- To nic takiego, zaraz znajdę plaster i po problemie - powiedziałam po raz n-ty, ponieważ ci idioci za bardzo dramatyzowali - To zwykłe przecięcie - zapewniłam i przykleiłam na ranę plaster.
- Mogłaś nie kontynuować tej potyczki - skarcił mnie Rico, na co przewróciłam oczami.
- To nie była potyczka, tylko przypomnienie. Poza tym i tak wygrałam - poprawiłam rudego.
Chciałam coś powiedzieć, kiedy nagle do pokoju wszedł Nathan. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, ale ten nic nie mówiąc, położył obok mnie kwiaty, po czym wyszedł. Sięgnęłam po białą karteczkę, po czym przeczytałam jej treść.
Dyr kazał mi tu przyjść i przeprosić, co nie zmienia faktu, że jesteś pokraką.
Na zawsze Twój wróg,
NathanZaczęłam się śmiać i podałam karteczkę chłopakom.
- To było zabawne - przyznałam, po czym ruszyłam na następne zajęcia.
- Chyba nie powinnaś iść na zajęcia. Słabo wyglądasz - chciałam coś powiedzieć, ale widząc znaczące spojrzenie Mike'a, zrozumiałam o co chodzi i skrzywiłam się udając cierpienie.
- Masz rację, ale nie wiem czy poradzę sobie sama. Powinniście mi pomóc...
- Nie wiem, czy możemy. Musimy iść na zajęcia. - powiedział przeciągle Rico.
- NA litość boską, zajmijcie się nią! A nie stoicie jak bałwany! - powiedział profesor Brown, który pogonił nas - Usprawiedliwię was, no już! Zmykajcie!
Kiedy zniknęliśmy za zakrętem, zaczęłam się śmiać, czym zaraziłam resztę.
- Okay, gdzie idziemy? Most? Las? - zapytałam.
- A może tam gdzie się poznaliśmy? - zaproponował zamyślony Rico, na co skinęliśmy głowami. Ostatnio dziwnie się zachowywał i oboje to zauważyliśmy, ale ani Mike, ani ja, nie mieliśmy odwagi zapytać o co chodzi. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, więc w końcu nam powie. Zawsze chodzimy w to miejsc, gdy wydarzy się coś ważnego, więc dzisiaj może dowiemy się o co chodzi.
Wyszliśmy ze szkoły w absolutnej ciszy. Zastanawialiśmy się o co może chodzić, a Rico najprawdopodobniej zastanawiał się jak nam to przekazać. Zmayśliłam się i przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie.
Młodsza wersja mnie, czyli szatynka z zaplecionymi dwoma warkoczykami związanymi błękitną wstążką i wielkimi szarymi oczami, które wszyscy uważali za magiczne, bo były prawie białe. Stałam pod ścianą i wycierałam ukradkiem łzy, ponieważ większość nastolatków się ze mnie śmiała. Był to dzień, w którym przydzielali nas do magicznym klas, a ja już byłam osłem ofiarnym tej szkoły, co na szczęście się zmieniło.
- Nie przejmuj się nimi - usłyszałam obok siebie i zobaczyłam tam 16-letniego rudego chłopaka z mojego rocznika - Ze mnie też się nabijają, ale staram się być silny - powiedział i starł łzy z moich policzków - Jesteś śliczna, a oni po prostu ci zazdroszczą - powiedział uroczym głosikiem - Jak chcesz, możemy trzymać się razem - uśmiechnęłam się i ochoczo pokiwałam głową.
- Jestem Ina, a ty?
- Rico - powiedział i podał mi rękę, którą ujęłam.
Niedługo później przed szeregi wpadł zasapany blondyn, który miał bluzkę na lewą stronę i plecak, z którego wszystko się wysypało, gdy gwałtownie wyhamował na środku. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja i Rico patrzyliśmy na niego ze współczuciem.
- Proszę się przestać śmiać - rozkazała młodsza wersja dyra - Dołącz do tej klasy, Mike - powiedział i wskazał naszą grupę. Natychmiast chwyciłam go za kołnierzyk i pociągnęła za siebie, gdy Nathan, mój obecny wróg, chciał rzucić w zielonookiego jajkiem, które w rezultacie wylądowało na mnie.
- Chyba mam u ciebie dług - powiedział Mike, gdy pomagał mi się wycierać.
- Tak, właściwie to możesz być naszym przyjacielem. Wielka trójka - powiedziałam i uśmiechnęłam się, na co oni również odwzajemnili gest - Patrzcie na to! - powiedziałam, po czym wyciągnęłam scyzoryk z plecaki i podeszłam do pnia, gdzie napisałam swoje imię i podałam narzędzie chłopakom, po czym powstał napis:
Ina+Rico+Mike=Przyjaciele na zawsze
Uśmiechnęłam się do swojego dzieła i w trójkę przyglądaliśmy się napisowi.
- Wszystko ok? - wyrwał mnie z zamysłem Mike. Jak się okazało, byliśmy na miejscu.
Usiedliśmy na ławce po środku parku, po czym ja odsłoniłam gałęzie płaczącej wierzby i przejechałem palcami po wyskrobanym w korze napisie.
- To złe wieści, prawda? - zapytałam widząc skuloną posturę Rica. Bez słowa przytuliłam go i po chwili Mike również się dołączył.
- Powiedz o co chodzi - poprosiłam z wymuszonym uśmiechem, pomimo szklanek w oczach i spojrzałam na niego wyczekująco.
- Stary, dawaj. Na pewno to nic takiego. - Rico spojrzał na nas po czym zacisnął wargi i zmarszczył brwi, nie mogąc zacząć tematu. Nie naciskaliśmy. Wiedzieliśmy, że to nigdy nie działa. Nie, jeśli chodzi o niego.
W końcu Rudy wypuścił powietrze z ust i zaczął mówić, a ja zaczęłam się śmiać.
CZYTASZ
Wysłanniczka Aniołów
Romance- To zdolność łowców, nie wiedziałaś? - zmarszczyłam brwi. - Nie jestem nim, więc skąd miałam wiedzieć? - popatrzył na mnie zdziwiony. - Jesteś w połowie łowcą, tak jak ja. Tylko oni potrafią wywołać niebieski ogień w tych cierniach i odbier...