*Rozdział 27*

223 14 0
                                    

-Co ty zrobiłeś?! - wrzeszczę w jego stronę.

Patrzy teraz na mnie.W jego oczach jest coś..przerażającego.

-Pomóż jej się wydostać i zwiewamy.

Patrzę na Abigail i pomagam jej wydostać się z pułapki.Kiedy wstaje z krzesła, ciągle płacze.

-Już dobrze - przytulam ją. - Nie płacz.

-Jak mam nie płakać?! - odrywa się ode mnie. - Jesteś taka sama jak on! - krzyczy i pokazuje palcem na blondyna.

-Abi, nie - kręce głową. - Musimy uciekać.Chodź - łapie ją za dłoń.

Zrezygnowana wzdycha, a ja ostrożnie idę razem z nią do wyjścia.Justin gdzieś zniknął, super.Ciekawe jak się dostaniemy do auta.

Wychodzimy już na zewnątrz i nagle słyszę syreny policyjne.Boże, tylko nie to.

-Kto tu wezwał gliny?! - wrzeszczy Justin i otwiera nam szybko auto. - Jazda, nie mamy czasu!

Wsiadamy do auta, a chłopak od razu rusza.Znów słyszę jak Abigail płaczę.

-Możesz się uspokoić? - warczy do niej.

-Nie! - krzyczy. - To wszystko przez ciebie!

-Zamknij się, bo jak nie to cię tu wysadzę!

-Okej, uspokójcie się oboje! - wtrącam się.

Nagle przed oczami mam wspomnienie.Znowu.

Słyszę jak ojciec po schodach idzie do mnie.Szybko chowam telefon, żeby nie zabierał mi go.Mam na niego karę.

-Chodź no tu - widzę go w drzwiach.

Podchodzę do nich i patrzę na niego.

-Pojedziesz ze mną.

-Niby gdzie?

Nie mam zamiaru nigdzie z nim jechać..

-Do lasu.

-Po co? - marszczę brwi.

-Na polowanie.

Ach, tak.Mogłam się domyślić.Ale i tak nie chcę nigdzie jechać.Tym bardziej z nim.

-Źle się czuję..

-Powiedziałem, że jedziesz ze mną i nie chcę słyszeć sprzeciwu - warknął. - Chyba nie chcesz zobaczyć mnie zdenerwowanego?

Przymykam powieki.

-Okej, jadę - wzdycham zrezygnowana.

-Czekam na dole - znika.

Nie chcę nigdzie z nim jechać!Ja go nienawidzę!Bóg wie, co mi zrobi w lesie.

Nie myliłam się..zachciało mu się gwałcić swoją córkę w lesie..Jak taki człowiek jeszcze chodzi po tym świecie?

Po 40 minutach dojeżdżamy pod blok.Wychodzimy z Justinem z auta, a Abigail nadal w nim siedzi.

-Idziesz? - pytam jej.

-Nie mam zamiaru być z nim w jednym pomieszczeniu - syczy.

-Już byłaś - warczy. - Wychodź, bo chcę zamknąć auto.

Brunetka wychodzi, wrogo patrząc na chłopaka.

-Chcesz mi coś powiedzieć?Proszę! - krzyczy i unosi swoje ręce do góry.

Opiekunka [JB i MF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz