Dla Caluma nie był to miły czas, kiedy poszedł spytać przyjaciela o wcześniejszą sytuację. Martwił się, to fakt, ale większą kontrolę miała ciekawość. Był wścibskim człowiekiem, stawiającym na swoim w każdej możliwej sytuacji.
– Um, Luke? – zapytał młodszego, a gdy ten się odwrócił, dając znak, że słucha, wtedy kontynuował. – Bo wcześniej zachowywałeś się dość dziwnie. Co jest?
– Nic, a co miałoby być? – Wzruszył ramionami, trzymając w buzi kanapkę.
– Może to, iż nawet nie trafiałeś w dobre akordy? I może dlatego, że byłeś strasznie rozkojarzony i fałsz był wyczuwalny na kilometr? I ty mi próbujesz wmówić, że nic się nie stało? – Zmrużył niebezpiecznie oczy, przez co jego przyjaciel wiedział, że ta rozmowa nie miała być łatwa ani przyjemna.
– Przestań, Calum. Nic mi nie jest, do cholery! – Krzyknął, sprawiając, że jego przyjaciel westchnął zrezygnowany. Hemmings nigdy nie podnosił głosu, no chyba, iż sytuacja naprawdę tego wymagała. A on chciał zatuszować prawdę o jego chwilowym stanie.
– Martwię się – mruknął nieco przybity.
– Hood, wiesz o tym, że zawsze mówię ci co jest. Aktualnie sytuacja tego nie wymaga. Po prostu się rozkojarzyłem, wyluzuj. – Klepnął towarzysza po plecach, by chwilę później wyjść z pokoju, skutecznie unikając kolejnej rozmowy.
– I tak to z ciebie wyciągnę, Hemmings! – ryknął, zamykając drzwi za swoim przyjacielem.
**
Przepraszam, że mnie nie było. Byłam na wakacjach i już powracam :v
CZYTASZ
Oppressor [C.H]
FanficKiedyś był jej przyjacielem, bezpieczną przystanią, osobą, do której mogła zwrócić się w każdej chwili. Kochali się na ten swój własny, pokręcony sposób. A teraz? Teraz jedynie została pustka i blizna po złamanym sercu, której nikt nie móg...