Rozdział 11

2.1K 124 6
                                    

POV Rue

Minął miesiąc a ja i Niall zbliżyliśmy się jeszcze bardziej do siebie, nasze stosunki było czysto przyjacielskie, tak uzgodniliśmy. Całowaliśmy się, trzymaliśmy za ręce, jedynie gdy było to konieczne. Gdy byliśmy sami, zachowywaliśmy się jak starzy dobrzy przyjaciele.

Właściwie, dla niego to były czysto przyjacielskie relacje. Układ na który sie zgodziłam, a w rzeczywistości blondyn go zaproponował, ja jedynie skinełam głową godząc się, dla mnie nie istniał. Ale nie chciałam ryzykować stratą jego.
Stał się dla mnie kurewsko ważny. Dacie wiarę? Dupek z którym jeszcze niedawno się nienawidziłam, zauroczył mnie. Ugh.

Westchnełam i potrząsnełam głową wyrzucając z niej wszystkie wspomnienia i myśli.
Po raz kolejny wzięłam do dłoni telefon wybierając numer Nialla z nadzieją, że tym razem odbierze, ale niestety, przeliczyłam się.

Minął tydzień, równy tydzień kiedy ostatni raz widziałam sie z Niallem. Od tej pory zniknął, jakby zapadł się pod ziemię, i nikt nic nie wiedział, nawet Liam, jego najlepszy przyjaciel z drużyny.

Rzuciłam w złości telefonem a po moich policzkach zaczęły spływać łzy, ale nie smutku, tylko bezradności. Nie wiedziałam gdzie jest, co robi, co się z nim dzieje. Martwiłam się jak cholera a on tak po prostu sobie znikanął. Dupek. Egoistyczny dupek.

Usłyszałam przekręcany zamek i otwieranie drzwi, więc szybko wytarłam policzki rękawami bluzy i wstałam podnosząc mój telefon, zdziwiłam się że był cały, bo rzuciłam go dość mocno. Schowałam urządzenie do kieszeni w tym samym monencie gdy do salonu wszedł mój tata.

- Uh.. jakieś nowości? Cokolwiek?

- Niestety. Nic. Nikt nic nie wie, dzwoniłem do jego matki ale ona również nie odbiera.

- Może coś sie stało? Tato, musimy coś zrobić! Co jeśli mu grozi jakieś niebezpieczeństwo? Może w coś sie wpakował?!

- Spokojnie, Rue. - Podszedł do mnie i przyciągnął do swojej piersi. - Nie pierwszy raz tak znika.

- Co? - Odsunełam go od siebie marszcząc brwi. - Jak to nie pierwszy?

- Rok temu też tak zniknął, tak samo dwa lata temu i za każdym razem nikt nie wie gdzie jest.

- Na ile tak znika?

- Zazwyczaj na miesiąc.

Zacisnełam powieki i usiadłam na kanapie chowając twarz w dłonie.

- Zrób coś! Znajdź go! - Krzyknełam podnosząc głowe i patrząc na niego.

- Ja, ni..

- Znajdź go do cholery!

- Przestań, Rue! On jest dorosły i dobrze wie co robi. W końcu wróci.

- Ale..

- Nie ma żadnego ale. Już powiedziałem. Oh, i jak wróci, zrywam nasz kontakt. I masz sie z nim przestać spotykać.

- Nie zgadzam się.

- Gówno mnie obchodzi na co sie zgadzasz a na co nie. Ostrzegałem, to był tylko kontrakt. Polepszyłaś mu wizerunek, a teraz możesz zniknąć. On znajdzie sobie kolejną do pieprzenia, ty o nim zapomnisz. A to, że sie zakochałaś, to już twój problem.

- Nic o nim nie wiesz. - Wstałam. - Jesteś po prostu zazdrosny, bo ja kogoś sobie znalazłam, a ty po śmierci mamy wciąż jesteś sam i już zawsze będziesz, ponieważ jesteś pieprzonym chujem dla kobiet! - Krzyknełam a po chwili poczułam jak jego dłoń ląduje na moim policzku. Instynktownie się za niego złapałam i spojrzałam na mojego ojca.

Uderzył mnie. Pierwszy raz w życiu mnie uderzył.

- Rue... przepraszam, poniosło mnie, przepraszam dziecko.. - Powiedział skruszony i chciał mnie dotknąć, ale pokręciłam głową i zrobiłam krok w tył.

Minełam mężczyzne wchodząc do przedpokoju, założyłam buty, kurtkę i wyszłam z domu, nie przejmując się że na dworze leje deszcz ani jego krzykami. Szłam przed siebie czując jak po moich policzkach po raz kolejny w tym dniu, spływają łzy. W pewnym momencie na kogoś wpadłam, ale silne ręce uchroniły mnie przed upadkiem.

- Rue? - Spytał dobrze znany mi głos. Spojrzałam do góry napotykając czekoladowe tęczówki Liama. - Wszystko w porządku?

- Tak. - Powiedziałam cicho odsuwając się od niego.

- Co z twoim policzkiem?

- Nic. Jest Okej.

- Przede mną nie musisz udawać, za dobrze cie znam Rue. - Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę swojego mieszkania. Chciałam zaprotestować, ale nie miałam już siły na kłótnie.

Po kilkunastu minutach byliśmy u niego, przebraliśmy się, Liam dał mi swoje bokserki i bluzkę oraz dał mi koc którym się okryłam siedząc na kanapie.

Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, ale zaczynało robić się to niekomfortowe, dlatego postanowiłam ją przerwać.

- Liam. Błagam, powiedz mi gdzie on jest. Musisz coś wiedzieć, przyjaźnicie się.

- Naprawdę nic nie wiem, Rue. Wiem że za nim tęsknisz, ale on wróci. Niedługo.

Pokiwałam głową.

- A teraz mi powiedz.. czy to twój ojciec cie uderzył? - Spytał.

- Tak.

- Dlaczego?

- Pokłóciliśmy się. On przesadził ze słowami, ale ja też nie próżnowałam.

Chłopak usiadł obok mnie i tak po prostu przytulił, przez chwile byłam zaskoczona i siedziałam nieruchomo ale zaraz potem wtulilam się w niego. Brakowało mi tego. Brakowało mi mojego przyjaciela.

- Przepraszam, że spieprzyłem naszą przyjaźń.

- Nie, to ja przepraszam. To ja ją spieprzyłam.

Zaśmiał się cicho.

- Oboje spieprzyliśmy, okej? Ale możemy jeszcze to naprawić, prawda?

- Oczywiście że możemy. Tylko tym razem żadnych tajemnic, tak? - Odsunełam się od chłopaka i wyciągnełam w jego stronę mały palec prawej dłoni, coś na wzór 'pinky promise'.

Chwile się zawahał i zagryzł wargę, ale ostatecznie powtórzył mój ruch i złapał mój mały palec swoim.

- Tak.

W tamtym momencie, miałam wrażenie że wszystko zaczęło się układać, niestety nie mam pojęcia, jak bardzo się myliłam.

Leased Girlfriend || Niall Horan [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz