*Shay*
Gdy tylko wszedłem do salonu, rozległego na kilka sal balowych a atmosferze przytulności małej izdebki, wiedziałem, że coś się stało. Nie było pośród nich Eleny.
- Co się stało? - mruknąłem pod nosem.
Loki spojrzał na mnie i od razu spuścił wzrok. Ruszyłem w jego kierunku niczym petarda.- Coś ty zrobił mojej siostrze? - kątem oka zobaczyłem jak Phil rzuca we mnie zaklęciem paraliżującym, odbiłem go i rzuciłem się na Lokiego. On, podobnie jak jego krzesło i ja, polecieliśmy do tyłu. Jane krzyknęła, ale miałem to głęboko gdzieś.
- Shay posłuchaj...
- Zamknij się. - czułem jak mój dar...mój dar chce go...zabić. Mimo to nie puściłem go, tylko mocniej przycisnąłem do podłogi. Uderzyłem nim kilka razy.
- Co z nią zrobiłeś?! - wiedziałem, że Eli jest twarda, twardsza niż większość istot żyjących na ziemi, ale jeśli przez niego coś jej się stało...
Poczułem dłoń na swoim ramieniu. Trzasnąłem...JĄ w twarz. Trzymałem magią Philipa na odległość. Loki spoglądał na mnie ze spokojem, który doprowadzał mnie do szału.
- Nic jej nie zrobiłem. - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Więc...więc co jej jest? - czułem jak powoli, niezauważalnie odbieram mu życie. Widziałem to po napięciu jego mięśni.
- Jak mnie puścisz to ci powiem.
To nawet nie chodzi o to, że go puściłem, ja po prostu zwolniłem uścisk a on mnie z siebie zepchnął. Złapał mnie za nadgarstek i przesłał wszystko co się wydarzyło do momentu mojego wejścia.Tym razem to ze mnie zaczęło uchodzić życie. Elena...straciła moc?
Podniosłem się powoli, opuszczając tarczę z Phila, widząc przerażanie w oczach Jane i jej spuchnięty policzek. Wybiegłem.
Elena.
Moja siostra.
Umierała.
Pojawiłem się tuż przed drzwiami biblioteki. Była silna, ale...
Drzwi drgnęły pod moim dotykiem i otwarły się do środka. Zobaczyłem ją siedzącą na parapecie okna i ona spojrzała na mnie.
Była silna, ale widziałem łzy toczące się po jej policzkach. Twarz mokrą od łez smutku i strachu. Ona nigdy niczego się nie bała.
- Shay... - odezwała się cichym głosem. Bez słowa podbiegłem do niej i wziąłem ją w objęcia. Czułem jak jej ciało trzęsie się, jak doznaje nowego spazmu płaczu i paniki. - Shay... - kurczowo trzymała się mojej koszuli, teraz mokrej od jej łez.
- Ja nie chcę umierać. - mówiła tak cicho, że ledwo ją słyszałem. Głaskałem ją po głowie, uspakajając.
- Nie umrzesz. - powiedziałem cicho. Nie pozwolę na to, dodałem w myślach. I tak trwała przycupnięta do mnie przez jakieś piętnaście minut.
Kiedy ten czasu płynął odkleiła się ode mnie i uśmiechnęła. - Kocham cię braciszku. - stwierdziła lekko zachrypniętym głosem i dała mi "lekkiego" kuksańca w bok, który zrzucił mnie z parapetu. - Ale nigdy nie rozczulaj się nade mną więcej. - dodała wyniosłym tonem nauczycielki, stojąc nade mną.
- A teraz wrócimy do nich, przeprosisz wszystkich za to jak się zachowywałeś, opowiesz nam jak poszło u rodziny Jane a następnie postaramy się porównać naszą wiedzę na temat Niemagicznych i tego co widziała Jane.
- Podejrzewasz coś? - spytałem rozmasowując obolały tyłek.
- Podejrzewam, że Jane jest wieszczką, lub jasnowidzką. - to by tłumaczyło jej notes. Notes! Trzeba go sprawdzić.
CZYTASZ
Świat magii
FantasyMagia + śmiertelniczka = kłopoty. Elena to najsłynniejsza dezerterka w Królestwie, do którego zresztą nie ma wstępu. Postanowiła chwilowo zaszyć się w świecie śmiertelników, jednak jej ojczyzna prędzej czy później się o nią upomni. W końcu łączy w s...