Tony
Dość późno położyłem Derek'a w łóżeczku. Poszedłem wziąć szybki prysznic i dołączyłem do Viv. Zauważyłem, że nie śpi. Zaciskała powieki.
- Wszystko dobrze?- zapytałem, kucając po jej stronie łóżka.
- Nie wiem. Skurcze się nasiliły - powiedziała.
- Zabrać Cię do kliniki?- zapytałem cicho.
- Nie. Poczekajmy do rana. Jeżeli skurcze się nasilą to znaczy, że to już - powiedziała.
- Ale jeżeli będziesz czuła się gorzej, od razu mi powiedz, ok?
- Jasne - pokiwała głową.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytałem cicho, gładząc ją po brzuchu.
- Nie, nie. Połóż się. Musisz być wyspany, jakbyś musiał prowadzić - powiedziała cicho.
Położyłem się obok niej, objąłem ramieniem i zamknąłem oczy. Po chwili zasnąłem.
***
Obudziło mnie trącanie w ramię. Otworzyłem oczy. Viv leżała na plecach.
- Tony. Powinniśmy jechać. Skurcze są mocniejsze - powiedziała cicho.
- Okej. Pomogę Ci się ubrać - powiedziałem wstając z łóżka.- Aha, Jarvis, dzwoń do Rhodes'a. Niech przyjedzie - dodałem.
Wstałem z łóżka, wyjrzałem przez okno i wybrałem ubrania dla Vivienne. Pomogłem jej wciągnąć skarpetki, spodnie i koszulkę. Wziąłem ją za dłoń i pomogłem wstać. Na ramię zarzuciłem torbę do szpitala. W salonie ubraliśmy buty. Na platformie pojawił się James.
- W samą porę - powiedziałem prowadząc Viv na platformę.
- Dasz radę - powiedział do niej.- To już dzisiaj Viv. Będziesz mamą.
- Wiem - uśmiechnęła się z grymasem bólu na twarzy.
- Jakby co, Keva jest w domu - powiedziałem stając na platformie.- Do zobaczenia.
- Powodzenia, stary.
***
Nie dobrze pamiętam drogę do kliniki. Cały czas trzymałem Vivienne za dłoń. Ściskała ją z całych sił. Widziałem jak cierpiała i byłem gotowy zrobić wszystko, żeby uśmierzyć jej bólu. Byliśmy w szkole rodzenia. Dobrze wiedzieliśmy, że to dopiero początek, skoro jeszcze nie odeszły jej wody.
Dojechaliśmy do kliniki parę minut po 8:00. Wysiadłem i pomogłem Viv. Wyciągnąłem torbę i powoli poszliśmy do drzwi. Tuż przy schodach Viv zatrzymała się.
- Co jest?- zapytałem.
- Boję się Tony - szepnęła.
- Już, choć, musisz być na porodówce - powiedziałem.- Ja też się boje. Ale kochanie... na to w końcu czekaliśmy.
- Wiem, ale strasznie się boję - powiedziała.
- Zrobię wszystko, żeby poszło zgodnie z planem porodu - powiedziałem.
Uśmiechnęła się do mnie. Nagle jednak uśmiech zniknął z jej twarzy. Stała w bezruchu. Trzymała się za brzuch.
- Co się stało? Coś nie tak z dzieckiem?- zapytałem.
- Wody mi odeszły - szepnęła trzęsącym się głosem.
Zdecydowanym ruchem wziąłem ją na ręce, wszedłem po schodach i podszedłem do kobiety, siedzącej w recepcji.
CZYTASZ
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You're My Mission.✔T.S.(Tom III)
Fanfic"Lepsza szczera ucieczka, niż fałszywe trwanie." Tony i Vivienne wiele przeszli. Wzloty i upadki, jednak ich związek przetrwał, ich miłość przetrwała. Nowa sytuacja jeszcze raz wystawi ich związek na próbę. Czy tym razem także się uda?