L U H A N
Obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez jasne zasłony mojego dużego okna. Przeturlałem się po moim sporym łóżku, skopując z siebie pościel. Ledwo żywy podeszłem do szafy, wyciągając z niej dresowe spodnie i luźny tshirt. W drodze do łazienki jedynie zerknąłem na telefon, zauważając, że dioda świeci się praktycznie każdym możliwym kolorem.
Uh, sprawdzę później.
Będąc w łazience rozebrałem się, załatwiłem i ubrałem przygotowane wcześniej ubrania. Kiedy znalazłem się w kuchni, szybko zjadłem banana i kanapkę podkradzioną z talerza taty, który pacnął mnie w rękę, śmiejąc się. Chwilę potem już żegnałem się z mamą, wybierając się na poranne bieganie.
Zawsze lubiłem budzić się wysiłkiem fizycznym, a rześkie powietrze i unosząca się tutaj o 6 rano mgła zawsze działały równocześnie pobudzająco i kojąco. Wszystkie zmartwienia ulatywały z mojej głowy, byłem tylko ja i las, w którym co dzień biegałem. Mój przyspieszony oddech mieszał się z szumem drzew i śpiewem ptaków.
Po obiegnięciu mojej rutynowej trasy, wróciłem do domu, witając mieszkańców ciężkim oddechem i kropelkami potu spływającymi mi po policzkach. Wyglądałem jak, lekko mówiąc, nieszczęście, ale czułem się świetnie.
-Lulu! - zawołała moja młodsza siostra, Yu. Czterolatka podbiegła do mnie w celu przytulenia, jednak zatrzymała się około metra przede mną. -Śmierdzisz! Fuj!
Zaśmiałem się, mijając ją i czochrając jej ciemne loki.
Wbiegłem po schodach na piętro, kierując się do mojego pokoju. Jako że byłem dzisiaj umówiony na film Marvela w kinie z Baekhyunem, skierowałem swoje kroki do szafy, myśląc co chciałbym założyć.
Padło na czarne spodnie i moją ukochaną bordową koszulkę. Zabrałem swoje rzeczy do łazienki, aby wziąć prysznic. Stałem pod wodą, póki nie zmarszczyły mi się opuszki palców, ale uwielbiałem gorącą wodę rozluźniającą moje mięśnie. Mama często uważała, że kiedyś nabawię się oparzeń pod tym prysznicem, ale tak się chyba nie da? Nie brzmiała na przekonaną, wymachując mi przed nosem swoim palcem.
Ubrany i odświeżony użyłem mojego czekoladowego axe, po czym udałem się na dół w celu zjedzenia drugiego śniadania w postaci grzanek i sałatki. Po zjedzeniu wypiłem wodę, po czym zabrałem Yu i odprowadziłem ją do przyjaciółki mamy, o co poprosiła mnie wcześniej rodzicielka.
-Lulu? Kiedy znajdziesz sobie dziewczynę? - spytała moja siostra, kiedy wyszliśmy z domu.
W tym samym momencie dziękowałem Bogu i niebiosom, że pani Wang mieszka blisko. Jeśli Yu będzie kontynuować ten temat całą drogę, to chyba się rozpędzę i zderzę z drzewem.
-Kiedy poznam odpowiednią osobę, to Tobie przedstawię ją pierwszą, w porządku? - uśmiechnąłem się, unikając słowa "dziewczyna" umyślnie.
Oddała uśmiech, wyraźnie usatysfakcjonowana.
Kiedy pani Wang otworzyła nam i porozmawiała ze mną chwilę, po czym zawołała Yu do siebie, odwróciłem się, aby udać się w kierunku przystanku autobusowego. Nagle jednak usłyszałem głos mojej siostry, krzyczącej na całe podwórko.
-Luhannie! Mam nadzieję, że ta cała Se-hyun, której imię wczoraj tak powtarzałeś przez sen, polubi Cię jak tak ty ją!
Mówię imię Sehuna przez sen?
Oh boże.
* * *
Siedziałem w kinie, czekając na Baekhyuna. Kupiłem nam już bilety i jedzenie, a tej kluski nadal nie było. Niestety, na moje nieszczęście, zapomniałem zabrać telefonu z domu, tak więc zostało mi czekać.
CZYTASZ
FEVER | Chanbaek
FanfictionPieprzony Park Chanyeol. -Prędzej dam wygrać Luhanowi w Tekkena, niż pocałuję Chanyeola! -Baekhyun...ale ty w kółko dajesz mi wygrać... Ups? Gatunek | komedia, romans, smut/fluff Paring główny | Chanbaek Paringi poboczne | Kaisoo, Hunhan