Budząc się rano, podczas kiedy wiem, że będzie to ciężki dzień powtarzam sobie: "To tylko jeden dzień, jedna dwudziestoczterogodzinna chwila, którą muszę przetrwać.". To zdanie brzmi jak jakiś melodramat i nie wiem czemu ciągle je powtarzam. Nerwowość to obecnie dla mnie stan normalny, ale jeszcze za bardzo chyba do niej nie przywykłam. Jest mi ciężko z faktem, że uciekłam od Marcina i spraw, które też mnie dotyczą. Nie radziłam sobie z tym. Mijają już 2 tygodnie odkąd jestem w NY. Jestem tutaj służbowo, nie na wakacjach.
Dopijam kawę, ubieram się i zjeżdżam windą hotelową na sam dół wysokiego wieżowca. Na chodniku wita mnie podmuch nowojorskiego powietrza. Ukrop. Niczym Warszawa latem. Docieram do restauracji, gdzie odbywa się spotkanie biznesowe. 2 lata temu poznałam tam dziewczynę, z która kontakt utrzymuję do teraz. Jest ona tam menadżerką. Nie wie, że jestem w Stanach, a ja nie wiem czy jest w pracy. Stoję przed wejściem, wciąż przyciskając słuchawkę z muzyką do ucha. To chyba ze stresu. Przewijają mi się także ostatnie słowa Brayana, mojego szefa, który mówi o nudnych wykresach związanych z bankowością. Wdychając chłodniejsze powietrze nadciągające z różnych stron, czuję, jak opada ze mnie napięcie i zalewa mnie... ulga? Podnoszę wzrok wysoko do góry, ale to jednak nie był dobry pomysł, szybko patrząc na wysokie wieżowce zakręciło mi się w głowie. Szybko otwieram drzwi i jest... Poza tym, że siedzą tutaj ludzie przy długim stole, z którymi mam pracować nad projektem, stoi ona blond włosa Pani w czerwonym fartuszku.
-"Mady"-krzyczałam i nie przejmowałam się tym, że tam siedzą Ci ludzie. Tak Ci bardzo ważni ludzie na obecną chwilę.
Obie wpadłyśmy sobie w ramiona jak za dawnych dobrych czasów.
Mady:-"Co ty ty robisz? Kiedy przyjechałaś?"
-"2 tygodnie temu, nie miałam czasu, żeby tutaj przyjść. Chciałam zrobić Ci niespodziankę."
Mady:-"No i Ci się udało! Na długo zostajesz?"
-"Będę tutaj jeszcze tydzień. A teraz zobacz jaką mine me ten facet co wszedł za mną? Jest zły?"
Mady:-"Wygląda na bardzo poważnego człowieka, to twój..."
-"Nie no co Ty to mój szef, jestem tutaj służbowo, właśnie mam tutaj spotkanie. Wszyscy mają już mnie pewnie za idiotkę, ale uśmiechnę się i pójdę w ich stronę."
I tak też zrobiłam, jak zawsze uśmiechnięta tryskałam energią i pozytywizmem. Jednak Brayan miał inną mine...*Manhattan*
A 2 dni później po całym zajściu w restauracji "Gold NY", spędzałam ostatnie chwile z Mady w nowojorskich parkach objadając się watą cukrową. Wyglądając jak małe upaćkane dziecko, nie zwracając uwagi na wszystko co dzieje się dookoła cieszyłam się chwilą.
Za 2 dni wracam do Warszawy, do codziennych obowiązków i rodziny. Chciałabym zapomnieć chodź na jeden dzień o tym co wydarzyło się w tym paskudnym dla mnie mieście. Nawet samochód taki sam jak Marcina, przejeżdżający ulicą przypomina mi o całym zajściu. Ale czas wracać jestem tutaj już prawie trzy tygodnie. Co ma być to będzie. Jeżeli mój milioner będzie chciał ze mną zostać to zostanie. Ja kocham go całym swoim sercem.
"To powiedz mu to"
Zaczynam wariować z samotności, moja podświadomość już chce pokochać Marcina jeszcze bardziej...
CZYTASZ
Uczucie milionera
RomanceMiłosne dramaty, rozdroża dróg. Szybki prysznic, bieg przez płotki. Poranna kawa. Spódnica i koszula z kołnieżem. Wysoki obcas, uśmiech i gotowe. Przejście przez hol korporacyjny niczym wybieg modowy. Winda, 17 piętro. Pierwszy krok i jestem. Idę, c...