- I jak tam? Ile już zaproszeń dostałaś? - przewróciłam oczami i usiadłam na łóżku. Niedawno wróciłam z salonu, w którym prawie umarłam na zawał przez istotę o dość wątpliwym ilorazie inteligencji, mówiąc prościej: przez Zack'a.
- Jeszcze żadnego, bo będą rozdawać za kilka dni. Zaprosiłeś Mię? Zgodziła się? - dopytywałam.
- Tak, poza tym myślisz, że można mi odmówić? Mi? - spytał nie dowierzając i zaśmialiśmy się.
- Wiesz, brakuje cię w tej szkole. To już nie to samo. - po drugiej stronie słuchawki rozległo się westchnięcie.
- Wiem, mnie również tego brakuje, ale postaram się was odwiedzić. Prawdopodobnie zrobię to pod koniec roku, a zobacz, że jeszcze tylko trzy miesiące. Już marzec!
- Tak, masz rację. Nie mogę się doczekać, aż wreszcie cię zobaczę - powiedziałam z szerokim uśmiechem, a ciszę w pokoju przerwało ciche pukanie do drzwi - Poczekaj chwilę, ktoś puka.
Przycisnęłam głośnik do ramienia i podeszłam do drzwi, po czym je otworzyłam. Po drugiej stronie stała Jane. Uśmiechnęłam się.
- Nie zgadniesz kto dostał dwa zaproszenia na bal! - pisnęła, na co uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ją z piskiem radości.
- Brawo! A ty się martwiłaś, że nikt nie będzie chciał z tobą iść. A ja mówiłam, że będą się o ciebie bić. - zauważyłam, na co ona wyszczerzyła zęby.
- I nie tylko ja. Ty również, moja droga. - patrzyłam na nią osłupiała, gdy podawała mi dwie koperty - Posiadanie wtyczek u osób ze skrzynkami się przydaje. - puściła mi oczko i wyszła z pokoju.
- Czy ja dobrze słyszałem? - zapytał Rico, gdy z powrotem usiadłam na łóżku i wróciłam do rozmowy.
- Tak, sama w to nie wierzę. -odparłam i spojrzałam na koperty z moim imieniem.
- Od kogo? - dopytywał, a ja schowałam je do szuflady obok łóżka.
- Nie wiem, ale na razie nie mam siły teraz zawracać sobie tym głowy. Może później zobaczę?
- Okej, jak uważasz. Ale będziesz musiała mi później powiedzieć, rozumiesz.
- Oczywiście, tato - prychnęłam z uśmiechem.
- W końcu wiesz, młoda damo. Muszę wiedzieć z kim się zadajesz. - podchwycił wątek, próbując zachować powagę.
- Oczywiście, ojcze. Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz - powiedziałam przez śmiech, a rudy po chwili do mnie dołączył - Dobra, ja kończę. Jestem już zmęczona. Pogadamy jutro? - zapytałam.
- No chyba nie. - zmarszczyłam brwi - Musisz zadzwonić dzisiaj, jak przeczytasz listy!
- Chłopie, nie strasz mnie! Już myślałam, że się na mnie obraziłeś!
- Dobra, dobra. To do usłyszenia. - pożegnał się.
- Cześć... - rozłączyłam się.
Po rozmowie telefonicznej z przyjacielem, poszłam wziąć prysznic i pójść już spać, jednak gdy usiadłam na łóżku, nie mogłam się powstrzymać i sięgnęłam do szafki po listy.
Cześć, Ina!
Dyrektor wpadł na naprawdę oryginalny pomysł zaproszeń, nie? Zawsze wystarczyło podejść do kogoś i go zaprosić, a tymczasem wpadł na pomysł listów. Boję się, że za rok będzie trzeba wybranej osobie zorganizować jakieś przyjęcie czy coś, ale mam nadzieję, ze Dyr wie, iż to za dużo zachodu. Chociaż, znając go, byłby do tego zdolny. - Wiesz, że zrobiłby wszystko dla darmowej wyżerki, jaka by na takowych przyjęciach była.
Zaśmiałam się zarówno z tego porównania jak i z nerwów, bo domyślałam się do kogo ten list należy. Już kiedyś on użył przy mnie tego określenia, ale było to bardzo dawno i skierowane do innego dyrektora. Niemal o nim zapomniałam, ale po przeczytaniu tych słów, wspomnienie wróciło.
Odszedłem od głównego tematu, ale trudno. Domyślam się, że na bal jesteś już umówiona z Mikem, ale mimo to chciałem spróbować.
Ino, czy zechciałabyś być moją parą na wiosennym balu?
Zack
Gdy przeczytałam podpis, przekonałam się, że moje przypuszczenia były jak najbardziej trafne. Odłożyłam list na stolik, bojąc się, że moje podejrzenia również będą prawdziwe, a wtedy znalazłabym się między młotem a kowadłem.
Otworzyłam kopertę i przełykając ślinę, rozłożyłam drugi list.
Hej, Ina!
Nie chcę zajmować ci dużo czasu, bo pewnie jesteś zabiegana, tak jak zawsze. Niedługo wiosenny bal, na który zapewne wybierasz się z Zackiem, ale trudno, co mi tam.
Czy zostałabyś moją parą na balu?
Mike
Odłożyłam kartkę na stolik i rzuciłam się plecami na łóżko. Nakryłam twarz poduszką i krzyknęłam w nią, co ściszyło to do normalnego tonu.
W końcu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Rica.
- No cześć, przeczytałaś listy? Od kogo są? - nie odpowiadałam przez dłuższy czas, więc zapytał: - Ina, wszystko okey?
- Jestem w sytuacji bez wyjścia. - wyjaśniłam cicho, a rudy westchnął.
- Kto cię zaprosił? - zapytał ostrożnie, a ja spojrzałam na dwa nieszczęsne listy.
- Zack i Mike. - jęknęłam.
- To niezbyt ciekawie... - przerwała mu.
- Ale chyba odpowiedź jest oczywista. - odparłam wiedząc, że jest jedno wyjście, które wydawało się najodpowiedniejsze. Powiedziałam o nim Rico.
- Chyba masz rację. To duży chłopiec, na pewno zrozumie. - zapewnił O'Connor.
CZYTASZ
Wysłanniczka Aniołów
Romance- To zdolność łowców, nie wiedziałaś? - zmarszczyłam brwi. - Nie jestem nim, więc skąd miałam wiedzieć? - popatrzył na mnie zdziwiony. - Jesteś w połowie łowcą, tak jak ja. Tylko oni potrafią wywołać niebieski ogień w tych cierniach i odbier...