Rozdział 20

164 14 1
                                    

Rozmawiałam z Jane o balu. Siedziałyśmy na parapecie w korytarzu, gdy ktoś nagle pociągnął mnie za rękę.

- Musimy pogadać. - syknął Zack.

- Zaraz dokończymy. - obiecałam rudej i poszłam za Fisherem.

Zauważyłam, że był strasznie spięty i zaciskał wargi.

- O co chodzi? - zapytałam, ale nie odpowiedział, na co westchnęłam.

Po chwili brunet otworzył drzwi do jakiejś sali lekcyjnej, która była wolna, ponieważ była niedziela.

- Co my tu robimy? - spytałam i stanęłam pod ścianą, a Zack usiadł na pobliskiej ławce i przetarł czoło.

- Pamiętasz, co kiedyś powtarzała ci matka? - spytał, na co zmarszczyłam brwi.

- Nie wiem do czego zmierzasz. O jakie słowa ci chodzi? - dopytałam nie wiedząc o co mu chodzi.

- To, że chłopcy zakochują się szybciej. - spojrzałam na niego mając nadzieję, że żartuje, ale tak nie było.

- Zack, przecież chodzę z Mikem. - przypomniałam mu, na co ten w mgnieniu oka znalazł się przede mną. Jedną rękę oparł obok mojej głowy, a drugą zaczął głaskać mnie po policzku i nachylił się, żeby jego twarz była na wysokości mojej.

- Kochasz go? - zapytał patrząc mi w oczy.

- T-tak. - odparłam starając się nie myśleć o jego dotyku, który był rozpraszający.

- Kochasz go, ale nie tak jak mnie, nie w taki sposób. Kochasz go jak brata, moja droga. - dodał niezwykle pewny swoich słów.

- Nie wiem o czym mówisz. Mylisz się. - odpowiedziałam, ale to zabrzmiało jakbym próbowała przekonać samą siebie.

- Na prawdę? - spytał z uniesioną brwią i z zadziornym uśmiechem. Zbliżył twarz do mojej tak, że czułam jego oddech na swojej twarzy i zadrżałam, co nie uszło jego uwadze. Przybliżył swoją twarz tak bardzo, że czułam jego wargi na swoich z każdym wypowiedzianym słowem - Bo mnie się wydaje, że pragniesz właśnie mnie. - dokończył patrząc na moje usta i przejechał palcem po mojej dolnej wardze, a moje serce zabiło szybciej.

Zack spojrzał mi w oczy i naparł swoimi ustami na moje. Złapał moje dłonie i położył je na swoim karku, a swoimi objął mnie za szyję. Wplotłam palce w jego włosy, wbrew samej sobie, oddając pocałunek. Nie przerywając pocałunku, Fisher przesunął swoje ręce na moją talię i przyciągnął mnie bliżej siebie, ściskając lekko. W tamtej chwili nie potrafiłam jasno myśleć. Zaczęłam ciągnąć końcówki jego włosów, co spotkało się z jego zadowolonym mruknięciem. Chłopak przygryzł moją wargę i oderwał nasze usta, jednak nadal jego twarz pozostała blisko mojej. Jęknęłam mimowolnie, nie zdążywszy nacieszyć się pocałunkiem, który przerwał zdecydowanie za szybko. Fisher spojrzał na mnie z triumfalnym uśmiechem i zatknął mi niesforny kosmyk brązowych włosów za ucho, a ja powoli odzyskiwałam jasność umysłu.

- Przyznaj, że go nie kochasz. - szepnął, a ja pokręciłam głową na tyle na ile było to możliwe.

- Nie mogę, Zack. - odpowiedziałam, a fakt, że za każdym wypowiedzianym słowem dotykałam jego ust, był dekoncentrujący - To nie powinno mieć miejsca. - kontynuowałam szeptem, a on zaśmiał się gorzko.

- Byłem głupi, gdy po naszym ponownym spotkaniu powiedziałaś, że to tylko przyjaciel. - w jego głosie dało się słyszeć gorycz.

- On wtedy był moim przyjacielem. - wyjaśniłam.

- Więc co się zmieniło? - zapytał, a w jego oczach dostrzegłam ból - Wiesz jakie to bolesne, gdy patrzę na was? Gdy on całuje cię z zaskoczenia? Gdy ja nie mogę tego zrobić? Gdy mam ochotę podejść do ciebie i pocałować, ale nie mam takiego prawa, które teraz ma on?- pokręciłam głową.

- Przykro mi, ale nie potrafię nic na to poradzić. Serce nie sługa. - Zack spojrzał na moje usta.

- Więc czemu chcesz, żeby twoje serce zmieniło swoje uczucia? - dopytywał.

- Proszę cię, Zack. Jestem dziewczyną Mike'a, czemu nie możesz po prostu tego zaakceptować? - zapytałam błagalnie, a on pogładził mnie po policzku.

- Dlaczego? Ponieważ trudno patrzeć na osobę, którą się kocha, a ona jest szczęśliwa z kimś innym. Ale jak gorzko patrzeć na szczęście oczyma innego!* - zacytował.

- Uwielbiam Shakespeare'a, ale tym razem on ci nie pomoże. Przykro mi. Miałeś okazję żeby go uprzedzić, nie możesz mieć mi tego za złe. - zawahałam się - Ale mam nadzieję, że nadal będziesz moim przyjacielem. Potrzebuję cię. - poprosiłam szeptem.

- Jeżeli to jedyny sposób, żeby być blisko ciebie, to czy mam wyjście? - odpowiedział i odsunął się ode mnie na stosowną odległość - Przyjaciele? - wymusiłam uśmiech i mocno się do niego przytuliłam. Zack schował twarz w moich włosach i sam mnie przytulił. Po chwili odsunęłam się od niego.

- Dziękuję ci, ale teraz muszę iść dokończyć rozmowę z Jane. - powiedziałam idąc do drzwi.

- Ina? - zatrzymałam się słysząc własne imię - Nie ściągaj tego. - wskazał błyskotkę na mojej prawej ręce - Może ci się przydać. - skinęłam mu głową i wyszłam z sali, po czym skierowała się do okna, przy którym zostawiłam rudą. Jeszcze tam była.

- Już wróciłam. Na czym skończyłyśmy? - zapytałam z uśmiechem, siadając obok niej.

- Miałaś mi powiedzieć jak to się stało, że jesteś z Mikem. - mój uśmiech trochę zrzedł, gdy zdałam sobie sprawę z tego co się przed chwilą wydarzyło i jęknęłam.

- Jestem okrutna. - szepnęłam i zeskoczyłam z parapetu - Muszę się komuś wygadać. Chodź, nie chcę żeby ktoś to usłyszał. - powiedziałam i pociągnęłam za sobą Jane, do mojego pokoju.

- Co się stało? - zapytała zaraz po zamknięciu drzwi za sobą.

- Zack się stał. - powiedziałam padając na łóżko.

* W. Shakespeare, Jak wam się podoba

Wysłanniczka AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz