Pasmo porażek

2.1K 341 116
                                    



B A E K H Y U N

Usłyszałem trzask drzwi i miałem nadzieję, że mnie wypuszczą, jednak wtedy zobaczyłem Chanyeola. Nie był ubrany nadzwyczajnie, miał na sobie swoje stare czarne spodnie z dziurami w kolanach i jakiś czarny znoszony t-shirt z napisami. Jego włosy zmieniły kolor, z brązowego na czerwony, a jego spojrzenie wydawało się bardziej przeszywające. Staliśmy w milczeniu i czułem się jakby niewidzialna nić obwiązana ciasno wokół moich płuc naprężała się tym bardziej, im dłużej trwałem w bezruchu.

Yeol miał lekko zmarszczone brwi, nadając swojej twarzy groźniejszego wyglądu, jego usta były zaróżowione i delikatnie błyszczące, więc prawdopodobnie musiał je niedawno zwilżyć. Napojem albo...językiem.

Do moich myśli zaczęły napływać obrazy, rzeczy, które zawsze widziałem i obierałem jako zwyczajne, teraz jednak było inaczej. Przed moimi oczami stanął tamten wieczór w namiocie, kiedy ten oblizał znacząco usta, ze swoim ciemnym spojrzeniem wbitym w moje wargi. Na samo wspomnienie, połączone z nadal trwającym kontaktem wzrokowym z Chanyeolem, mimowolnie zadrżałem.

Serce biło w mojej piersi jak oszalałe, byłem przerażony. Tą sytuacją, moimi myślami i tym jak się czułem, widząc opalone, silne ramiona chłopaka, ruch jego jabłka Adama, czy nawet to jak śledził mnie wzrokiem, kiedy z drżącymi dłońmi sięgnąłem po moją torbę.

-M-muszę iść do łazienki. -mruknąłem, unikając pytających spojrzeń reszty. Nie chciałem być tutaj z Chanyeolem, nie po tym jak wtedy uciekłem z tego namiotu i przepadłem w czeluściach mojego pokoju, nie dając nikomu znaku życia. Kiedy zniknąłem za rogiem prowadzącym do korytarza, na którym znajdowała się i łazienka, i drzwi wyjściowe. Pośpiesznie chwyciłem moją kurtkę i najciszej jak potrafiłem, przekręciłem kluczyk w drzwiach wyjściowych.

Kiedy mi się udało, zadowolony nacisnąłem na klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły. Wtedy usłyszałem chrząknięcie i odwróciłem się, a moim oczom ukazał się Lay z kluczem w ręce.

-Są dwa zamki, Baek. - rzucił. -Toaleta to drzwi tutaj, wybaczę twoją pomyłkę i liczę, że wrócisz do nas na imprezę Honey. - dodał, po czym zniknął z korytarza.

Kurwa.

Bezpiecznych drzwi się zachciało.


***


Godzinę po przybyciu Chanyeola byliśmy już po pierwszym posiłku, a ja byłem już po dwóch lampkach wina. Z początku planowałem pozostać trzeźwy, ale mógłbym przysiąc na Boga, że czułem zapach wyższego aż po drugiej stronie pokoju. Zupełnie jakby jego feromony zneutralizowały każdy inny zapach w całym domu, przedzierając się do moich nozdrzy. Tak więc uznałem, że jeśli wypiję to przestanę czuć cokolwiek.

Jak bardzo się myliłem.

Po trzeciej lampce zaczęliśmy grać w jakąś głupią grę, w której przegrany wymienia się miejscem z osobą która wygrała. Nie do końca rozumiałem sens tej gry, ale miałem słabą głowę i nie kłopotałem się proszeniem o wyjaśnienie. Chociaż może powinienem, bo wtedy Chanyeol nie wylądowałby nagle obok mnie.

Odsunąłem się na maksymalną odległość, oczywiście bardzo dyskretnie, licząc, że dzięki temu nic się nie wydarzy, jednak wtedy gra się zmieniła.

No i oczywiście, że Kai musiał wymyślić butelkę.


***

FEVER | ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz