Rozdział 16

170 14 0
                                    

- Chodzi o to, że... - strzeliła pacami, nie wiedząc jak zadać to pytanie - Chodzi o Mike'a i Zack'a. Byłam święcie przekonana, że jesteś zakochana w Zack'u, a gdybym cię stamtąd nie zabrała, to twój rzekomy "przyjaciel" - nakreśliła cudzysłowie w powietrzu - by cię pocałował. - dopiero teraz do mnie dotarło, że ona ma rację - Wydaje mi się, że się gubisz. Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać? Jak to z nimi jest? -westchnęłam.

- Szczerze ci powiem, że nie wiem jak to wyjaśnić. Dzisiaj, kiedy stałam tutaj z Mike, muszę się przyznać, że przez ułamek sekundy pomyślałam o Zack'u, o naszym niedoszłym pocałunku i o tym, co dzisiaj narysowałam, cz... - machnęła ręką.

- Czekaj, czekaj. Niedoszłym pocałunku? Kiedy to było? - dopytywała Jane.

- Wieczór przed tym, kiedy po raz pierwszy cię spotkałam, a właściwie na ciebie wpadłam. - przewróciła oczami.

- Co, kiedy, jak, dlaczego. Odpowiedz dokładniej. - nakazała poprawiając poduszkę za plecami.

- Więc poszliśmy do kina na Iluzję 2, bo miał jeden wolny bilet i pomyślał o mnie. Kiedy wracaliśmy, szliśmy lasem, w końcu wiesz, że przejście jest w lesie, czego nigdy nie rozumiem. - powiedziałam zastanawiając się nad tym kto rozmieszczał portale, ale widząc spojrzenie rudej, wróciłam do rzeczywistości - No, rozmawialiśmy o różnych rzeczach i w pewnym momencie potknęłam się, ale Zack przytrzymał mnie i... prawie się pocałowaliśmy.

- On cię pocałował czy to była raczej twoja inicjatywa? Spodziewałaś się tego? - zasypała mnie pytaniami, na co skrzywiłam się.

- Może nie pytał mnie o to wprost, ale widziałam, że nie był pewny czy tego chcę.

- Dlatego cię nie pocałował? - poczułam rumieniec na twarzy.

- Um, nie. Ja... no dobrze, nie owijajmy w bawełnę, okey? Chciałam, żeby to zrobił, ale wtedy jakieś zwierzątko przebiegło koło naszych nóg i wystraszyłam się. - fioletowooka wybuchnęła śmiechem, przez co oberwała poduszką - To nie jest śmieszne.

- Masz rację, nie jest. Przepraszam. - powiedziała opanowując głupawkę i odchrząknęła - Dobrze, czyli dzisiaj pomyślałaś o tym pocałunku, czy to coś znaczy? Z którym chciałabyś iść na bal? - wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem, nie zastanawiałam się. Poza tym skąd pewność, że któryś z nich zaprosi mnie na bal? - klasnęła w dłonie.

- Mam pomysł! Mam pilnować skrzyń z listami, jeśli zauważę jakieś z twoim nazwiskiem, przyniosę je do ciebie, hę? - potrząsnęłam ze śmiechem głową.

- Okey, skoro chcesz.

- A co dzisiaj narysowałaś? - spuściłam głowę.

- No wiesz... Nie miałam pomysłu i zorientowałam się kogo to portret, dopiero kiedy skończyłam.

- Zack, prawda? - skinęłam głową i wstałam z łóżka

- Masz może jakąś książkę do poczytania? Poszłabym coś poczytać, żeby nie myśleć o tej sytuacji.

- Pewnie. Możesz wziąć coś stamtąd. - wskazała szafę na lewej ścianie. Wzięłam pierwszą książkę, która wpadła mi w ręce.

- Dzięki. Oddam ci jutro, lub pojutrze. - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się do salonu.

Usiadłam na kanapie, zapalając lampkę na stoliku, bo mimo niezbyt później godziny, było tu dość ciemno dzięki zasłoniętym oknom. W salonie zwykle panował półmrok, chyba że przychodzili tu uczniowie, a teraz oprócz mnie było tu z trzech innych czarodziei.

Yennefer nie wiedziała co ma zrobić. Wiedziała, że to nie fair wobec niego. Dała mu złudne sygnały, a teraz prawie całowała się z innym? Potrząsnęła głową i spojrzała na księżyc. Dziś była pełnia, dzięki której elfie mocy działały z podwójną siłą. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się ciesząc blaskiem księżyca.

Nagle poczuła obok siebie czyjąś obecność, nie musiała otwierać oczu, żeby wiedzieć kto to. Była to osoba, którą cały czas zaprzątała sobie głowę. Był to...

- Zack! Na miłość boską, nie strasz mnie tak! - krzyknęłam zatrzaskując książkę, kiedy ktoś nagle złapał mnie za ramiona, a teraz leżał za kanapą, tarzając się ze śmiechu po podłodze. Skrzyżowałam ręce na piersiach, odkładając książkę na ławę i spojrzałam na niego wyczekująco - Skończyłeś?

- O Boże, twoja mina! Hahaha! Była nie do opisania, musiałabyś to zobaczyć! - powiedział kilka minut później wskakując na wolne miejsce obok mnie.

- Co tu robisz? Czy to twoje hobby? Straszenie niczego nieświadomych osób?

- Nie, tylko ciebie. - odpowiedział z zębami wyszczerzonymi w uśmiechu - Co czytałaś?

- Jakąś książkę, którą pożyczyłam od Jane. - westchnęłam - Jeszcze raz: Co tu robisz?

- Nie mam co robić, więc chciałem cię poszukać. Uprzedzając twoje pytanie: tak, jak widać nie mam przyjaciół. - parsknęłam śmiechem, bo właśnie o to chciałam zapytać.

Wysłanniczka AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz