L U H A N
[dzień po incydencie na stole]
Leżałem na sofie w salonie, nucąc intro Spongeboba razem z głosem, który wydobywał się z telewizora.
Nie pytajcie, czemu oglądam w tym wieku tę bajkę. Sam nie wiem.
Chyba mój mózg próbuje załagodzić traumę, która spotkała mnie u Baeka?
Nagle rozbrzmiał mój telefon. Zignorowałem to, wiedząc kto dzwoni.
To nie tak, że Kai wydzwaniał do mnie 40 razy w ciągu ostatnich 12 godzin. To nie tak, że odrzucałem za każdym razem.
Czasami też czekałem, aż włączy się poczta głosowa.
Kiedy już szósty raz z rzędu w przeciągu ostatnich czterech minut usłyszałem piosenkę ze Shreka (TO BAEK USTAWIAŁ, NAPRAWDĘ), sięgnąłem po telefon, aby odrzucić połączenie. Los chciał, że moje palce są dość niezdarne i zamiast tego odebrałem. Nie wiedząc co zrobiłem, odłożyłem telefon spowrotem na stolik.
Dopiero kiedy w kreskówce zaległa cisza, usłyszałem głos Kaia, przedzierający się przez głośniczek mojego telefonu.
Cholera.
Rzuciłem się, aby się rozłączyć, w tym samym momencie słysząc pukanie do drzwi wejściowych.
-Wah! - jęknąłem zirytowany, podnosząc się z wygodnego miejsca.
Nagle wszyscy się dobijają!
Jakby życia nie mieli!
Ugh!!!
Pociągnąłem za klamkę, nie patrząc wcześniej przez wizjer, co okazało się wysokiej wagi błędem.
A) ponieważ za drzwiami stał Kai i D.O
B) ponieważ teraz but pierwszego blokował drzwi, nie pozwalając mi zatrzasnąć ich przed twarzami chłopaków
Po prostu zajebiście.
***
Siedziałem w ciszy, opatulony moim kocem z Frozen (tak, mam 22 lata) i patrzyłem nerwowo wszędzie, byle nie na dwójkę chłopaków przede mną. Kai i jego... kolega? siedzieli na fotelach ze zmarszczonymi brwiami, jakby zastanawiali się po co tu przyszli.
-Luhan, po pierwsze, myślę, że nie powinieneś mówić Baekhyunowi. Uszanuj to, że ja jeszcze tego nie zrobiłem. Myślę, że naj...- kontynuował brat mojego przyjaciela, ale przed moimi oczyma widniała tylko scena z wczoraj. Ignorując monolog Kaia, wymamrotałem:
-On jada na tym stole.
Jongin wyrwany z transu mówienia, spojrzał na niego, jakby wyrosła mi dodatkowa para rąk.
-Co?
-Baekhyun codziennie jada przy tym stole. Jak ja mam teraz jadać z nim żelki? Jak mam budować zamki z jedzenia na TYM STOLE? - spytałem.
D.O schował twarz w dłoni. Znosił tę rozmowę tak samo dobrze, jak ja.
Czyli w ogóle.
-Wymienię ten pieprzony stół jeśli będzie trzeba. -mruknął zdenerwowany Kai. -Luhan, naprawdę chciałbym mieć tę rozmowę za sobą, ale boimy się, że powiesz coś Baekowi. Przepraszamy, że musiałeś to widzieć, chociaż w sumie ja nie przepraszam, bo to cudowny akt miło-urwał, kiedy Kyungsoo wymierzył mu silny cios z łokcia w żebra. -Przepraszamy, że musiałeś to widzieć, Luhan.
CZYTASZ
FEVER | Chanbaek
FanfictionPieprzony Park Chanyeol. -Prędzej dam wygrać Luhanowi w Tekkena, niż pocałuję Chanyeola! -Baekhyun...ale ty w kółko dajesz mi wygrać... Ups? Gatunek | komedia, romans, smut/fluff Paring główny | Chanbaek Paringi poboczne | Kaisoo, Hunhan