B A E K H Y U N
To nie tak, że unikałem Chanyeola.
To nie tak, że wyleciałem z jego auta, chwilę po jego pytaniu, jakby w kabinie wybuchł pożar.
Ja po prostu... przypomniałem sobie, że mam coś bardzo pilnego do załatwienia.
Zmienić imię, nazwisko i wyjechać do Meksyku.
***
-Is that true? Yes! Okey dokey yo~ - nuciłem pod nosem, leżąc w fotelu i przeglądając jakiś nudny magazyn.
Dzisiejszy dzień spędzałem sam w domu, ponieważ Kai miał wypad na miasto z kolegami. O ile rano idea pustego mieszkania wydawała się cudowna, o tyle teraz, koło 17, miałem wrażenie, że umrę z nudów.
Starałem się usilnie nie myśleć o ilości nieodebranych połączeń od Chanyeola, ignorując wibracje dochodzące do mnie ze stolika, na którym leżał telefon. Sama myśl o rozmowie sprawiała, że miałem ochotę uciec przez okno albo wejść do muszli klozetowej krzycząc: "Na pokątną!". Chciałem uniknąć krępującej sytuacji, jaka prawdopodobnie by nastała w trakcie rozmowy. Pewnie, tęskniłem za Chanyeolem bardziej niż przyznałbym to na głos, ale byłem kurczakiem, a kurczaki uciekają, kiedy czują zagrożenie.
Rzuciłem spojrzeniem na telewizor, na który leciała Ekipa z New Yersey. Snooki własnie rozmawiała z Jwoww o pójściu na imprezę i to zrodziło w mojej głowie pewien pomysł.
Złapałem za telefon i szybko znalazłem potrzebny mi numer telefonu.
-Bobby?
Luhan siedział na podłodze obok mojej szafy, patrząc sceptycznie na jej zawartość. Kiedy godzinę temu przypomniałem sobie, że Bobby mówił coś o powrocie do Seulu, uznałem, że jest to świetna okazja na imprezę.
Problemem okazał się być brak odpowiednich ubrań.
-O! Wiem. - powiedział nagle. Rzucił się w stronę szafy, dobierając czarną koszulę do czarnych obcisłych spodni. No kreatywnie, Luhan, naprawdę.
Patrzyłem na jego wybór, niezbyt przekonany.
-Czy to nie jest zbyt, no wiesz, nudne? -przegryzłem wnętrze policzka.
-Załóż to i nie marudź. Wtedy zobaczymy.
Kiedy byłem już przebrany, Luhan złapał moją głowę i roztrzepał mi włosy.
-Co ty ro... -zacząłem, jednak chłopak nie dał mi dokończyć.
-Wyglądasz tak bardziej seksownie, a chyba o to chodzi? - wtrącił.
-Skąd ty nagle taki pomocny? -burknąłem, patrząc w lustro.
-Zrobiła się z ciebie miękka pusia, Byun Baekhyunie. Chcę uratować twoją męskość. -powiedział, za co zarobił w twarz z poduszki.
-Sam jesteś pusia.
***
Droga do domu Bobbyego nie zajęła nam długo, jednak nie spodziewaliśmy się, że...
-Boże, on jest bardziej nadziany, niż moje wczorajsze czekoladki. -jęknął Luhan. -Baek, on nie ma może, no nie wiem, jakiegoś brata? Kuzyna? Ała! Nie bij mnie! -mruknął, kiedy zarobił ode mnie w głowę.
CZYTASZ
FEVER | Chanbaek
FanfictionPieprzony Park Chanyeol. -Prędzej dam wygrać Luhanowi w Tekkena, niż pocałuję Chanyeola! -Baekhyun...ale ty w kółko dajesz mi wygrać... Ups? Gatunek | komedia, romans, smut/fluff Paring główny | Chanbaek Paringi poboczne | Kaisoo, Hunhan