Gdy siedzieliśmy już przy stole, Gemma zaczęła mówić.
-Zacznę od pojedynczych pytań. Hmm...Więc tak. Wiecie,co zrobiliście?
- Wiemy. - powiedział Harry . Jak ustaliliśmy, on odpowiada na większość pytań, a ja w razie czego łagodzę jego wypowiedzi.
- Więc, co zrobiliście złego?- odpowiedziałam prosto z mostu.
-Kochaliśmy się.
- Mam pytać co wami kierowało czy sami mi powiecie?
-A co może kierować ludżmi podczas seksu!?.- wybuchnął Harry. Tego się właśnie obawiałam.
-Kierowało nami uczucie i pożądanie.- położyłam dłoń na plecach chłopaka żeby go uspokoić.
-Dlaczego?Przecież wiedzieliście jak bardzo ryzykujecie.
-Wtedy o tym nie myśleliśmy.- jest to zgodne z prawdą.
-Rosalie mogła być jeszcze nieświadoma, ale ty Harry!- powiedziała jakby mnie tu w ogóle nie było.
-Oboje byliśmy nieświadomi i zaślepieni.- role się odwróciły.
Teraz to ja byłam tą, która prowadziła konwersację. Wiedziałam, że chłopak prędzej czy później nie wytrzyma i wybuchnie. Był jak tykająca bomba. Chciałam temu zapobiec i zakończyć to zanim zacznie się burza.
-Gemma, prędzej czy później musiało się to wydarzyć. Wiedziałaś o tym.
-Rozumiem, ale niekoniecznie przed ostatecznym starciem! Nie mogłeś się powstrzymać!? Poczekać!?
-Spójrz na to z drugiej strony. Jeśli demony i wampiry prawdziwe się zjednoczą, Rosalie będzie miała większe szanse na pokonanie Malika,kiedy będzie miała wsparcie duchowe i uczuciowe. Jeśli nie daj Boże coś jej się stanie na polu bitwy, będę tam, żeby oddać jej własne siły, własną krew.- dziewczyna westchnęła.
-Ale i tak to nie mogło się wydarzyć!Wiecie , co teraz muszę zrobić? Muszę powiedzieć Radzie.
-Nie możesz!- krzyknął chłopak.
-Muszę! Oni muszą wiedzieć! Jeśli im nie powiem to będzie to złamanie regół!
-Nie powiesz im!- Harry zerwał się z krzesła.
-Harry , spokojnie. - powiedziałam, ponownie kładąc dłoń na jego plecach, lecz ją odtrącił.
N-ie zrobisz tego Gemma.
-Zrobię to, co muszę!
-Nie ! Do cholery jasnej! Nie! Jeśli mówię ,że tego nie zrobisz, to tego nie zrobisz!Jasne!?
- Harry spokój!!! My to zrobimy! My im powiemy!- krzyknęłam chłopakowi prosto w twarz. Nie mogłam dłużej tego słuchac. - Jak tylko tu przybędą , powiemy im prawdę.
Harry wziął głęboki oddech, po czym spojrzał na mnie. Prosto w oczy. Dotychczas zielone tęczówki były teraz czerwone. Takie same jak wtedy, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy. W pustej uliczce. Widziałam, że próbuje się uspokoić, bo nie chce zrobić mi krzywdy, ale szczerze, niezbyt mu to wychodziło.
-Gem, możesz nas na chwilę zostawić?- spytałam.
Blondynka spojrzała na mnie, pytając samym spojrzeniem, czy sobie poradzę. Kiwnęłam tylko głową. Harry nic mi nie zrobi. Byłam tego stuprocentowo pewna. Gdy tylko wyszła podeszłam bliżej chłopaka.
-Spokojnie, jestem tu z tobą.- powiedziałam łącząc nasze dłonie.- Będzie dobrze, pamiętasz. Rozem to przetrwamy. Jesteśmy jednością.
-Nie .- powiedział lekko słyszalnie. Nie?Jak to? Przecież mówił...
-Nie?
-Nie . Jednością będziemy jeśli oboje będziemy tacy sami.
-Ja jestem problemem?
-Nie jesteś pełnym wampirem, tylko REVEL. Właśnie o to chodziło Gemmie. Nic by się nie stało gdybym przespał sie z wampirzycą. Ale jesteś kim jesteś. Przepowiedzianą bohaterką Bloodtown, która uratuje nasz ród! Jesteś zasraną REVEL w której zakochał się dziedzic tronu wampirów wyklętych!
-Dziedzic tronu?- czemu nic nie powiedział?- Czemu nic mi nie powiedziałeś?
-Myślałem ,że to nie istotne. Pozatym przez cały pierwszy dzień nie chciałaś się do mnie odzywać.
-Nie istotne?
-Tak, nie istotne.- celowo unikał mojego spojrzenia, błądząc wzrokiem po ścianach.
-Spójrz na mnie.- wzięłam jego twarz w swoje dłonie.- Hej, spójrz na mnie.
W końcu nasze spojrzenia sie spotkały. Jego oczy znowu były zielone, lekko zazklone. Wyglądał tak niewinnie, bezbronnie. Na jego policzku pojawiła się pojedyncza łza, którą starłam.
-To nie istotne.Będziemy jednością.- pokręcił przezcąco głową.- Będziemy. Zaufaj mi.
-Ufam ci, ale to nie możliwe.-objął mnie w pasie.
-Zmień mnie.- szepnęłam.
-Co?-złapał mój podbródek i podniósł moją głowę.
-Zmień mnie. Chcę być taka jak ty.
-Nie mogę tego zrobić.Nie przed bitwą.
- Ale obiecaj ,że to zrobisz. Proszę.
-Nie wiem. Nie powinienem.- przeczesał ręką włosy.- Masz normalne życie, nie chcę ci go odbierać.
- Co to za życie. Proszę. Naprawdę tego pragnę.
- Rose...
-Obiecaj.- złożyłam na jego ustach pocałunek.- To tylko jedno słowo.
Dobrze.- westchnął pokonany.- Obiecuję. Tylko po bitwie. Nie wcześniej.- uśmiechnął się.
Złożył na moim czole czuły pocałunek.
Nigdy całowanie cię nie przestanie sprawiać mi przyjemności.- mruknął i całował dalej.
CZYTASZ
Bad power || H.S.
Fanfiction"Odwróciłam się. Stał tam . Przyglądał mi się . Gdy się zbliżył, w mroku widziałam tylko intensywność jego zielonych oczu. - Już mi nie uciekniesz." * Okładkę wykonała AngelisDark