Vivienne
Rano dostałam sms'a od Kevy. Uśmiechnęłam się.
- Tony! Ubieraj się! Jedziemy do szpitala zabrać ich do domu! - krzyknęłam z salonu.
- Ale teraz? Wszystko mnie boli od tego starania się o dziecko! - odkrzyknął.
- Rusz ten swój stary tyłek i jedziemy! - krzyknęłam ponownie.
Pojechałam do sypialni Kevy. Wzięłam nosidełko, które możemy zapiąć w samochodzie i zimowe rzeczy dla Derek'a. Kiedy pojawiłam się w salonie, Tony już na mnie czekał.
- Choć, jedziemy po naszego chrześniaka i jego mamę - uśmiechnął się i wyciągnął do mnie dłoń.
Ujęłam ją i pojechaliśmy platformą do garażu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do szpitala. Po drodze czułam jakiś dziwny niepokój. Cały czas bawiłam się swoją obrączką.
- Wszystko okej? - Tony wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, po prostu... Nie ważne - machnęłam ręką.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - powiedział, chwytając mnie za dłoń.
- Wiem kochanie - uśmiechnęłam się.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, słuchając jedynie radia. O 12:00 stanęliśmy przed szpitalem. Weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się na położnictwo. Weszliśmy do sali Kevy, ale mały Derek leżał tam sam.
- Hej maleńki. Gdzie mama? -zapytam szeptem, bo Derek spał. Rozejrzałam się po sali. Nie było jej torby.
- Ee... Viv, tutaj jest list do nas - powiedział Tony, wskazując na dwie szare koperty, leżące w łóżeczku.
Wzięłam je bez słów. Otworzyłam pierwszą.
***PRZEKAZANIE PRAW RODZICIELSKICH ***
Dnia 13.12.2016 ja, Keva Julianne Marie Colville, zrzekam się praw rodzicielskich mojego syna Derek'a Colville-Rogers'a. Jednocześnie przepisuję prawa rodzicielskie na parę Vivienne Orlaith Leviera oraz Tony'ego Starka, którzy od tej pory są jego opiekunami prawnymi/ rodzicami.
Dziecko zostaje pod ich opieką. Mają prawo do zmiany jego imienia i nazwiska, na co ja nie mam wpływu.Musiałam trzy razy przeczytać dokument, żeby zrozumieć jego przesłanie.
- Viv? Co to jest? Co tam jest napisane? - zapytał Tony, patrząc na mnie.
Nie mogąc wykrztusić ani słowa podałam mu kartę i otworzyłam drugą kopertę.
"Droga Viv, Drogi Tony,
wiem, że zapewne teraz jesteście przy Derek'u. Wiem też, że na pewno wiecie, dlaczego piszę ten list. Chciałabym Wam wyjaśnić to twarzą w twarz, ale nie jestem w stanie.
Przepraszam. To jedyne co mogę powiedzieć.
Tyle razy mówiłam sobie, że dam radę. Dla Derek'a. Dla Was, żebyście nie mieli problemów. A właśnie macie jeszcze jeden. Wiem, że nie powinnam tego robić, ze względu na to, że wy w okropny sposób straciliście Wasze maleństwo. Ale chciałabym, żeby Derek dorastał w pełnej rodzinie. Nie wyobrażam sobie, żeby Derek nie miał ojca. Tak będzie dla niego najlepiej.
Nigdy mnie nie poznał i tak dla niego najlepiej. Nie chciałbym, żeby cierpiał. Lepiej żeby miał Was obojga za rodziców niż tylko mnie za matkę. Na pewno ciśnie Wam się na usta masa pytań.
Czy Was opuszczam?
Tak, jestem już daleko.
Czy wrócę?
Nie wiem, muszę się pozbierać. Przemyśleć wszystko.
Czy dobrze robię?
Nie wiem, ale na pewno będzie mu lepiej niż ze mną.
Wiem, że dacie mu tą prawdziwą, nieskazitelną miłość, jaką dażycie siebie nawzajem. Wiem, że zajmiecie się nim jak własnym synkiem.
Nie pozwólcie, nigdy, by Rogers kiedykolwiek go poznał. Jestem pewna, że spróbuje go Wam odebrać. Mam nadzieję, że nie będziecie starać się, by mnie znaleźć.
Po prostu kochajcie go, wychowajcie go, przyjmijcie jak swojego.
Przepraszam, Keva"
CZYTASZ
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You're My Mission.✔T.S.(Tom III)
Fanfiction"Lepsza szczera ucieczka, niż fałszywe trwanie." Tony i Vivienne wiele przeszli. Wzloty i upadki, jednak ich związek przetrwał, ich miłość przetrwała. Nowa sytuacja jeszcze raz wystawi ich związek na próbę. Czy tym razem także się uda?