Rozdział 18

1K 41 12
                                    


* 2 miesiące później *

- Mocniej , mocniej , mocniej!- krzyczała Kate.- Skup się na przeciwniku!  Przeniknij przez niego! Wejdź mu do mózgu, niech robi to , co mu każesz! Niech się tobie przyporządkuje!

- Kate. - wydyszałam.- Ja już nie mogę.

- Dopiero 20 minut z nim walczysz. Rose, musisz się postarać.

Walczę z hologramem , którego specjalnie dla mnie stworzył Niall. Dla ćwiczeń. Od dwóch tygodni wszyscy intensywnie ćwiczymy. Przygotowujemy się na ostateczne starcie. Jednak ja mam największy wycisk.  Uroki bycia tym, kim jestem.Mój dzień od dwóch tygodni wygląda następująco:

8.00 Harry mnie budzi.

8.10 Rozgrzewka ,gimnastyka jakkolwiek by to nazwać prowadzona na zmianę przez moich rodziców i państwa Styles.

9.00 śniadanie.

9.30 Lekcja taktyki.

10.30 Bieganie po lesie( cały las zajmuje ok. 200 km kwadratowych) , my pokonujemy ok . 200 dziennie( jak wiadomo biegamy szybciej i mniej sie męczymy).

12.00 Gimnastyka.

13.00 Obiad( to chyba najlepsza pora dnia).

14.00 Doskonalenie umiejętności, nauka panowania nad nimi.

15.30 Chwila wolnego( zwykle spędzam ją z Harrym).

17.00 Walka z cieniem( hologramem), wstępna inscenizacja bitwy.

19.30Kolacja.

21.00 Cisza nocna ( z reguły wszyscy juz śpimy - jesteśmy wykończeni).

 Tak, wiem. Trochę jak w wojsku, ale musimy się przygotować. Plemię jakie stworzył Zayn jest bardziej niebezpieczne niż sobie wyobrażaliśmy. Co ze mną i Harrym? Cóż, nasze rodziny jakoś to przebolały i jesteśmy razem. Oczywiście nie było łatwo. Moja matka ciągle się martwi, żeby tylko nie powtórzyła się historia jej i mojego ojca. Z kolei tata Harry'ego musi zrozumieć, że po jego śmierci na tronie z jego synem nie zasiądzie wampirzyca tylko REVEL. Chyba że Hazza mnie zmieni...

 Pamiętacie jeszcze, że Perrie się do nas przyłączyła? Tak, sumiennie ćwiczy i sprzedaje nam triki jak zniszczyć Malika. Jest zdesperowana. Serio tego chce . Nie dziwię się. Opowiadała nam, że Zayn był jej drugą polówką. Byli zgodni i szczerzy w stosunku do siebie, ale nagle pojawiła się Gigi. Na początku taki niewinny demonek, lecz potem przekształciła się w bestię. Wmawiała Malikowi rzeczy, o których sam by nie pomyślał.Zepchnęła Perrie na drugi plan  owijając sobie Malika wokół palca. Była dodatkową sprężyną która go nakręcała . Wtedy Perrie sie zbuntowała i przyszła do nas.

 - Kate proszę cię. Mam dość. Jest 17.30 . Jak tak dalej pójdzie to nic ze mnie nie będziecie mieli podczas bitwy.

- Oj tam, nie przesadzaj.

-Wszyscy wyjątkowo mają dzisiaj dzień wolny tylko nie ja.- zauważyłam swoją matkę, która mi się przyglądała i zwróciłam się do niej.- Mamo proszę, mogę już skończyć?- kobieta skinęła głową.

- Tak. Kate, dziękuję. Dajmy jej już spokój.

- Masz szczęście stara. Ja bym ci jeszcze dokopała.- Kate przybiła mi piątkę i weszła do budynku.

 Usiadłam na schodach z butelką wody. Zmieniłam się. Nie jestem już taka nieśmiała, bojąca sie zabić muchę. Przez te dwa miesiące wyrobiłam w sobie charakter wojowniczki. Zmieniło się również moje ciało. Pojawiły się mięśnie i nabyłam kondycję. Nie wyglądam oczywiście jak zapaśnik . Poprostu się wyrobiłam .Jakby to zsumować to wyszło mi to na dobre.

 - Jestem z ciebie dumna.- powiedziała moja mama siadając przy mnie i mnie przytulając.

- Dziękuję.

- Idź do środka. Odpocznij.

 Wstałam ze schodów i poszłam w stronę domu. Później wzięłam prysznic,umyłam włosy i zeszłam do kuchni, żeby coś przekąsić. Nie zdążyłam nawet otworzyć lodówki, gdy usłyszałam pukanie.

 - Ciociu, co tu robisz? Jak nas tu znalazłaś?- spytałam kobiety.

- Przecież wiem gdzie przebywa moja siostrzenica. Pozatym mam ci coś ważnego do powiedzenia.- wyjęła z torebki podłużne zawiniątko.- To nóż, którym twój pradziadek zabił Mrocznego Księcia. Demona. Pradziadka Zayna.

- Zabił pradziadka Zayna?

- Na początku byli przyjaciółmi, ale bunt przeciwko wyklętym wszystko zniszczył  i Mroczny Książę, wtedy poprostu Sulivan Malik przeszedł na złą stronę. Doszło pomiędzy nimi do starcia. Twój pradziadek zwyciężył. Zabił Sulivana tym nożem.- odpakowała pakunek i wyjęła z niego nóż ze zdobioną rękojeścią.

- Zayn się mści...

- Dokładnie i ty zostałaś wyznaczona, żeby to zakończyć.

- Muszę zabić go tym nożem...- szepnęłam.

- Dasz radę . Skoro cię wybrano, wiedziono, że jesteś w stanie to zrobić.

- Ale...

- Wszyscy w ciebie wierzymy. Harry w szczególności.- zrobiłam wielkie oczy.

- Skąd wiesz!?

- Ja wiem wszystko kochanie. Jestem czarownicą.- powiedziała, cmoknęła mnie w policzek i zniknęła zostawiając mi w dłoni nóż.

- Wszystko w porządku skarbie? - usłyszałam za sobą głos Harry'ego.

- Tak, tak. Rozmawiałam z ciotką. Przyszła i dała mi to.- pokazałam mu nóż.

- Nóż Dracona Hilltona...

- Mam go nim zabić...

- Uda ci się. Wierzę w ciebie księżniczko.- przytulił mnie.

- Chodź, byłam w trakcie przygotowywania czegoś do jedzenia.


........................................................................................................


Może być?


Bad power || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz