15. nic

7.3K 705 153
                                    

Kiedy obudziłem się rano, w sumie to przed południem, blondynki nie było już w moim pokoju, a w zasadzie w mieszkaniu, co było dziwne. Ignorując ten fakt, siedziałem w kuchni, popijając kawę w wolnym tempie. Była niedziela, a ja kompletnie nie miałem ochoty na zrobienie czegokolwiek.

Usłyszałem otwieranie się drzwi i kroki, a zaraz potem do kuchni weszła Leila wciąż mając na sobie moją koszulkę, tyle że z legginsami, a jej włosy były związane w kucyk. Postawiła reklamówkę z zakupami na blacie.

- Już wstałeś? - powiedziała, wracając na korytarz i zaraz wróciła bez butów na stopach, zaczynając rozpakowywać zakupy.

- Jak widać. A co, chciałaś mi zrobić śniadanie?

- Nie - zaśmiała się.

- Nie bądź taka, skarbie - mruknąłem.

- Skarbie?

- Teraz będziesz się tego czepiać? Wcześniej to ignorowałaś - wzruszyła ramionami. - Co jest?

- Co, co jest? Nie rozumiem - zerknęła na mnie przez chwilę i wróciła do odkładania zakupów w odpowiednie miejsca.

- Hmm... po alkoholu jesteś milsza. Chcesz trochę wina?

- Nie.

- Daj spokój, Leila. Czekaj, czy ty... wstydzisz się, że wczoraj i w sumie dzisiaj, tak bezkarnie się ze mną całowałaś? - prychnęła i odwróciła się w moją stronę.

- Nie wiem co rodzi się w twojej główce, Calum, ale to były tylko nic nie znaczące pocałunki. Tak jak ty uwielbiasz nic nie znaczący seks. Czyli słuchaj uważnie, to nic nie znaczyło. A teraz, wybacz, ale będę zajęta i chciałabym abyś mi nie przeszkadzał - zabrała jabłko i butelkę wody, po czym skierowała się do wyjścia z kuchni.

- Taka oziębła też mnie kręcisz! - zerknęła na mnie przez ramię z niedowierzaniem i wywróciła oczami, a chwilę później słyszałem trzask drzwiami. - O co jej, kurwa, chodzi? - mruknąłem pod nosem. - Weź i zrozum kobiety - burknąłem sięgając po paczkę z papierosami i podpaliłem jednego. Spojrzałem na telefon, który zaczął dzwonić.

- Co jest Ash?

- Ashton prowadzi - usłyszałem Laurę.

- Czyli, że będziecie wcześniej?

- Tak. Popsuliśmy ci plany? - zachichotała.

- Taa... muszę pochować zużyte gumki.

- Ugh. Jesteś obrzydliwy.

- Za to mnie kochasz - zaśmiałem się. - Po co dzwonisz?

- Zapytać co u was? I sprawdzić czy żyjecie.

- Twoja siostra chyba ma okres. Aktualnie za mną nie przepada, a jeszcze wczoraj całkiem nieźle się bawiliśmy.

- Nie miałeś być w pracy?

- Byłem. Leila poszła ze mną - odparłem.

- Iii?

- I co? Nie zaliczyłem twojej siostry, jeśli o to ci chodzi.

- Nie, nie o to. Chodziło mi bardziej o to, co robiliście.

- Ja głównie pracowałem, a Leila dobrze się bawiła. Daj na głośnik.

- Okay...

- Ashton?

- Co jest?

- Z kim spotyka się Mike?

- Co?

- Ty też nie wiesz? Wczoraj mi powiedział - westchnąłem.

- Stawiam na Luke'a - usłyszałem Laurę.

- Co?

- CO? - powtórzył Ashton.

- Jakim cudem do tego doszłaś? - zapytałem.

- Oboje przecież są bi.

- Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Zresztą w piątek Luke wyrywał jakąś pannę.

- Wyszedł z nią?

- Nie mam pojęcia.

- Więc może robił mu na złość? Wiesz, trochę zazdrości i seks lepszy.

- To dla mnie za dużo jak na jedną rozmowę - usłyszałem jej śmiech.

- Dobra kończę. Będziemy za jakieś półtorej godziny - rozłączyła się.

Wypuściłem ustami powietrze i wstałem, kierując kroki do pokoju Leili. Mniejsza z tym, że chciała abym dał jej spokój. Otworzyłem drzwi i zaraz odskoczyłem na bok, kiedy coś poleciało w moim kierunku. Spojrzałem na korytarz dostrzegając pędzel na podłodze.

- Zabić mnie chcesz?

- Muszę odpowiadać? - podszedłem do niej, obserwując jak nakłada kolejne warstwy farby na płótno. - Mówiłam, żebyś dał mi spokój - ignorując jej ton, usiadłem na jej łóżku. Spojrzała na mnie. - Co chcesz?

- Nic, nic. Nie krępuj się - zmarszczyła brwi.

- To po co tu przyszedłeś?

- Nie mam co robić.

- To znajdź sobie jakieś zajęcie - wróciła do malowania.

- Jedyne zajęcie jakie mi przychodzi do głowy jest niewykonalne w pojedynkę - uśmiechnąłem się znacząco, kiedy spojrzała na mnie. Odłożyła pędzel, po czym wstała z podłogi i podeszła do mnie, układając dłonie na biodrach.

- Okay - zmarszczyłem lekko brwi.

- Gdzie haczyk?

- Przegrasz zakład i dasz mi spokój - zaśmiałem się, a ona popatrzyła na mnie niezrozumiale.

- Skarbie, zakład obejmował przypadkowe dziewczyny. Nie zaliczasz się do nich.

- Co? - wstałem, przez co odległość między nami była minimalna, a dziewczyna zadarła brodę do góry, aby móc na mnie spojrzeć. - Nie naciągaj zasad.

- Nic takiego nie robię - puściłem jej oczko. - Następnym razem bądź bardziej precyzyjna - pochyliłem się i musnąłem jej usta w krótkim pocałunku. - Chyba pójdę pobiegać - wyminąłem ją. - Oh i... Lash będzie tu za niecałe dwie godziny.







U kogo równie beznadziejna i deszczowa pogoda?😧

#LTASff😘

Lov U❤

Let's talk about love • C.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz