38. groźba

7.2K 725 119
                                    

Westchnąłem patrząc na zegarek i wywróciłem oczami. Okay, robiłem to specjalnie bo wcale mi się nie spieszyło, ale zabawnie było obserwować Leilę, która co chwila powtarzała mi, że „zaraz będzie gotowa" i robiła to już jakieś pół godziny. W końcu wyszła ze swojego pokoju taszcząc torbę podróżną. Rzuciła ją na podłogę i podniosła na mnie wzrok, uśmiechając się.

- Wiesz, że jedziemy tam na dwa dni? Nie na tydzień – powiedziałem.

- Mam się przepakować? – zmrużyła oczy.

- To groźba? – zapytałem. Usłyszałem śmiech i jak na zawołanie oboje spojrzeliśmy w bok, gdzie stali Ashton i opierająca się o niego, Laura.

- Wiesz, jeśli chcesz wyjechać jeszcze dzisiaj, to radzę ci zaakceptować taki stan rzeczy – powiedziała brunetka, na co jej siostra prychnęła.

- A ty to niby co, jak nie było was na weekend?

- Mieliśmy jedną walizkę.

- Taa, a ¾ w niej to twoje ciuchy.

- Kobiety – westchnąłem i zaraz poczułem uderzenie w ramię. – Za co?

- Za chęci do życia. Jedźmy już – powiedziała i podeszła bliżej mnie, po czym musnęła moje usta w pocałunku.

- Oni są razem? – usłyszałem Laurę.

- Najprawdopodobniej – odpowiedział jej Ashton.

- To będzie masakra.

- Ej – oburzyła się blondynka. – Co to miało znaczyć?

- To że zaczynasz go wychowywać, a on jest jaki jest, znaczy... nie tak, że nie wierzę w jego wierność co do ciebie, ale nie oszukujmy się siostrzyczko bywasz strasznie zazdrosna, a on jest barmanem i pracuje po nocach.

- Idź lepiej zwiąż swojego chłopaka, albo daj się związać, czy cokolwiek, a od mojego się odwal – burknęła.

- Powiedziałeś jej?! – Irwin patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Wszystko – wyszczerzyłem się. – A teraz wybaczcie, my się zmywamy. Szalejcie dowoli, ale wujkiem zostać nie chcę.

- A ja ciocią – odparła Laura.

- O to nie musisz się martwić, siostrzyczko – Leila uśmiechnęła się szeroko.

- Ja o czymś nie wiem? – zapytałem.

- Gdybyś widział swoją minę – skomentował Ashton i zaraz zaczął się śmiać.

- Dlaczego z góry zakładasz, że będziemy uprawiać seks? – spojrzałem z niedowierzaniem na blondynkę. – Chodźmy. Do zobaczenia! – otworzyła drzwi i wyszła. Westchnąłem i zabrałem jej torbę oraz swój plecak.

- Nie martw się, zawsze zostały ci pocałunki – Laura uśmiechnęła się niewinnie.

- Zakładam, że ma zapas gumek ze sobą, a się nie przydadzą – usłyszałem jeszcze blondyna i śmiech jego dziewczyny w odpowiedzi, zanim zamknąłem drzwi. Leila czekała na mnie na półpiętrze.

- Już myślałam, że tam utknąłeś – zachichotała.

- Już nie chcę tam jechać – mruknąłem. – Popsułaś mi plany.

- Głupek, ale skoro nie chcesz, możemy wrócić. I na co ja zakładałam tę nową bieliznę – westchnęła.

- Co? – spojrzałem na nią.

- Ma taki ładny, czerwony kolor i jest z koronki. Marnotrawstwo – odetchnęła. – Ale możemy wracać – chciała się zawrócić.

- O co to to nie, jedziemy. Ta koronka sama się nie zdejmie – położyła dłoń na moim ramieniu i stanęła na palcach.

- Pomożesz jej? – szepnęła.

- O mój Boże... jak ty ze mną pogrywasz – powoli wypuściłem powietrze z ust. – I za cholerę nie wiem dlaczego tak mnie to kręci – zaśmiała się.

- Więc lepiej się pośpieszmy, możesz nie wytrzymać dwugodzinnej presji – puściła mi oczko i zaraz opuściliśmy klatkę schodową, zatrzymując się dopiero przy moim samochodzie. Otworzyłem bagażnik, chowając nasze rzeczy.

- Calum.

- Co?

- Wstydź się – zachichotała.

- Moja wina, że tak na mnie działasz? – wskazałem na swoje krocze.

- Lepiej skup się na drodze, kochasiu – wsiadła do samochodu.

- To będzie trudne – mruknąłem pod nosem.

Godzinną drogę mieliśmy już za sobą. Większość tego czasu przegadaliśmy z muzyką lecącą z radia w tle, ale teraz między nami panowała cisza. Zerknąłem na dziewczynę, która znów pisała coś na telefonie, uśmiechając się do ekranu.

- Z kim piszesz?

- Oscar – odpowiedziała. – Oh, zjedźmy na tę stację, potrzebuję kawy.

- Dlaczego z nim piszesz? – burknąłem, zmieniając pas aby móc zjechać na bok.

- Przyjaźnię się z nim, zapomniałeś? Nie bądź dupkiem.

- Przyjaźnisz – prychnąłem.

- Poprawka, zazdrosnym dupkiem.

- Leila – zatrzymałem samochód na stacji.

- Co? Znowu wyjedziesz mi z gadką, że Oscar coś do mnie ma i dla niego to coś więcej niż przyjaźń? I co z tego? Jestem z tobą, tak? To z tobą chcę być, nie z nim. Czego tu nie rozumiesz? – otworzyła drzwi. – Idę po kawę – mruknęła.

- Wiesz jak popsuć atmosferę, idioto – burknąłem do siebie i wysiadłem, chcąc zatankować. Przy okazji zapaliłem papierosa. Zacząłem nucić jakąś piosenkę, spoglądając na licznik.

- Calum? – odwróciłem się. – To ty – dziewczyna uśmiechnęła się.

- Nicol... co ty?

- Jadę do rodziców, w końcu to dłuższy weekend, a ty?

- Tak samo – odpowiedziałem. – Nie zabrałaś brata? – mruknąłem.

- Nie chciał jechać – wzruszyła ramionami. – Oscar mówił mi o tobie i Leili.

- Oh, tak?

- To tylko dzieciak. Nie przejmuj się tym, to zauroczenie mu przejdzie.

- Calum, jedziemy – spojrzałem w bok dostrzegając blondynkę. – Mam kawę – uniosła do góry dwa papierowe kubki. – I zapłaciłam już za paliwo.

- Cześć Lei – blondynka spojrzała na nią.

- Hej – odpowiedziała niechętnie. – Jedziemy? – spojrzała na mnie.





***

Dobry wieczór! Żyję! 😂

Jutro też gdzieś coś będzie, ale jeszcze nie wiem gdzie 👿👿

#LTASff❤

Lov U♥~ Oczy👿❤

Let's talk about love • C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz