*Rozdział 6*

903 31 10
                                    

Obudził mnie telefon.Spojrzałem na zegarek:10:30.Nieźle przysnąłem.Dzwonił do mnie szef.Węstchnąłem i odebrałem niechętnie.

-Tak, Jerry?

-Przyjedź dzisiaj, będzie nowy towar i tak sobie myślę, czy chciałbyś z niego skorzystać...

-Dzisiaj nie mogę.

-Dlaczego?Co jest ważniejszego od pracy? - spytał rozdrażniony.

-Nie twój interes, Jerry.

-Chciałem dzisiaj dać ci nagrodę i może awans, ale jak coś jest ważniejszego to wiesz jakie są konsekwencje, Bieber.

-O której? - spytałem zrezygnowany.

-O 15.Tam gdzie zawsze.

-Będę.Na razie.

Rozłączyłem się szybko abym nie usłyszał jego wypowiedzi.Miałem iść dzisiaj do Emily i chuj bąbki strzelił.Piękny dzień się zapowiada, już z samego rana jestem wkurwiony.Wstałem i wyjrzałem przez okno.Zobaczyłem jak Emily bawi się w piaskownicy z dziećmi.Uśmiechnąłem się szeroko na myśl, że tak samo będzie się bawiła z naszymi dziećmi.Boże, o czym ja myślę.

Wziąłem telefon i wysłałem jej smsa.

Ja: Hej kochana :)

Spojrzałem na nią zza okna i zobaczyłem jak wstaje i prostuje się.Wyciąga telefon z kieszeni cały czas patrząc na dzieci.Odchodzi kawałek i spogląda w telefon.Uśmiecha się szeroko i coś piszę.Potem ja dostaje wiadomość.Patrze na jej ruchy jak z uśmiechem znów wraca do dzieci.

Kochanie: Hej :) Spotkanie aktualne?

Westchnąłem głośno i zamknąłem na chwile oczy.Chcę przy niej być dzisiaj, ale jasna cholera gang mnie wzywa.Nie powiem jej przecież czym się zajmuje.Nawet rodzice o tym nie wiedzą.Nie mogę też ryzykować teraz z opuszczeniem gangu, bo teraz są największe i najkorzystniejsze transakcje.Jerry ma do mnie zaufanie, bo chyba jako jedyny podchodzę do tej roboty niechętnie i wie, że go nie wydam.Choćbym chciał to nie mogę, bo wtedy moja rodzina by ucierpiała.Postąpiłem źle, że posłuchałem Franka i dołączyłem do gangu.On sam działa w nim od 3 lat a ja rok.Przynam, że niezła z tego była fucha.To było strasznie niebezpieczne.Obawa, że policja cię złapie.Owszem byłem karany za posiadanie narkotyków, ale nie powiedziałem im skąd je mam.Wtedy automatycznie mógłbym pożegnać się z rodziną.Spojrzałem na Emily i znowu uśmiechnąłem się szeroko.Ona wywołuje u mnie uśmiech, kiedy ja nie mam sił do życia, tak choćby właśnie dzisiaj.Nie chcę jej zawieść.

Ja: Jakby to powiedzieć...nie mogę dzisiaj.

Z ciężkim bólem serca jej to wysłałem.

Ona znowu się podniosła i sięgnęła po telefon.Spojrzała w niego i widać było, że posmutniała.Cholera!

Kochanie: No trudno ;/ Myślałam, że pomożesz mi przy dzieciach i pogadamy, ale jak nie możesz to spoko

-Kurwa - warknąłem.

Biłem się z myślami.Chcę do niej iść, ale transakcja sama się nie załatwi.

Ja: Przepraszam najmocniej Emily :c Bardzo chciałbym, ale nie mogę...Ale mam dla ciebie niespodziankę

Rozejrzała się wokół siebie i spojrzała na dzieci.Coś do nich powiedziała i wyklikała smsa do mnie.

Kochanie: Jaką?

Ja: Spójrz na dom moich rodziców

Zmarszczyła brwi i rozejrzała się po moim domu.Patrzyła i wreszcie mnie zobaczyła.Jej oczy się rozszerzyły.Ja uśmiechnąłem się do niej i jej pomachałem.Ona zareagowała tak samo i znowu wyklikała coś na swoim telefonie.

Opiekunka [JB i MF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz