Obudził mnie telefon.Spojrzałem na zegarek:10:30.Nieźle przysnąłem.Dzwonił do mnie szef.Węstchnąłem i odebrałem niechętnie.
-Tak, Jerry?
-Przyjedź dzisiaj, będzie nowy towar i tak sobie myślę, czy chciałbyś z niego skorzystać...
-Dzisiaj nie mogę.
-Dlaczego?Co jest ważniejszego od pracy? - spytał rozdrażniony.
-Nie twój interes, Jerry.
-Chciałem dzisiaj dać ci nagrodę i może awans, ale jak coś jest ważniejszego to wiesz jakie są konsekwencje, Bieber.
-O której? - spytałem zrezygnowany.
-O 15.Tam gdzie zawsze.
-Będę.Na razie.
Rozłączyłem się szybko abym nie usłyszał jego wypowiedzi.Miałem iść dzisiaj do Emily i chuj bąbki strzelił.Piękny dzień się zapowiada, już z samego rana jestem wkurwiony.Wstałem i wyjrzałem przez okno.Zobaczyłem jak Emily bawi się w piaskownicy z dziećmi.Uśmiechnąłem się szeroko na myśl, że tak samo będzie się bawiła z naszymi dziećmi.Boże, o czym ja myślę.
Wziąłem telefon i wysłałem jej smsa.
Ja: Hej kochana :)
Spojrzałem na nią zza okna i zobaczyłem jak wstaje i prostuje się.Wyciąga telefon z kieszeni cały czas patrząc na dzieci.Odchodzi kawałek i spogląda w telefon.Uśmiecha się szeroko i coś piszę.Potem ja dostaje wiadomość.Patrze na jej ruchy jak z uśmiechem znów wraca do dzieci.
Kochanie: Hej :) Spotkanie aktualne?
Westchnąłem głośno i zamknąłem na chwile oczy.Chcę przy niej być dzisiaj, ale jasna cholera gang mnie wzywa.Nie powiem jej przecież czym się zajmuje.Nawet rodzice o tym nie wiedzą.Nie mogę też ryzykować teraz z opuszczeniem gangu, bo teraz są największe i najkorzystniejsze transakcje.Jerry ma do mnie zaufanie, bo chyba jako jedyny podchodzę do tej roboty niechętnie i wie, że go nie wydam.Choćbym chciał to nie mogę, bo wtedy moja rodzina by ucierpiała.Postąpiłem źle, że posłuchałem Franka i dołączyłem do gangu.On sam działa w nim od 3 lat a ja rok.Przynam, że niezła z tego była fucha.To było strasznie niebezpieczne.Obawa, że policja cię złapie.Owszem byłem karany za posiadanie narkotyków, ale nie powiedziałem im skąd je mam.Wtedy automatycznie mógłbym pożegnać się z rodziną.Spojrzałem na Emily i znowu uśmiechnąłem się szeroko.Ona wywołuje u mnie uśmiech, kiedy ja nie mam sił do życia, tak choćby właśnie dzisiaj.Nie chcę jej zawieść.
Ja: Jakby to powiedzieć...nie mogę dzisiaj.
Z ciężkim bólem serca jej to wysłałem.
Ona znowu się podniosła i sięgnęła po telefon.Spojrzała w niego i widać było, że posmutniała.Cholera!
Kochanie: No trudno ;/ Myślałam, że pomożesz mi przy dzieciach i pogadamy, ale jak nie możesz to spoko
-Kurwa - warknąłem.
Biłem się z myślami.Chcę do niej iść, ale transakcja sama się nie załatwi.
Ja: Przepraszam najmocniej Emily :c Bardzo chciałbym, ale nie mogę...Ale mam dla ciebie niespodziankę
Rozejrzała się wokół siebie i spojrzała na dzieci.Coś do nich powiedziała i wyklikała smsa do mnie.
Kochanie: Jaką?
Ja: Spójrz na dom moich rodziców
Zmarszczyła brwi i rozejrzała się po moim domu.Patrzyła i wreszcie mnie zobaczyła.Jej oczy się rozszerzyły.Ja uśmiechnąłem się do niej i jej pomachałem.Ona zareagowała tak samo i znowu wyklikała coś na swoim telefonie.