark. Po chwili zobaczyłam jak drzwi się otwierają a do środka wchodzi Chris. W końcu jest ojcem...

Wszyscy się pozachwycali więc pojechali do domu. Zostałam tylko ja,Mark i Chris. A obok w łóżeczku spała Blanca.

-Mark, możesz nas na chwilkę zostawić samych? - pytanie skierowałam do Mark'a.

-Pewnie- uśmiechnął się ciepło i wyszedł z sali. Zostałam sama z Chrisem. Obok mnie leżała moja córka i razem z Chrisem bawiliśmy się jej rączkami.

- Jak ją nazwałaś? - po chwili spytał.

-Blanca.

-Ładnie. - uśmiechnął się cały czas patrząc na dziecko. - będę mógł ją odwiedzać? - spytał z nadzieją w głosie.

-Nie mogę Ci zabronić. W końcu to też Twoja córka. - powiedziałam a Chris się lekko uśmiechnął.
Po chwili na salę weszła pielęgniarka.

- Proszę wyjść,Pani Elena musi odpoczywać. - po tych słowach Chris wyszedł, a ja postanowiłam się zdrzemnąć.

Z panem wyspy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz