*Rozdział 12*

516 24 0
                                    

Jestem już w szpitalu dobę i czekam na jakieś wieści o Abigail.Była w śpiączce, straciła za dużo krwi.Wciąż mam ten widok, kiedy ona leży w wannie cała we krwi...

Siedzę na szpitalnym korytarzu i bawie się nerwowo palcami.Koło siebie zauważam Justina.

-Proszę, kawa dla ciebie - podaje mi ją.

Unoszę jeden kącik ust i odbieram od niego napój.Biorę łyka, ale po chwili krzywię się, bo szpitalna kawa jest straszna.Smakuje jak siuśki.

-Może powinnaś...

-Nie - przerwałam mu. - zostaje tu i koniec.

-Nie spałaś już od dwóch dni!

Patrzę na niego i wzruszam ramionami.

-Muszę tutaj zostać, rozumiesz?Dla Abi.

-Wiem, rozumiem, ale musisz też pomyśleć o sobie - mruknął.

Kręcę głową i odstawiam kawę na podłogę.

-Jak Abigail nie obudzi się jutro, to działamy z naszym planem - wypuszczam powietrze.

-Okej.

Kolejne godziny mijają tak samo, czyli na czekanie na cud.Już prawie usypiałam na krześle, kiedy usłyszałam, że pielęgniarki weszły do sali Abigail.Otworzyłam szybko oczy i podniosłam się.Przez szybę zobaczyłam, jak moja przyjaciółka rozgląda się niespokojnie po pokoju.Wzdycham i dziękuję Bogu.Justina ze mną nie ma, bo musiał jechać do domu.Wchodzę do sali, a pielęgniarki odwracają się w moją stronę.Podchodzę do jej łóżka i uśmiecham się.

-Jak się czujesz? - pytam ją i siadam na krześle.

-Umm...głowa mnie boli i chce mi się jeść - mruknęła.

-Wezwę doktora Browna, musi panią zbadać - powiedziała jedna z pielęgniarek.

Abi skinęłam głową i popatrzyła w sufit.Wypuściła głośno powietrze i spojrzała na mnie, wzrokiem pełnym wyrzutów sumienia.

-Przepraszam.

-Postąpiłaś jak typowa nastolatka, wiesz?

-Wiem, ale to tak boli, jak ukochana osoba z którą spędziłeś tyle lat, odchodzi.Oznajmia ci, że znalazł kogoś innego - mówi łamiącym się głosem.

-Wychodzisz ze szpitala i idziesz do psychologa.

-Nie?! - sprzeciwia się. - nie jestem pieprznięta.

-Owszem jesteś.Nie radzisz sobie z tym wszystkim.Musi pomóc ci specjalista.

-Jest okej - jęknęła zirytowana.

-Uwierz mi, nie jest.

W tej chwili do sali wszedł pan doktor, a ja zostałam wyproszona z sali.Jasne, posłusznie wyszłam.Nie będę kłóciła się przecież w szpitalu.

***

Czekam już na Justina przed blokiem.Miał po mnie przyjechać 10 minut temu, a spóźnia się.Ostatni raz patrzę na zegarek i spostrzegam jego auto.Zatrzymuje się koło mnie.Wsiadam do środka i uśmiecham się do niego.

-Gotowa? - pyta

-Tak, czas się zemścić na tym dupku - odpowiadam.

-To dobrze.

Po chwili ruszamy, a ja wymyślam sobie w głowie wiarygodną bajkę, aby mu wcisnąć.Wczoraj, kiedy Abi się obudziła, zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie.Oczywiście nic mu o niej nie mówiłam, tylko chciałam się z nim spotkać.Mam zamiar udawać, że nic nie wiem o ich rozstaniu.To chyba naprwdę najlepszy pomysł.

-Okej, już jesteśmy - słyszę.

Wyrywam się z natłoku myśli i odwracam się do Justina.

-Ach, no tak.To...dasz mi to..? - pytam niezręcznie.

Z kieszeni wyjmuje małą paczuszkę i zgaduje, że w niej są narkotyki.Biorę ją od niego i chowam do torebki.

-Wsypiesz mu, kiedy naprzykład pójdzie do toalety.Musisz być bardzo ostrożna - mówi.

-Tak, wiem czytałam o tym.

-Na internecie? - unosi swoje brwi do góry.

Skinam głową i uśmiecham się.

-Okej, ja już będę szła, bo pewnie już na mnie czeka - chwyciłam za klamkę.

-Jakby coś się działo, masz dzwonić, wiesz?

-Tak, wiem.

Przed wyjściem całuje go w policzek po czym wysiadam z auta.Obracam się jeszcze do niego i macham mu.Po chwili odjeżdża, a ja kieruje się do baru, gdzie byłam umówiona z Erickiem.Okej, czas zacząć słodką zemstę.


__________

Takie wprowadzenie do zemsty, hehe XD

Komentujcie jak się podoba!

Następny jutro i będzie o wiele dłuższy :)

Serdecznie was zapraszam na moje nowe ff z Niallem Horanem pt.'Chłopak od pizzy'

Dopiero zaczynam i miło by było jakby ktoś tam zajrzał :))




Opiekunka [JB i MF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz