34. chciałem

7.3K 732 182
                                    

Powrót do domu nie był taki przyjemny jak oczekiwałem. Liczyłem na to, że zastanę Leilę samą i się przeliczyłem. Oczywiście, że Oscar musiał tu być i oczywiście, że siedzieli u niej w pokoju, a mnie szlag trafiał, kiedy słyszałem jej śmiech i głośne upominanie jego przez Leilę. Zabiję.

- Zaraz coś rozwalisz z tej zazdrości - usłyszałem Laurę. Przeniosłem wzrok na brunetkę, która skupiała się na ekranie laptopa, ciągle coś na nim pisząc. Uniosła na mnie spojrzenie. - To widać. Wiesz, że Leila by się wkurzyła, za to, że byś tam poszedł i tylko to cię powstrzymuje. Inaczej już byś tam był i wywalił go z mieszkania. Zgaduję - prychnąłem. - W ogóle... pogodziliście się, prawda?

- Tak.

- Powiedziałeś jej wszystko?

- Oczywiście, że Ashton ci powiedział - burknąłem pod nosem.

- Nie jestem ślepa, a on tylko upewnił mnie w moich podejrzeniach.

- Powiedziałem jej jakieś dziewięćdziesiąt dziewięć procent - odparłem.

- Czyli?

- Pominął fakt, że się w niej zakochał - wtrącił Irwin wchodząc do salonu.

- A jak by to brzmiało? - westchnąłem. - Przepraszam, że byłem chujem, bla, bla, bla i cię kocham? Serio?

- Nie przeszłoby - skomentowała Laura. - Dobrze, że jej tego nie powiedział, w sensie, że wtedy, kiedy sobie wszystko wyjaśniali, ale i tak będzie musiał to zrobić.

- Inaczej zabije Oscara - dodał blondyn, przez co oboje się zaśmiali. Usłyszałem kroki i odwróciłem wzrok, dostrzegając ową dwójkę na korytarzu. Chwilę później chłopak opuścił mieszkanie, a blondynka pojawiła się w przejściu do salonu.

- Jakieś zebranie? - zapytała z rozbawieniem.

- Wesoło tam było u was - zaczęła Laura, na co jej młodsza siostra wzruszyła ramionami.

- Był jakiś dziwny dzisiaj - dodała i zaraz zniknęła za ścianą. - Oh - wróciła się. - Chciałeś pogadać, Calum?

- Tak, jasne - wstałem i podszedłem do niej.

- Nie możemy przy...

- Nie - złapałem ją w talii i obróciłem, po czym lekko popchnąłem w stronę jej pokoju.

- Ej - starała się brzmieć z oburzeniem, ale chichot zdradzał jej rozbawienie. - Co jest? - zapytała po chwili, kiedy byliśmy już w jej pokoju. Usiadła na łóżku, a ja zamknąłem drzwi i podszedłem do niej, zajmując miejsce obok. - Więc?

- Jadę w weekend do San Diego, chcesz się ze mną zabrać? - zapytałem od razu.

- Oh - przyglądała mi się uważnie. - Mogę się zastanowić?

- Um, tak, jasne - odparłem. Zaczęła chichotać.

- Ale masz minę. Pewnie, że pojadę - powiedziała.

- Chcesz mnie do zawału doprowadzić kobieto?

- Nie. Chciałam zobaczyć cię zakłopotanego. Rzadki widok - dźgnęła delikatnie mój policzek palcem. - Ale uroczy - zmarszczyłem brwi. - Tylko nie wracaj do trybu dupka - zacząłem się śmiać, a dziewczyna zaraz do mnie dołączyła.

- Leila?

- Hmm?

- Ten Oscar...

- Co z nim?

- Dobrze go znasz?

- Na tyle na ile można kogoś dobrze poznać przez półtorej miesiąca, a co?

- Nie nic, tylko pytam.

- Jesteś zazdrosny?

- Nie - prychnąłem.

- Jesteś - powiedziała z niedowierzaniem. - Jesteś zazdrosny, Cal - szturchnęła mnie delikatnie.

- Nie rób tak - mruknąłem.

- Jak? - znów mnie szturchnęła.

- Tak.

- Nie rozumiem - zrobiła to po raz kolejny.

- Przestań no! - złapałem za jej nadgarstki, lekko popychając ją do tyłu, przez co wylądowała plecami na pościeli, a ja pochylałem się nad nią. Mój wzrok padł na jej usta i... cholera, nie mogę tego zrobić. Puściłem jej dłonie i chciałem się odsunąć, ale za nim to zrobiłem, Leila zdążyła objąć ramionami moją szyje i uniosła głowę, złączając nasze usta. Pociągnęła mnie za sobą, znów opadając na łóżko. Okay, teraz mogłem. Oddałem pocałunek i zaraz dołączyły do niego nasze języki. Przesunąłem się tak, że bardziej znajdowałem się nad dziewczyną, podpierając się na przedramieniu przy jej głowie, a drugą dłoń umieściłem na jej talii. Wplotła dłonie w moje włosy. Zakończyłem nasz pocałunek dopiero po jakimś czasie i odsunąłem się od niej.

- Dlaczego chciałeś zrezygnować?

- Co?

- Chciałeś mnie pocałować, ale się odsunąłeś, znaczy miałeś taki zamiar - usiadła i przyglądała mi się wyczekująco, poprawiając swoje włosy.

- Chciałem, ale miałem tylko pięćdziesiąt procent szans na to, że mnie nie odepchniesz po tym wszystkim.

- Aż pięćdziesiąt?

- Nie wiem. Fajnie brzmi - zaczęła się śmiać.

- Głupek, ale chyba wiem co chciałeś przez to powiedzieć - uśmiechnęła się delikatnie. - Kiedy jedziemy? - zmieniła temat.

- W piątek idę jeszcze do pracy, więc wyjedziemy w sobotę koło pierwszej. Po trzeciej powinniśmy być na miejscu - przytaknęła.

- A przedstawisz mnie swojej rodzinie jako?







Nie, rozdział wam się nie urwał, tak się kończy😂😂

Ta pogodna ssie, tak samo jak ten rozdział🌁💧💧☔😂

#LTASff❤

Lov U❤👿

Let's talk about love • C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz