Wojna. cz.1

16 1 1
                                    

Obudziłam się na łące o 8:00. Przyszedł do mnie Light i mnie rozwiązał. Poszłam do miasta i pozabijałam paru ludzi, jako jedzenie dla nas. Najedliśmy się i ruszyliśmy ku wyznaczonego miejsca. Rozdałam wszystkim broń. Naliczyłam nas i wyszło 100.
-Kur... Jest nas za dużo!- jęknęłam.
-Wiesz... Ghoul'e nie muszą mieć broni.- powiedział do mnie Michał. -Tylko ci bezbronni.-
-No tak... Wszyscy umieją korzystać z IBM'ów?- oni kiwnęli głową na tak. Uśmiechnęłam się zwycięsko i dalej rozdawałam broń. -Słabe miejsca aniołów też?- znów potwierdzili. -No to zaczynamy.- cichutko powiedziałam wyjmując mój miecz. Wybrała sobie taką porę, kiedy słońce jest wysoko na niebie. Przebiegła żmija. No problem. Wzniosłam moje berło razem z mieczem ku górze. Serią puknięć w betonowe podłoże sprawiłam, że kulę słonecznego żaru zajął księżyc. Westchnęłam cicho, kiedy na horyzoncie zaczęły pojawiać się pojedyncze osobniki, na czele z tą żmiją. Musiała oczywiście się wystroić. Pół-ludzi było trzydziestu pięciu, ghouli 63, plus ja i Light. Każdy zaopatrzony był w dwa sztylety, kartkę z Death Note'a (w razie gdy ktoś byłby w niebezpieczeństwie, a ktoś mógł by mu pomoc). Pół ludzie dodatkowo mieli parę pistoletów, a w plecakach apteczki. Ustawiliśmy się w kółku, a ja wygłosiłam mowę motywacyjną. Light poszedł do schronu zaraz obok, z Notatnikiem, żeby wskrzeszać ofiary. Westchnęłam głośno i popatrzyłam na wrogów. Było ich o wiele więcej. Większość to były anioły, lecz i tam przejawiali się ludzie. Zaraz potem usłyszałam obelgi kierowane w stronę ghouli i pół ludzi.
-To za was walczę.- powiedziałam cichutko. Prawą ręką zjechałam do miejsca pod łopatką (tam można sprawić że notatnik się pojawia) i sprawdziłam czy kawałek metalu w moim czarnym stroju jest wystarczający. Taki był. -Kiro, rozkazuje ci nie dopuścić do przegranej.- szepnełam i jak na zawołanie moje oczy się zmieniły, skrzydła wyłoniły razem z demonicznym znakiem. Całe moje ciało pokryte było równowagą. Słyszałam modlitwy ludzi, Kira ustąpił. Zeskoczyłam z ruin, gdy zauważyłam że skrzynki z bronią są opróżnione. Było ich znacznie więcej.
-Dziękuje że mi pomagacie.- nie chciałam żeby ktokolwiek ginął, chociaż nie miałabym już przeciwników. Byłabym zdolna powiedzieć, że cała armia przeciwnika była pewnie zmuszona.
Zobaczyłam to.
Pierwsza część przeciwnika ruszyła na nas z impetem. Kagune tych 60 ghouli pojawiło się. Sama ruszyłam na tych wszystkich. Wszyscy powalali anioły i sprawnym ruchem zabijali je. Odrodzą się w innym ciele.
-Nie jestem typem, który zabija, Nie jestem typem, który zabija, Nie jestem typem, który zabija, Nie jestem typem, który zabija...- powtarzałam sobie w kółko, przedzierając się przez chmary aniołów. Ja walczę o nich. O pół ludzi, ghouli, o wszystkie inne rasy. Light kontrolował sytuację. Moja przeciwniczka nie przejmowała się stanem zdrowia swoich. Nawet taktyki nie mieli. Teraz rzucało się na mnie parę osób. Pociągnęłam za sznurek od mojej opaski, a zębami ściągnęłam rękawiczkę z mojej ręki. Nagle krew trysnęła mi w twarz. Czarny duch jednego z pół ludzi właśnie obok mnie zabił jednego wroga. Poczułam przypływ energii i atakowałam z większą furią. W końcu znalazłam się blisko serca całej wojny. Rzuciłam się na nią. W jej ręku zauważyłam książeczkę z egzorcystami. Kira wyhamował i zaczął uciekać. Panował nad moim ciałem. Byłam głupia chcąc wykorzystać demona. Wzięłam się w garść i spięłam mięśnie. Ciało się zatrzymało. Poczułam luz. Zawróciłam i z powrotem rzuciłam się na dziewczynę. Posiadała zapasowy miecz i zbroję. Ja byłam bez niczego, ponieważ moje ciało regenerowało się z zadawalającą szybkością. Skoczyłam nad nią. Ona jednak, szybko się obróciła, więc odskoczyłam dalej.
-Skoro nie chcesz walczyć, to udowodnij jakim bogiem jesteś!- przez moment myślałam, żeby pokazać i uformować księżyc i słońce jednocześnie. Wtedy, cały świat jednorazowo wiedziałby o naszej bitwie, co nie byłoby dobre.
Odwróciłam się do tyłu i widziałam wiele osób ciężko rannych. Podbiegłam do nich. Podczas leczenia jednego z nich zobaczyłam nad pobliską fabryką, dym. Od razu przypomniało mi to dzień w którym pierwszy raz obejrzałam telewizję jeżeli chodzi o wiadomości.
"-Hah. Wystarczyło by dokonać Ogólny Reset Umysłowy (ORU)-". Jest to wyjątkowo trudne, praktycznie niewykonywane dla nas. Musiałybyśmy połączyć siły.
Uleczyłam resztę osób i wskoczyłam na pobliski wystający z ziemi kawałek betonu.
-Dobrze. Udowodnię Ci to.- dziewczyna była bardzo zdziwiona.
Zaczęłam odśpiewywać muzykę z serca, nawiązującą do tego, co chcę zmienić ("Earth Song" Michael'a Jackson'a)
Wszyscy nakłaniali mnie wzrokiem do dania z siebie wszystkiego. Po paru zwrotkach, wszystko zaczęło się trząść. Zdziwienie na twarzach wszystkich się powiększyło. Przy przedostatniej zwrotce cały dym i zanieczyszczenia wróciły do kosmosu. Nie wierzyłam w to, co się stało.
Przy zakończeniu piosenki poczułam jak opadam. Zasłabłam. Poczułam tylko, jak ktoś łapie mnie.

Obudziłam się w lesie pełnym brzóz, ale tym razem zeskoczyłam z drzewa i zaczęłam iść przed siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zbuntowany anioł: Death Note kontynuacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz