Siedziałem właśnie z kolegą mojego brata na krawężniku, czekając. Nerwy powoli opuszczały moje ciało, kiedy wiedziałem, że z Kaiem wszystko mniej więcej w porządku. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś mu się stało i to praktycznie z mojej winy.
-Zaraz przyjedzie mój kumpel Lay, który nas tam podwiezie. -powiedział wcześniej Chanyeol.
W mojej głowie zaszła wtedy reakcja łańcuchowa, łącząc imię Laya z czipsami, a czipsy z jedzeniem.
Chwilę potem usłyszeliśmy wielki ryk, jakby niedźwiedzia? Wystraszony drgnąłem, jednak po paru sekundach i zdziwionym spojrzeniu Chana, uświadomiłem sobie jakim debilem jestem.
To nie był ryk niedźwiedzia....
Po prostu zaburczało mi w brzuchu.
I tak minęło już 10 minut nieprzerwanych koncertów w moim ciele. Miałem wrażenie, jakby wewnątrz mnie znajdowała się czarna dziura pochłaniająca moje narządy z głodu, jakby wielki...
-Babcia załatwi Ci jakieś jedzenie.- powiedział chłopak, podśmiechując się pod nosem.
Nie miałem pojęcia jak to zripostować, więc uznałem, że zacznę się czepiać.
Tak jak robią to matki, kiedy skończą im się argumenty, ale to nieważne.
-Skąd w ogóle ten twój kolega wie gdzie jesteśmy i że ma przyjechać? -spytałem.
PRZYSIĘGAM, jeśli ten kretyn miał cały czas swój telefon i był w stanie zadzwonić p...
-Zadzwoniłem po niego. - odpowiedział, trącając kamień czubkiem swojego trampka.
No proszę bardzo. Zwiążcie mnie albo go zabiję.
-Nie mogłeś zadzwonić wcześniej?! Na przykład jak marzłem leżąc na ziemi?! - podniosłem głos zdenerwowany.
Chłopak spojrzał na mnie z dziwnymi iskierkami w oczach i zanim mrugnąłem, był tak blisko, że czułem jego ciepły oddech na uchu.
Wszystko wewnątrz mnie zacisnęło się, a puls przyspierzył.
Ze złości oczywiście.
Bo ten cholerny, bezczelny, pieprzo...
-Masz na myśli jak jęczałeś tuląc się do mnie?
Głośny pisk opon czarnego Jeepa zagłuszył spokojną ciszę pełną napięcia między mną, a Chanyeolem. Po jego dziwnym zachowaniu umilkłem i po prostu odsunąłem się jak najdalej, nie mając zamiaru kontynuować rozmowy. Moje nerwy były i tak zszargane, uznałem więc, że muszę mentalnie odpocząć. Postanowiłem nie odzywać się więcej do Chanyeola, chyba, że byłaby to konieczność.
Wysoki, smukły i wysportowany chłopak wysiadł z ogromnego auta. Czarne okulary zasłaniały jego oczy, a twarz rozpromieniał przyjazny uśmiech. Blond włosy były ładnie ułożone, a szary sweterek lekko opinał klatkę piersiową młodzieńca. Wygląd dopełniały ciemne spodnie i drogie buty. Poza autem, zupełnie nie wyglądał jakby przyjaźnił się z ludźmi typu Chanyeol.
-Hej, jestem Lay. Ty pewnie słynny Baekhyun? - rzucił mi zagadkowy lecz przyjazny uśmiech, podając mi rękę.
Podniosłem się, otrzepując ubrania i oddałem gest z lekkim uśmiechem.
-Słynny? - mruknąłem, zdziwiony.
-No Channie trochę m...- zaczął chłopak, ale po spojrzeniu na Parka tylko zachichotał pod nosem. -Zapomnij, jedźmy już do Kaia.
CZYTASZ
FEVER | Chanbaek
FanfictionPieprzony Park Chanyeol. -Prędzej dam wygrać Luhanowi w Tekkena, niż pocałuję Chanyeola! -Baekhyun...ale ty w kółko dajesz mi wygrać... Ups? Gatunek | komedia, romans, smut/fluff Paring główny | Chanbaek Paringi poboczne | Kaisoo, Hunhan