Tony
Obudził mnie krzyk dziecka. Niechętnie otworzyłem oczy. Od razu poczułem, jak Viv zerwała się z łóżka. Podniosłem głowę, widząc jak pochyla się nad łóżeczkiem. Już po chwili płacz słabnie i zastępuje go jakby dziecięce szlochanie.
- Cichutko mój maleńki - usłyszałem jej szept.- Wszystko jest dobrze. Cio... Mamusia jest już z Tobą. Miałeś zły sen? Już jest wszystko dobrze.
Patrzyłem jak buja się na boki, całując Derek'a raz to raz a czółko. W końcu chłopczyk uspokoił się i było słychać tylko szepty Vivienne.
- Mama jest z Tobą. Tatuś też, ale teraz sobie śpi. Choć położymy się z nim.
Już po chwili czułem ugięcie materaca. Przekręciłem się na bok. Viv przyłożyła palec do ust, przykrywając Derek'a kocykiem. Przesunąłem się bliżej, kładąc dłoń na stópkach chłopca. Vivienne położyła dłoń na mojej. Uśmiechnęła się do mnie lekko i szczerze mówiąc mógłbym już nie zasypiać, tylko przyglądać się temu malcowi podczas snu. Nie chcę nawet myśleć, jaką burzę medialną wywoła widok nas z maleństwem. Nie możemy się w końcu ukrywać w nieskończoność. Zima kiedyś się skończy. Trzeba będzie zabrać Derek'a do Central Parku, nauczyć chodzić w trawie, rzucać kaczki w stawie, zabrać do zoo, nad morze i w góry. Tyle rzeczy musimy go nauczyć i pokazać.
Zbliżają się święta. Będzie trzeba kupić mu jakiś prezent. Ale co można kupić takiemu maleństwu?
Z tą myślą usnąłem. Cały czas czułem jak Viv gładzi mnie po dłoni. Nazwała mnie tatusiem. Aż niewiarygodne. Z dnia na dzień stałem się tatusiem.
Obudziłem się o wschodzie. Pierwsze co zobaczyłem to śpiącego malca. Zaraz obok niego Vivienne. Przysiągłem sobie wtedy, że nikomu nie pozwolę ich skrzywdzić. Choćbym miał oddać za tych dwoje życie, to byłoby warto.
Derek otworzył oczy i rozglądał się wokół siebie. Usiadłem obok niego i delikatnie wziąłem w ramiona, choć trochę się bałem. Nie chciałem go wystraszyć ani w żaden sposób zrobić krzywdy. Oparłem się o poduszki. Malec patrzył na mnie z otwartą buźką.
- Hej, bo połkniesz muchę - zaśmiałem się cicho, przymykając jego usta.- Niech zgadnę, jesteś głodny albo masz pełną pieluchę.
Derek spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Traciłem Viv palcem.
- Kochanie - szepnąłem.- Obudź się.
- Coś się stało? -zapytała nie ruszając się.
- Derek chyba ma pełną pieluchę. Nie chcę się za to zabierać - powiedziałem próbując brzmieć błagalnie.
Usłyszałem jak wzdycha. Odwróciła się do mnie z myślą, że Derek śpi tak jak spał. Unosi wzrok na mnie i uśmiecha się.
- Wyglądasz nietypowo z dzieckiem - uśmiechnęła się.
- No bywa, nie? - wzruszyłem ramionami.- Przebierzesz go a ja zrobię mleko, ok?
- No dobrze - uśmiechnęła się, wstała, obeszła łóżko i wzięła ode mnie dziecko.
Obserwowałem wyraz jej twarzy, kiedy przytulała Derek'a do swojej piersi. Mimo, że tak dużo przeżyła, straciła swoje dziecko potrafiła pokochać tego malucha od tak. Czy ja go kocham? Tak. Choć mam świadomość, że to nie mój syn, postaram się, żeby nigdy nie poznał swojego prawdziwego ojca. Wiem też, że Vivienne bardziej byłaby do niego przywiązana, gdyby nosiła go 9 miesięcy pod sercem i urodziła własnymi siłami.
- Idź rób to mleko - głos mojej narzeczonej wyrwał mnie z zamyślenia.
Jak to dobrze brzmi. Moja narzeczona.
CZYTASZ
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You're My Mission.✔T.S.(Tom III)
Fanfiction"Lepsza szczera ucieczka, niż fałszywe trwanie." Tony i Vivienne wiele przeszli. Wzloty i upadki, jednak ich związek przetrwał, ich miłość przetrwała. Nowa sytuacja jeszcze raz wystawi ich związek na próbę. Czy tym razem także się uda?