Obudziło mnie delikatne szturchanie w ramię. Na początku myślałem, że to tylko Viv, w końcu jednak otworzyłem oczy. Mała, brązowooka dziewczynka stała przy łóżku a w rączkach ściskała misia.
- Co się stało, kochanie?- zapytałem cicho.
- Nie mogę spać - powiedziała, przecierając rączką oko.
- Chodź do mnie mała - szepnąłem, odchylając kołdrę.
Katie z małą pomocą wczołgała się na łóżko i przytuliła się do mojej piersi. Pocałowałem ją w czoło i pogładziłem po włosach.
- Dlaczego to świeci?- zapytała cicho, wskazując na reaktor. Zawsze o to pytała.
- Wiesz. To moja lampka nocna - szepnąłem.- Czasami, kiedy ja nie mogę zasnąć, patrzę w to kółko i pomaga. No i śpię z Twoją mamą. Ona zawsze mnie przytula, tak jak ja Ciebie teraz.
- Na prawdę?- zapytała, spoglądając na mnie.
- Na prawdę - zaśmiałem się cicho.- Co ty na to jeśli zrobię Ci mleko z miodem?
Dziewczynka pokiwała ochoczo głową. Wstałem z łóżka, wziąłem ją na ręce i wyszedłem z pokoju. Przechodząc korytarzem usłyszałem ciche śmiechy. Postawiłem Katie na ziemi.
- Idź na chwilę położyć się z mamą, dobrze - powiedziałem.
- Ale zrobisz mi mleko? - zapytała.
- Tak, muszę zajrzeć do Twoich braci, bo chyba rozrabiają - powiedziałem.
Przyglądałem się jej, kiedy poczłapała z powrotem do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Ja sam otworzyłem drzwi do sypialni chłopców.
- Dlaczego jeszcze nie śpicie? Jest późno - powiedziałem.
- Nie chce nam się spać, tato - powiedział Derek.
- Ale o tej porze dzieci śpią - powiedziałem.
- Takie bajki możesz wciskać Katie - mruknął Jack.
- Hej! Już dawno powinniście spać - powiedziałem.
- No dobrze. A pójdziemy jutro do zoo? - zapytał James.
- I zjemy lody? - dodał szybko Derek.
- I adoptujemy psa? - zapytał Jack.
- Tak, tak i nie. Kto będzie się zajmował tym pieskiem, kiedy my niedługo polecimy na wakacje? - zapytałem.
- No Jarvis - wzruszyli ramionami.
- Nie ma mowy - pokręciłem głową.
- Proooszę, tato! Nie bądź taki - powiedział błagalnie Derek.
- Pogadam z mamą - powiedziałem.
- Dzięki - uśmiechnęli się.
- Ale teraz spać - dodałem.- Dobranoc.
- Pa tato - odpowiedzieli. Uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi.
Wróciłem się do sypialni. Katie właśnie opowiadała coś Viv, która leżała oparta na łokciu ale widać, że nie do końca jej słuchała. Podszedłem do łóżka, wziąłem Katie na ręce i wyszedłem z sypialni. Poszedłem do salonu i platformą pojechałem do kuchni. Posadziłem Katie bezpiecznie na blacie. Wyciągnąłem jej różowy, plastikowy kubeczek. Nalałem na dno trochę miodu i zalałem to mlekiem. Wstawiłem to do mikrofali, żeby trochę podgrzać. Po chwili postawiłem przed nią wypełniony do połowy kubeczek. Wzięła go w małe rączki.
- Poczekaj - powiedziałem zabierając jej kubek.
Upiłem łyk, żeby przekonać się, że mleko nie jest za gorące. Wyciągnąłem łyżeczkę i zamieszałem trochę. Podałem jej kubek do rączek. Wzięła maleńki łyczek, oblizała się po czym wypiła całą resztę duszkiem. Podała mi puste naczynie. Uśmiechnąłem się, wycierając znad jej ust biały wąs z mleka.
- Już lepiej?- zapytałem.
Odpowiedź nasunęła się sama, kiedy Katie ziewnęła przeciągle.
- Oho, ktoś tu jest gotowy do spania - uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce.
Wyszedłem z kuchni i pojechałem platformą do salonu. Idąc korytarzem do sypialni zajrzałem do chłopców. Spali. Wróciłem do sypialni, położyłem się na łóżku z małą na piersi tak jak kiedyś, kiedy była niemowlakiem. Otuliłem ją kołdrą i gładziłem lekko po plecach. Nie musiałem długo czekać, aż uśnie. Delikatnie wstałem z łóżka, wziąłem jej misia i poszedłem do jej pokoju. Zdolnie ominąłem wszystkie przeszkody w postaci zabawek na ziemi. Ułożyłem ją w łóżeczku, przykryłem kołdrą, podłożyłem ulubioną przytulankę pod rączkę i pocałowałem w skroń.
- Dobranoc kochanie - szepnąłem, wycofując się. Wychodząc włączyłem małą lampkę, stojącą na komodzie. Na suficie pojawiły się gwiazdki na przemian z Iron Manem.
Uśmiechnąłem się i wróciłem do sypialni. Położyłem się w łóżku, przykryłem i spojrzałem na Viv.- Wyobrażasz sobie, że chłopcy chcą psa - prychnąłem.
- To w sumie nie najgorszy pomysł - wzruszyła ramionami.
- Chyba sobie żartujesz. Nie chcę sierści na kanapach i obsikanych kątów! Nie dość, że raz na miesiąc trzeba prać kanapy, bo są całe od czekolady i wszystkiego innego - powiedziałem.- Z resztą pewnie pies im się znudzi i tak dalej.
- A ja bym jednak adoptowała jakiegoś psiaka - uparła się.
- Jak zawsze stawiasz na swoim - pokręciłem głową.
- Za to mnie kochasz - wyszczerzyła się na co przytuliłem się do niej.
- Jesteś niemożliwa. Ale i tak Cię kocham - uśmiechnąłem się.
- A ja Ciebie - szepnęła.- Ale adoptujmy psa, zamiast mieć więcej dzieci.
- Pomyślę nad tym - powiedziałem cicho, zamykając oczy.
Nie mogłem uwierzyć, że minęło już tyle lat. Jesteśmy razem, wychowujemy cudowne dzieci i nic nie mąci naszego szczęścia. A jeśli patrzę wstecz... cieszę się, że wtedy upiłem się z nią i przespałem... Inaczej nie powiedziałbym jej, że ją kocham.
Bo tak jest.
Kocham ją. Kocham moją rodzinę.
Kocham moją żonę, moje dzieci. Po prosto... po ludzku.
~ THE END~
~ THE REAL ONE ~
CZYTASZ
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You're My Mission.✔T.S.(Tom III)
Fanfiction"Lepsza szczera ucieczka, niż fałszywe trwanie." Tony i Vivienne wiele przeszli. Wzloty i upadki, jednak ich związek przetrwał, ich miłość przetrwała. Nowa sytuacja jeszcze raz wystawi ich związek na próbę. Czy tym razem także się uda?