Ostatnio dały o sobie znać nasze kłótnie z Marcinem. Nasz związek wisi na włosku. Widać, że jednak trochę się różnimy. Nie zawsze jest kolorowo. Nasze życie to nie bajka, w której ja jestem księżniczką, a on księciem. Nie tylko on powiedział dużo słów za dużo, oświadczam nie jestem świętym aniołkiem z aureolą, żmija ze mnie niezła. Nasze życie wydawało się bajką, aż do słów...
-"To, że masz ładną buźkę, zgrabne ciało i posadę nie oznacza, że w naszym związku ty musisz rządzić. Jesteś kobietą z charakterem i rozumiem to, oczywiście szanuje. Ale jako facet też chce mieć coś do powiedzenia w pewnych sprawach dotyczących nas. Nie mogę być wszędzie, gdzie chcesz nie jestem chłopcem na posyłki. Chce mieć też swoje życie, w którym uczestniczyć będą moi znajomi."
-"Jeżeli chcesz mieć swoje życie możesz spakować się i wyjść. Nie musiałeś sprawiać mi przykrości mówiąc słowa na początku twojej wypowiedzi."
Nie chciała powiedzieć tego tak jak to zrozumiał. Teraz pomyśli sobie, że jestem jakąś zazdrosną hipokrytką. Po czym patrzę, a on odchodzi zabiera walizkę i zgarnia rzeczy z pułki jednym ruchem ręki. Zabiera kluczyki do samochodu, wsiada i odjeżdża. Byłam zszokowana kiedy na to wszystko patrzyłam. Miałam mętlik w głowie, jednocześnie chciałam przytulić Antka, ale niestety był u moich rodziców. A z drugiej strony chciałam popełnić samobójstwo...
-"Mamo. Zajmij się proszę Antkiem. Jestem zrozpaczona, nie wiem co ze sobą zrobić. Marcin wyszedł i nawet nie powiedział, gdzie idzie. Chce mi się płakać. Ucałuj tatę, Antka i powiedz Marcinowi, że kochałam go nad życie, ale wyrządził mi krzywdę, którą trudno będzie naprawić. Żegnaj."
Rozłączyłam słuchawkę i wzięłam tabletki...*opowiada mama (w pierwszej osobie liczby pojdynczej)*
"Adam! Nasza córka porzegnała się ze mną, dzwoń do Marcina niech wraca szybko. Nie wiem co się między nimi wydarzyło. Nasza córka chce popełnić samobójstwo! Adam rusz się!!!"
Mój mąż zadzwonił po narzeczonego Zuzy i z piskiem opon ruszył do Łomianek. Stoimy w korku, mój mąż zaczyna się denerwować, trombi na samochody. Dzwonię do Marcina.
-"Marcin, gdzie jesteś?"
Marcin:"Stoję w korku."
-"Za rondem czy przed?
Marcin:"Za!!"
-"Zostaw samochód i biegnij do domu, ja zaraz do ciebie dobiegnę i wezmę twój samochód. Z tej racji, że ty masz klucze do waszego domu biegnij tam! Jeżeli tylko korek się zmniejszy dojedziemy do Was."
Tylko widziałam jak parę samochodów przed nami otworzyły się drzwi i Marcin wyleciał jak perszing...*opowiada Marcin(w 1osobie liczby pojedynczej)*
Wbiegłem do domu, krzyczałem "Zuza, kochanie!". Nikt nie reagował. Biegałem po pokojach jak głupi. W salonie jej nie ma, w gościnnym też. Cały parter pusty. Wbiegłem na górę do sypialni.
-"Nieee, Zuza kochanie!"
Pierwsze co sprawdziłam czy żyje. Tak mi latała ręka, że aż nie wiedziałem czy oddycha czy nie. Zadzwoniłem po karetkę, ma być za 10minut.
-"Zuza, kochanie nie chciałem tego powiedzieć. Nie masz pojęcia jak Cię kocham. Nie możesz odejść. Kocham tylko Ciebie, jesteś moją księżniczką. Zuza obudź się proszę. Zostań ze mną Zuza! KOCHAM CIĘ, ZUZA"
Niby jestem facetem z krwi i kości, ale łzy leciały mi jak nie wiem komu...
Zabrali ją do szpitala. Jechałem tuż za karetką. Rodzice Zuzy zmienili kierunek na do szpitala. Jeżeli coś jej się stanie nie daruję sobię tego.
W szpitalu siedzieliśmy na krzesłach, smutni ze spuszczonymi głowami. Czekałem na lekarza, aż powie mi dobrą wiadomość.
Beata (mama Zuzy):"Marcin, Adam wstancie lekarz idzie."
Lekarz:"Z państwa córką i pana narzeczoną wszystko w porządku. Zrobiliśmy jej płukanie żołądka, na szczęście leki nie zdążyły się wchłonąć. Na razie niech wejdzie jedna osoba, jest jeszcze osłabiona, ale dzisiaj wyjdzie do domu.
Beata:"Marcin ty idź. Teraz ona Ciebie bardzo potrzebuje."*opowiadam ja*
Drzwi powoli się uchylają. Wyłania się opalono mocno ręka, z zegarkiem który kupiłam mojemu ukochanemu. Czy to...
-"Marcin?"
-"Proszę wybacz mi to co zrobiłem, nie chciałem. Chcę z Tobą spędzić resztę życia. I to jak najszybciej musimy ustalić datę ślubu. Jestem pewien, że to właśnie Ty jesteś tą jedyną. Tylko z Tobą chcę budzić się w łóżku i tylko Tobie patrzeć chcę głęboko w oczy. Kochanie, proszę wybacz mi."
I znowu jest tak jak dawniej książę i królewna. Miłość, pożądanie, rodzina i on zapłakany kochany mężczyzna mojego życia.
-"Marcin ja nadal chcę, abyś to ty nałożył mi złotą obrączkę na ślubnym kobiercu."

CZYTASZ
Uczucie milionera
RomansaMiłosne dramaty, rozdroża dróg. Szybki prysznic, bieg przez płotki. Poranna kawa. Spódnica i koszula z kołnieżem. Wysoki obcas, uśmiech i gotowe. Przejście przez hol korporacyjny niczym wybieg modowy. Winda, 17 piętro. Pierwszy krok i jestem. Idę, c...