42. dziwna

6K 551 123
                                    

Przyglądałam się z niedowierzaniem Laurze i Ashtonowi, którzy właśnie zbierali się do wyjścia. Spojrzałam na Caluma, który tylko wzruszył ramionami. Ledwie przekroczyliśmy próg mieszkania, tylko po to żeby dowiedzieć się, że zostaniemy sami z moimi rodzicami.

- Czy cię popierdoliło siostrzyczko?! – uniosłam się.

- Wcale. Radźcie sobie sami. Wrócimy jutro.

- Ty mnie nienawidzisz. Zostawiasz mnie z nim – wskazałam na bruneta. – Na pożarcie lwom?!

- Daj spokój skarbie... Nie będzie tak źle – objął mnie ramieniem.

- Nie. Będzie koszmarnie, a ktoś zginie – burknęłam. – Nie znasz ich, nie wiesz jacy są. Laura no...

- Jesteś dorosła, radź sobie z nimi, ja mam ich dość – wzruszyła ramionami.

- Było mi o tym powiedzieć, to zostalibyśmy w San Diego! Albo gdziekolwiek, byle nie tu.

- Poradzicie sobie. Pa! – niemal wypchnęła Ashtona, który trzymał małą torbę sportową, za drzwi i wyszła za nim, zatrzaskując je. Zamrugałam kilkukrotnie.

- Calum – spojrzałam na chłopaka. – Wyjeżdżamy w trybie natychmiastowym.

- Daj spokój Leila, nie może być aż tak źle – westchnął zabierając nasze bagaże i skierował się w stronę swojego pokoju.

- Calum no!! – poszłam za nim. – Wyobrażasz sobie nigdy więcej nie uprawiać seksu?

- To tak w ogóle można? – wywróciłam oczami.

- Przy moich rodzicach będzie jeszcze gorzej.

- Okay. Przekonałaś mnie – usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

- Kurwa.

- Też kobieta – odparł.

- Błagam Cal... tylko nie bądź... sobą?

- Dzięki – westchnął. – Idź lepiej otwórz.

Opuściłam jego pokój podchodząc do drzwi i otworzyłam je. Zamrugałam kilkukrotnie z niedowierzaniem i zaraz poczułam jak matka mnie obejmuje, przez co niemal mnie sparaliżowało. Byłam w zbyt wielkim szoku, zwłaszcza, że facet który z nią był wcale nie był moim ojcem.

- Skarbie, tak dawno cię nie widziałam. Tęskniłam za tobą. Jest Laura?

- N-nie... wyszła na chwilę? Dobrze się czujesz? – zapytałam odsuwając się od niej i przyglądając się jej uważnie. Rozpuszczone włosy, kolorowa sukienka, buty na płaskiej podeszwie... jest chora?

- Bardzo dobrze – uśmiechnęła się. Okay, coś jest nie tak. – Możemy wejść?

- T-tak...

- Skarbie, poznaj Toma...

- A co z tatą?

- Oh, rozwodzimy się – machnęła ręką.

- Co?

- Tak czasami bywa, słonko. A co to za przystojny młodzieniec?

- Calum, mój chłopak...

- Miło panią poznać.

- Oh, daj spokój, mów mi Isabelle – przytuliła go. Okay, co tu się do kurwy dzieje?! Jakimś nieznanym mi sposobem trafiłam do innego wymiaru czy coś? Tak? To jedyne racjonalne wytłumaczenie.

- Idźcie do salonu, a my zaraz przyjdziemy – powiedziałam. – Coś do picia?

- Zieloną herbatę jeśli można.

- Oczywiście – uśmiechnęłam się sztucznie i złapałam Caluma za nadgarstek, ciągnąc go do kuchni.

- Nie jest taka zła – spojrzałam na niego.

- To nie jest moja matka.

- Co?

- Ona się tak nie zachowuje. Jest apodyktyczna, złośliwa, musi mieć ostatnie słowo...

- Mówisz o tej kobiecie tu?

- Tak – spojrzał na mnie dziwnie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając numer do siostry.

- Odbierz no...

- Coś się stało?

- Nasza matka zwariowała – odpowiedziałam od razu.

- O czym ty mówisz?

- Przyjechała tu w kolorowej sukience, z rozpuszczonymi włosami, z jakimś Tomem, uśmiechając się, jest miła i obwieściła mi, że rozwodzi się z ojcem. Nawet pozwoliła Calumowi mówić do niej po imieniu.

- Co? O czym ty mówisz?

- Że coś jej odbiło i uciekła z wariatkowa? Chyba, że istnieje równoległa rzeczywistość i jakoś do niej trafiłam... innego wytłumaczenia nie mam. Błagam cię, zawracaj się, bo ja tego nie wytrzymam psychicznie.

Siedzieliśmy we czwórkę w salonie i naprawdę dziwnie było obserwować moją matkę zadowoloną z życia z jakimś obcym facetem, która na dodatek zagadywała nas NORMALNIE i niczego nie krytykowała, a nawet pogratulowała mi tego, że się jej postawiłam i przyjechałam tu studiować.

Usłyszałam jak drzwi się otwierają i od razu podniosłam się z miejsca idąc na korytarz, gdzie dostrzegłam siostrę.

- Mówię ci jest cholernie dziwna – szepnęłam.

- Oh, daj spokój, nie może być aż tak...

- Laura, córeczko – obie spojrzałyśmy na matkę. – Chciałabym cię przeprosić za wszystko co do tej pory powiedziałam. Byłam okropną matką, wiem to. I ciebie Ashton również chciałabym przeprosić za to jak zachowałam się, kiedy się spotkaliśmy.

- Nic nie szkodzi, nie mam pani tego za złe – odparł niepewnie. Spojrzał na Laurę wzrokiem szukającym odpowiedzi na dziwne zachowanie naszej matki.

- Oh, mówi mi Isabelle i dziękuję za zrozumienie – uśmiechnęła się. – Chodźcie do salonu, musicie kogoś poznać.

- Kurwa, co wyście jej dali? – brunetka spojrzała na mnie.

- Problem w tym, że już taka przyjechała – odparłam. – I nie jest pijana.

- Ash, uszczypnij mnie bo nie wierzę, że to prawda – mruknęła, a chłopak zrobił to o co prosiła. – Ała... - spojrzała na niego zła.

- No co? – zaśmiał się.

- Już chyba wolałam starą wersję – powiedziałyśmy równo.





***

Nie wiem co to jest i dlaczego zrobiłam to co zrobiłam z ich matką😂😂

Ważne! Zmieniłam nazwę użytkownika na TT z Mon_the_Alien na thebigblueyes !!!!❤👿

Na 99% skończę tę historię dzisiaj, ten jeden procen zostaje na ewentualne jutro bo nie wiem czy chce mi się pisać epilog😂😂

Rozdział 43 koło 19!

Lov U👿❤

Let's talk about love • C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz