Tony
Tak jak lekarka powiedziała, wieczorem Viv została wypisana. Na ramieniu zostawili jej wkłucie. Pielęgniarka przyjdzie jutro rano i ściągnie to. Pomagam właśnie Viv się ubrać w rzeczy, które jej przywiozłem. Derek śpi spokojnie w nosidełku. Rodzice wrócili do domu i na pewno czekają. Kiedy Viv była już ubrana wzięła woreczek z kroplówką do ręki. Wziąłem nosidełko i udaliśmy się do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Po drodze Viv niewiele się odzywała. Siedziała lekko skulona w fotelu.
W domu Viv tylko chwilę rozmawiała z rodzicami i poszła się położyć. Dopiero zaczęło się ściemniać, ale ona chyba była zmęczona. Kiedy Derek się przebudził, nakarmiłem go i przebrałem w śpioszek. Kiedy szedłem do salonu usłyszałem kłótnię rodziców.
- Słuchaj. Tony przecież ją kocha. Oświadczył się jej do jasnej cholerny! Będą mieli dziecko.
- Gdyby nie on, Viv nigdy nie byłaby taka!
- Jaka?- zapytałem, wchodząc do środka. Oboje spojrzeli na mnie wystraszeni.
- Tony...- zaczęła matka Viv.- To nie tak jak myślisz.
- A więc jak. Chcę znać Wasze zdanie na mój temat, żebym mógł je olać.
- Słucham?- ojciec Viv wyraźnie się zdenerwował.
- To co słyszeliście. Może macie rację. Może na nią nie zasługuję, może i przeze mnie trafiła na Syberię, straciła nasze pierwsze dziecko, zapomniała o nas... Ale kocham ją. Ona... ona jest idealna. Nawet jeśli nie byłaby w stanie dać mi dzieci... Nie chcę żadnej innej, więc za przeproszeniem Wasze zdanie mam w nosie. A gdyby Viv miałaby posłuchać Was... i tak nie posłucha - powiedziałem, odwróciłem się i wyszedłem.
Słyszałem, że mówią coś między sobą, ale nie zwracałem na to uwagi. Poszedłem do sypialni, położyłem Derek'a w łóżeczku, przykryłem i wślizgnąłem się pod kołdrę obok Vivienne. Spała, zwinięta lekko. Woreczek z kroplówką był prawie opróżniony. Leżałem na boku, przyglądając się jej.
Faktycznie na nią nie zasługuję? Jestem aż takim wrakiem, żebym nie zasługiwał na nic innego jak ciągła samotność? W ponurym nastroju zasnąłem, trzymając Viv za dłoń.
Vivienne
Obudziłam się wcześnie. Otworzyłam oczy i przed twarzą zobaczyłam dwie złączone dłonie. Moją i Tony'ego. Podniosłam wzrok na jego twarz. Była pełna jakiś emocji. Nagle otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie w swój jedyny, niepowtarzalny sposób, który tak bardzo kocham.
- Hej - szepnął, przysunął się bliżej i cmoknął mnie w nos.
- Cześć - uśmiechnęłam się.- Coś się stało?
- Nie, nic - westchnął.- No może... Twój ojciec uważa, że na Ciebie nie zasługuję, że to wszystko co Ci się przydarzyło to moja wina.
- To nie Twoja wina, Tony. Wiedziałam w co się pakuję - powiedziałam cicho, sunąc dłonią po jego policzku.- Nie myśl o tym. Tata może taki był.
- Ojcowie już chyba tacy są - westchnął.- Chcą chronić swoje córeczki, mimo, że one już są dorosłe. No ale, jak się czujesz?
- Dobrze, w kroplówce chyba dostałam jakieś leki - powiedziałam.
- To dobrze, a nasz mały lokator?- uśmiechnął się, odkrywając mój brzuch.- Jak tam młody?
- Tony, to na razie komórka - uśmiechnęłam się.
CZYTASZ
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You're My Mission.✔T.S.(Tom III)
Fanfiction"Lepsza szczera ucieczka, niż fałszywe trwanie." Tony i Vivienne wiele przeszli. Wzloty i upadki, jednak ich związek przetrwał, ich miłość przetrwała. Nowa sytuacja jeszcze raz wystawi ich związek na próbę. Czy tym razem także się uda?