Rozdział 36 "Czas spotkać się z..."

1.5K 160 14
                                    

*Shay*

- Jak to jej nie ma?! - wrzasnąłem. Moja laska zalśniła czernią i popękała niczym drwa w kominku. - Mam rozumieć, że wyszła sobie przez okno?! Ot, tak?! - Phil próbował mnie odciągnąć od wystraszonego medyka.

- Panie Cross, proszę nas zrozumieć. Nie była więźniem tylko pacjentką, nie miała przydzielonej straży. Jest nam przykro, że pańska siostra...

- Przykro? Jest ci przykro, do cholery?!

Znów mnie przytrzymał w miejscu. Na Jane mój gniew już nie robił wrażenia, zwłaszcza, że nie ona była jego celem.

- Sam ją znajdę. Znajdę ją a wy zapłacicie nam za jej dalsze leczenie. - oznajmiłem starając się uspokoić. Taaa, starałem się.

- Shay...może ona no wiesz...uciekła, bo nie chciała, żebyśmy wiedzieli dokąd poszła. - zasugerowała Jane trzymając się ode mnie w bezpiecznej odległości, nieco za plecami Phila, który posyłał mi stanowcze spojrzenia.

- A jeśli porwał ją ten twój koleżka, z bożej troski nekromanta? - parsknąłem. Własnie sobie uświadomiłem pewną kwestię.

Moja laska pękła z trzaskiem, ale natychmiast się naprawiła.

- Phil...- mruknąłem cicho. - Możemy stąd wyjść? Teraz? - Phil już wiedział. Po tym jak Eli zniknęła a on chciał powstrzymać mnie przed...zniszczeniem Jane musiałem mu powiedzieć o moim "darze".

Gestem ręki kazał zostać tu Jane, chwycił mnie za rękaw i wyprowadził.

- Co jest? - rzucił, gdy byliśmy na tyłach budynku.

Z westchnięciem oparłem się o ścianę i zjechałem po niej. - Myślisz...że mogliby ją porwać? Ci Niemagiczni? Ten cały Król? Znowu? - sama myśl o tej gnidzie sprawiała że...

- Masz czarne oczy, Shay. - oznajmił ze spokojem Philip. Wiedział jak na to reagować. Oparł się o ścianę i podobnie jak ja usiadł na ziemi.

- Nie sądzisz, że wtedy twoja siostra zostawiłaby nam jakiś znak? Cokolwiek? Ot tak dałaby się porwać? No proszę cię...Elena? - chciał mnie rozweselić. Miło z jego strony, ale...kogo to w tej chwili obchodziło?!

- Wiesz, że w jej stanie... każdy mógłby to zrobić. - nie mogłem znieść tego, że moja siostra nie mogła posługiwać się magią. Przynajmniej wtedy byłbym pewien, że...że może się bronić.

Schowałem twarz w dłonie. - Jeśli ona żyje to ja ją...zabije ją jak ją zobaczę, wtedy będę przynajmniej pewny, że już nigdy nie zrobi czegoś takiego. - stwierdziłem do siebie.

- Spróbowałbyś a sam byś zginął. - żachnął się Phil. - Zbierajmy się. Skoro Elena postanowiła zrobić sobie wakacje od lekarskiego łóżka to i my nie powinniśmy siedzieć bezczynnie.

Miał rację, niby ją miał, no ale... - Nie wiemy gdzie i czego szukać. - przyznałem. A ten cały nekromanta nie daje o sobie znać.

- Nie powiedziałbym, że nie daje o sobie znać. Co najwyżej wy nie dostrzegacie tych moich subtelnych znaków.

Oboje z Philem poderwaliśmy się na równe nogi. Bez jaj!

- Kim jesteś? - spytałem powoli wraz z Philem tworząc delikatną tarczę między nami a tym dziwnym kolesiem.

Stał do nas bokiem z rękami założonymi za plecami.

Obrócił się w naszą stronę i uśmiechnął. Złote oczy...kocie oczy...

- Chyba powinniście już wiedzieć. - zatrzepotał rzęsami i zaśmiał się sam do siebie. Wyglądał przedziwnie; cały na czarno. Czarne spodnie, czarna koszula, buty, nawet włosy. Nagle usiadł sobie w powietrzu. - Miło was znów widzieć?

Świat magiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz