*Rozdział 28*

234 12 0
                                    

Podczas pakowania swojej walizki, słyszę jak moja przyjaciółka mamroczę coś pod nosem.Odwracam się do niej i widzę, że nadal śpi.

-Boże, co ja mam teraz zrobić - wzdycham i zasuwam walizkę, a następnie kładę ją na ziemi.

-Znowu uciekasz? - słyszę.

Patrzę na Abigail, a ona zaspana wstaje do pozycji siedzącej.

-My.My uciekamy - odpowiadam.

-Co? - marszczy brwi i przeciera pięściami oczy.

-Rozmawiałam rano z Justinem.Chyba miałaś rację co do niego.

-Ja zawsze mam rację - prycha. - Co chcesz zrobić?

-Nie wiem, mam trochę kasy.Może wystarczy nam na jakiś hotel - wzruszam ramieniem.

-Byłoby prościej jakbyś zgłosiła się na policję - wstaje z łóżka.

-Mówiłam już ci coś na ten temat.

-Jasne - wychodzi z pokoju.

Siadam na łóżku i nabieram gwałtownie powietrze.Naprawdę nie wyobrażam sobie dalej mojego życia.Policja mnie szuka, nie mam gdzie iść, jestem w kropce.Jestem kryminalistką.Ale z drugiej strony ja nie chciałam zabić Ericka.Dałam mu tylko trochę narkotyków.Ale która policja w to uwierzy?

Słyszę pukanie do drzwi, ale nie mówię nic.Po chwili wyłania się Justin.Jego wzrok od razu biegnie do walizki.

-Chcesz odejść? - jego brwi lgną do góry.

-Tak - patrzę na niego i wymierzam mu gniewne spojrzenie.

-Nie możesz tego zrobić, policja cię złapie.

-No to niech złapie - mówię sarkastycznie i przewracam oczami. - Sama się zgłoszę, chociaż raz coś im ułatwie.

-Chyba nie mówisz poważnie.

-A jak myślisz? - odwracam wzrok od niego.

-Emily - siada obok mnie, a ja automatycznie wstaje z łóżka, żeby być najdalej od niego. - Wiem, że zrobiłem coś strasznego..

-Jasne - prycham i zakładam ręce na piersi.

-Nie musisz uciekać.Przy mnie nic ci nie grozi.

-Właśnie odkąd pojawiłeś się w moim życiu, nie czuję wcale tego bezpieczeństwa! - podnoszę ton głosu.

-Sama chciałaś się zemścić na Ericku - wypomina mi.

-Mogłeś mi jakoś wybić to z głowy, a ty chętnie mi w tym pomogłeś - syczę.

-Okej, oboje jesteśmy winni - wypuszcza ze świstem powietrze.

Kręce głową i patrzę na moją przyjaciółkę, która przekracza próg pokoju.

-Emily wreszcie zrozumiała jakim palantem jesteś - mówi do chłopaka.

Justin zerka na nią, a potem na mnie.

-Jesteś gotowa? - pytam jej.

-Jasne.Chcę się stąd jak najszybciej zmyć.

-Emily - blondyn staje naprzeciwko mnie. - Nie rób tego, proszę.

-Muszę myśleć o sobie, Justin - patrzę mu w oczy.

Widzę w nich ból i smutek, ale nie mogę tutaj zostać.

-Będzie ci ze mną dobrze.

-Nie mydl jej już oczu, bo ona nie jest taka głupia - warczy brunetka w stronę chłopaka. - I daj jej wreszcie przejść, bo chcemy się stąd wydostać.

Opiekunka [JB i MF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz