Louis nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak szybko leci mu czas z Harrym. Rozmawiali ze sobą jak za starych, dobrych lat i Tomlinson nie mógł się nim nacieszyć. Widział, jak ludzie wychodzą z Cold Coffee, bo zbliża się godzina zamknięcia, ale on chciał przedłużyć ten wieczór w nieskończoność. Serce mu się łamało na myśl, że wspólne spędzanie czasu jest dla nich czymś szczególnie wyjątkowym. Kiedyś wyglądało to całkiem inaczej, wiele wieczorów spędzali tylko we dwójkę i było to normalne. Musiał jednak przyznać, że jako nastolatki dużo mniej rozmawiali. Louis próbował przywołać jakiś dzień, który spędzili samotnie tylko na rozmowie. Wszelkie dyskusje były przerywane sesją pocałunków. Uśmiech tworzył się na jego twarzy, gdy sobie przypominał, jak niechlujne i pospieszne były. Często bali się, że ktoś ich przyłapie. Kiedyś myśl, że któryś z przyjaciół czy może nawet rodziców mógłby ich zobaczyć w jakiejś dwuznacznej sytuacji, sprawiała, że Louis był przerażony. Teraz czuł, że to musiało zepsuć wiele romantycznych spotkań.
– To co, zbieramy się? – zaproponował w końcu Harry. Louis rozejrzał się dookoła i zauważył, że w lokalu pozostali tylko oni i kelnerki.
– Jasne – odpowiedział, wstając. Skierowali się do samochodu, a wtedy Louis przypomniał sobie o jednym, dość ważnym szczególe; Danielle miała jego klucze. – Cholera.
– Co jest? – spytał Harry, kiedy otwierał Louisowi drzwi od pasażera. – Dałem Dan klucze do mieszkania – jęknął, opierając się o samochód. – Muszę teraz do niej zadzwonić. Ale możesz jechać do domu, ja poczekam tutaj na nią.
– To bez sensu, one pewnie są już czymś zajęte – stwierdził Harry.
– To podjadę do nich – wzruszył ramionami i już chciał zamknąć drzwi, ale mężczyzna go powstrzymał.
– Przestań, nie będziesz im teraz zawracał głowy – powiedział, uśmiechając się przyjaźnie. – Możesz przecież spać u mnie.
– Naprawdę? – zdziwił się. Perspektywa zobaczenia mieszkania Harry'ego po raz pierwszy, była kusząca, ale jednocześnie trochę go zszokowała. Mężczyzna nigdy nie pozwolił mu wejść tak głęboko do swojego życia, żeby zaprosić go do siebie.
– Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? – spytał retorycznie, ale Louis i tak kiwnął głową, jakby próbował przekonać do tego sam siebie. – Właśnie. Ja przecież też już kiedyś spałem u ciebie, a ty chyba nigdy nie miałeś okazji mnie odwiedzić.
– Nie chciałem się wpraszać – mruknął, a Harry tylko parsknął śmiechem.
– Nie wypraszałbyś się, zawsze jesteś u mnie mile widziany.
– Zapamiętam.
Oboje wsiedli do samochodu. Louis od razu zapiął pasy, wiedząc, jak wrażliwy na punkcie bezpieczeństwa jest Harry. W zamian otrzymał słodki uśmiech, na co odpowiedział tym samym.
– Nie jest ci za zimno? – spytał Harry, odpalając samochód. – Mogę włączyć ogrzewanie.
– Jest okej – stwierdził Louis.
Przez pewien czas jechali w milczeniu, a od całkowitej ciszy oddzielała ich muzyka, którą załączył wcześniej brunet. Była to jazzowa płyta, której utwory były powszechnie znane, ale Louis nie mógł sobie przypomnieć ich tytułów czy wykonawców.
Spojrzał na dłonie Harry'ego na kierownicy. Nie skupił się na ich wielkości czy długich palcach, ale zauważył coś innego. Rękawy jego koszuli odsunęły się na tyle wysoko, że mógł dostrzec bransoletkę z zawieszką ze statkiem. Uśmiechnął się na ten widok i automatycznie spojrzał na swoją. Zauważył, że Harry prawie zawsze ją ukrywa pod marynarką czy długimi rękawami, ale najprawdopodobniej nosił ją zawsze.
![](https://img.wattpad.com/cover/75898662-288-k511633.jpg)
CZYTASZ
Look After You (Larry + Ziam) CZĘŚĆ DRUGA WITS
FanficUWAGA JEST TO DRUGA CZĘŚĆ WINDOW IN THE SKIES, WIĘC NIE CZYTAJ NAWET OPISU, ZANIM NIE PRZECZYTASZ PIERWSZEJ!!!! Louis stracił Harry'ego, ale po kilku latach znowu chce go odzyskać. Harry jednak nie jest tym samym człowiekiem, co kiedyś. Czy mu się t...