12.

150 26 1
                                    

Zupełnie nie miała pojęcia, co robiła pod dawnym domem Caluma. Nie wiedziała jak, do cholery, udało jej się tutaj dotrzeć. Była jak w transie, nic nie wydawało się w porządku. Generalnie nic takie nie było.

– Co tu robisz o takiej porze, dziecinko? – spytała starsza kobieta, pojawiając się za dziewczyną, która odskoczyła na dźwięk jej głosu. Wyraźnie przestraszona, obróciła się do staruszki. Zlęknionym wzrokiem zmierzyła całą jej sylwetkę, uspokajając szybciej bijące serce.

– Nie wiem – odpowiedziała, wbijając palące spojrzenie w swoje buty.

– Zgubiłaś się? – Dorosła chwyciła jej ramię, troskliwie pocierając. Sharron niespokojnie drgnęła, nieświadomie lgnąc do ciepłego dotyku, do bezpieczeństwa.

– Nie, skądże. Ja już po prostu pójdę, dobranoc. – Uśmiechnęła się przyjaźnie do schorowanej kobiety, dodając sobie pewności.

Przemierzała puste uliczki, stawiając kroki w rytmie muzyki. Nie wiedziała, w którym momencie znalazła się przy tak dobrze znanym domku na drzewie. Wspomnienia przedarły się do głowy dziewczyny. Nie chciała czuć tego bólu. Niemal od razu zaniosła się spazmatycznym płaczem, przez co zabrakło jej tchu. Starała się znów poprawnie oddychać, ale każda próba kończyła się porażką. Cierpiała, wypierając to za każdym razem. Za każdym razem upierała się przy tym, iż jest dobrze. Ale nigdy nie było.

Nie wiedziała ile czasu upłynęło, odkąd przestała łkać. Miała wrażenie, że minęła wieczność, a ona czuła tylko pustkę. Wraz ze łzami pozbyła się również emocji. Wszystko było łatwiejsze, obojętność, która nią zawładnęła była kojąca. Dla jej popsutej duszy. Dla niej samej.

Przeniosła wzrok na drewnianą budowlę, mały uśmiech pojawił się na jej twarzy. Przypomniała sobie wszystkie dobre chwile, które spędziła w tym domku. Kiedyś przychodziła tam codziennie, był jak jej drugi dom; nikt prócz Caluma nie miał tam wstępu. Wybudowała go razem z rodzicami przyjaciela po to, by jej opiekunowie się o niczym nie dowiedzieli. Była tam po każdej ich kłótni, próbując uspokoić nerwy.

Od momentu, w którym ich przyjaźń się rozpadła, przestała tam przychodzić. Unikała tego miejsca, bo było zbyt bolesnym wspomnieniem, z którym sobie nie radziła. Dalej tak było, ale teraz nic nie miało znaczenia.

Bo wspomnienia są tym, co jedynie pozostało.  

Oppressor [C.H]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz