*Rozdział 15*

480 27 2
                                    

Wyszłam z toalety i wpuściłam gwałtownie powietrze.Spojrzałam na policjantów i uśmiechnęłam się blado w ich stronę.

-Wszystko w porządku? - zapytał jeden z nich.

-Chyba tak - skinęłam głową.

W środku cała dygocze.Mam ochotę zwymiotować.

-Więc..słyszeliśmy, że pani była z nim w pubie, tego wieczoru, kiedy został otruty - odezwał się drugi.

Przełknęłam ślinę i zagryzłam z nerwów wargę.

-Owszem, byłam - zgodziłam się.

Co ja mam robić?Niech Justin już tu będzie.

-Co pani robiła z nim tego wieczoru?

-A co można robić w pubie? - uniosłam jedną brew do góry.

-Niech pani odpowie, panno Gates.

-Piliśmy i gadaliśmy.

W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Przepraszam, ale pójdę otworzyć.

Policjanci skinęli głowami, a ja więc poszłam do drzwi.Wzięłam z szafki ostrożnie klucze i otworzyłam.Zobaczyłam zdyszanego blondyna.

-Są jeszcze? - zapytał.

Skinęłam głową.

Pociągnął mnie za rękę i zamknął za mną po cichu drzwi.Wyrwał mi z dłoni klucze i zamknął moje mieszkanie na klucz.Patrzyłam na niego zdezorientowana.Przecież on zamknął tam policjantów!

-Co ty robisz?!

Włożył klucze do kieszeni od spodni, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.

-Justin?! - pisnęłam.

-Ratuję ci tyłek, chodź.

Po chwili znajdowaliśmy się przed blokiem i zauważyłam jego auto.Podbiegliśmy do niego i wsiedliśmy do środka.Spojrzałam na Justina i otworzyłam usta aby coś powiedzieć, ale on mnie pocałował.Byłam rozkojarzona, ale oddałam pocałunek.Po chwili oderwał się ode mnie i uniósł jeden kącik ust.Wyciągnął swoje klucze od auta i włożył do stacyjki.Odpalił auto i z piskiem opon odjechaliśmy stamtąd.Na pewno policjanci to usłyszeli i już wiedzą, że im zwiałam.

-Boję się - powiedziałam.

Justin zerknął na mnie i położył swoją ogromną dłoń na moim udzie.

-Uciekniemy.

Zmarszczyłam brwi i naprawdę serce zabiło mi szybciej.

-Gdzie?!Ja nie mogę zostawić Abigail! - panikowałam. - Ona się wszystkiego dowie i mi nie wybaczy!

-Uspokój się - zaśmiał się.

-To nie jest śmieszne!

-Jak opanujesz emocje to pogadamy - mruknął i włączył radio.

Fajnie.Zbył mnie i włączył sobie muzykę.Okej.

Po około 20 minutach dojechaliśmy pod jakiś dom.Nigdy nie byłam w tej okolicy i trochę się boję.

-Jesteśmy - powiedział z chrypką w głosie.

Wysiadł z auta i okrążył go.Otworzył mi drzwi żebym wyszła.Tak też zrobiłam.

-Gdzie jesteśmy?

-W moim drugim domu - uśmiechnął się.

-To znaczy?

Opiekunka [JB i MF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz