15.

131 20 1
                                    

Dzień, tysiąc  czterysta czterdzieści minut, osiemdziesiąt sześć tysięcy czterysta sekund. 

Tyle pozostało do chwili, w której miała zmierzyć się z rozwścieczonymi fankami, zgromadzonymi na hali. 

Przygotowywała potrzebne rzeczy, by gdziekolwiek przenocować. Niestety, nie mogła zrobić tego w swoim własnym domu, w strachu przed matką, która by jej nie puściła. Zależało jej tak bardzo na tym koncercie, że nie mogła się poddać. Nie w taki sposób, ani w żaden inny. 

*** 

Jej obcasy wystukiwały rytm, słyszalnego w telefonie. Czarna kurtka na jej ramionach, co jakiś czas powiewała na wietrze. Dzisiaj był wyjątkowy dzień, więc  usta, pomalowane czerwoną szminką wygięły się ku górze, eksponując naprawdę przepiękny uśmiech dziewczyny. Dziś miała spotkać się ze swoim dawnym przyjacielem, który pewnie jej nie rozpozna; albo –  co gorsza – nie będzie miała jak  dostać się  do niego , poprzez fanki. Nie brała pod uwagę takiej opcji. Ba! Ona musi tam dotrzeć, zbyt duży sukces osiągnęła, by teraz się wycofywać. 

Osoba trzecia, z pewnością powiedziałaby, że Sharron ma obsesję. Nieuzasadnioną, natrętną i aż destrukcyjną obsesję, co z pewnością nie działało na korzyść nastolatki. Psycholog dałby skierowanie do psychiatry, co z kolei skończyłoby  się na wizytach kontrolnych, które badałyby jej psychikę. Jej stan psychiczny pozostawiał wiele do życzenia, co dziewczyna sama może potwierdzić. Była zniszczoną, popękaną i szklaną laleczką, która przemierzała przez świat, co chwile gubiąc części swojej duszy, serca i wszystkiego, w co wierzyła. Zatem jak mogła się czuć taka dziewczyna, która została odrzucona przez społeczeństwo, ze względu na to, iż jej rówieśnicy są materialistami, a ona nie miała zbyt wielu pieniędzy? Zatem jak się czuła taka dziewczyna, której matka była chora na alkoholizm, a ojciec wyrzekł się jej, od chwili, kiedy zaczął zdradzać swoją żonę? Czuła się jak śmieć, jak pasożyt na tym świecie i czuć się mogła również jak rozbitek, z pewnością była bardzo samotna. Ale czy mogła coś na to poradzić? Czy mogła  nie przejmować się docinkami ze strony starszych niż ona ludzi? Nie, nie mogła. Bo każdy człowiek wbija sobie to do serca, mimo że tego nie wie, nie czuje. Bo każdy człowiek czuje inaczej i nikt nie może jej wmówić, że to nie bolało. Bo w rzeczywistości bardzo bolało i każdy to wie, choć czasem nie dopuszcza do siebie takich informacji. Z drugiej strony, kiedy ktoś cię mocno zrani, wtedy będą występowały uporczywe, powracające myśli, przypominające ci o tym dniu. Jakby na siłę chciały wtargnąć do twojej głowy i przywracać jego wspomnienie, kiedy ty już wyjdziesz na prostą drogę. Zatem, po co to wszystko? Po co w ogóle męczyć się na tym świecie, kiedy w dziewięćdziesięciu procentach składa się z przykrych wydarzeń? 

Tak naprawdę nikt tego nie wie i prawdopodobnie nie dowie się, bo w końcu żyjemy po to, by żyć. Bo musimy, bo chcemy, bo tego chce świat. 

**** 

Oh, zdążyłam napisać! Będę starała się jak najwięcej pisać w rozdziałach, ale ze względu na szkołę, na rozdziały będziecie musieli poczekać nawet do dwóch tygodni. Wiem, że to dużo, jednakże ja zbyt wielkiego wpływu na to nie mam. W każdym razie, miłej soboty! 

Oppressor [C.H]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz