*Elena*
Kiedy zobaczyłam twarz Philipa, wiedziałam, że coś znalazł. Ale co z tego?
Minęłam go bez słowa. Niech Loki mu tłumaczy.
- Ej...co się stało? - Jane wyglądała na nieźle wkurzoną, jedno moje spojrzenie uciszyło ją na dłuższy czas.
- Będę w bibliotece. - powiedziałam cicho. Kiedy tylko zostałam sama, oddzielona od nich kilometrami korytarzy i drzwiami grubymi na dwa metry, poczułam jak coś łamię się w moim ciele.
Może Phil przeczytał, że ich dotyk Niemagicznych sprawia, że odbierają ci magię, ale czy wiedział co to może oznaczać dla kogoś z darem wiecznej młodości?
Upadłam na kolana. Miałam ochotę wrzeszczeć. I wrzeszczałam.
Oznaczało to jedno: śmierć.
⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜
*Shay*
Kiedy zapadła noc postanowiłem działać. Eli nie dawała, żadnych znaków, więc pewnie ich polowanie szło całkiem dobrze.
Miałem jej za złe, że nie mogłem jej towarzyszyć, ale moja siostra nie była głupia. Może i nie wiedziała o tamtej śmiertelniczce, ale potrafiła zobaczyć zmianę w moich oczach.
To miało mi pokazać jak kruche jest jej życie. Fakt, że jest z nami jeszcze bardziej komplikował sprawy. To, że o nas wiedziała komplikował wszystko. Nie mogłem przed nią udawać opiekuńczego cud chłoptasia, który jest spełnieniem marzeń każdej dziewczyny. Nie mogłem być też sobą. Więc jak miałem się zachowywać?
Zostawię sobie te bezcelowe pytania na potem, na razie czekały mnie nocne igraszki z jej bratem. Oczywiście mam tu na myśli pracę, poważną misję a nie jakieś tam...zboczone wymysły.
Jak większość ludzi w tej dzielnicy, zostawiali otwarte tylne drzwi na ogród a stamtąd już tylko jeden mały podskok i byłem na parapecie okna na piętrze. Tam wyczuwałem obecność tego całego Marka.
Delikatnie uchyliłem okno i wszedłem do środka. Pedancik. Sterylnie spreparowane pokoje do operacji byłyby brudniejsze niż ten pokój. Tym bardziej wolałem unosić się nad ziemią niż w jakikolwiek sposób naruszyć tą dziewiczą czystość.
Zadbałem, by przypadkiem budząc się mnie nie zobaczył, więc spokojnie podszedłem do niego w powietrzu i położyłem mu dłoń na czole, wcześniej upewniając się że mój dar się nie wyślizgnie i przypadkowo go nie uśmierci. Choć moim skromnym zdaniem śmierć w czasie snu to szczęście i wyróżnienie, ale możliwe, że jego rodzina no i Jane nie podzielą mojego zdania.
- Więc może powiesz mi co nieco o tej dziewczynie. - szepnąłem zamykając oczy i uspakajając oddech.
- A może tak odpieprzysz się ode mnie?! - nim otworzyłem oczy, poczułem pięknie wymierzony kopniak w żołądek. Powietrze uciekło mi z płuc, więc jak najszybciej odsunąłem się od źródła uderzenia, czyli od samego Marka. Włączyłem nocne widzenie, gdy ten rzucił się na mnie.
I nie zrobił tego, bynajmniej nie wiedząc jak mnie atakować. Był to zaplanowany ruch. Mierzył w miękkie części ciała. Tam gdzie najbardziej zaboli. No jeszcze czego.
Złapałem jego głowę i huknąłem nią o podłogę. Widać był trochę oszołomiony, ale nie tak jak powinien być. Dlaczego?
Na wszelki wypadek się odsunąłem. Ostrożny zawsze ubezpieczony. I moje szczęście, że nie byłem tak bezmyślny jak moja siostra.
Ten koleś chciał rzucić we mnie nożem kuchennym! Poroniony pomysł, nie powiem.
- Kim ty do cholery jesteś? - zawołał, wstając, zataczając się i macając ręką ścianę w poszukiwaniu włącznika światła. Posłałem w tamtą stronę małą iskierkę energii. Jak to oni mówią: "Wywaliło im korki".
CZYTASZ
Świat magii
FantasiMagia + śmiertelniczka = kłopoty. Elena to najsłynniejsza dezerterka w Królestwie, do którego zresztą nie ma wstępu. Postanowiła chwilowo zaszyć się w świecie śmiertelników, jednak jej ojczyzna prędzej czy później się o nią upomni. W końcu łączy w s...