Jak będzie wyglądał ślub Zayna i Liama, zostało postanowione wiele lat przed samą uroczystością. Mimo że później, gdy już musieli wszystko załatwiać, bardzo pomagał im Harry. Nie dość, że miał mnóstwo pomysłów, to jeszcze załatwiał sprawy techniczne. Oczywiście cały czas uważnie słuchał wszelkich podpowiedzi Zayna i Liama. Oboje chcieli spokojnego ślubu na łonie natury, w gronie najbliższych, z grającą w tle gitarą akustyczną. Jednak im bliżej ślubu, tym plany się zmieniały, aż na tydzień przed nim skończyli z czymś całkiem innym.
Po pierwsze, zrezygnowali z kameralnej uroczystości, bo trudno im było kogokolwiek pominąć. Mieli problemy z ustaleniem, kto z rodziny jest im dostatecznie bliski, żeby znaleźć się na liście gości. W końcu wspólnie zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli zaproszą większe grono osób. Następnym problemem okazało się odbycie się uroczystości na zewnątrz. Ślub był w sierpniu, a to nawet w Wielkiej Brytanii ciepły miesiąc, więc obaj wątpili, że uda im się wytrzymać w garniturach. Skoro już wszystko miało być w pomieszczeniu, gitara akustyczna przestała pasować. Zayn za to wymarzył sobie harfę i kuzynka załatwiła mu jakąś harfistkę. Przyszli nawet na jeden z jej koncertów, żeby zobaczyć, czy w ogóle potrafi grać i oboje byli pod wrażeniem.
W międzyczasie zmianie uległy takie drobne rzeczy, jak kwiaty czy wystrój sali, ale wszystko wydawało się być nieznaczące. Żaden z nich nie przejmował się tym aż tak bardzo, bo najważniejsze, że brali ślub, okoliczności przestawały się liczyć. Zrozumieli, że nie istnieje cos takiego jak ślub idealny i czasami pewne rzeczy po prostu nie wychodzą.
Teraz jednak Zayn odebrał telefon, który dość mocno popsuł jego plany. Podczas rozmowy nerwowo chodził po pokoju, a w jego ślad podążył Liam, martwiąc się o narzeczonego.
– Ale jak to nie możecie zagrać? – wykrzyczał Zayn do słuchawki. – Och, wypadek samochodowy? Bardzo mi przykro... A którą rękę ma złamaną? Obie? A może zagra pan na dwóch instrumentach? – wziął głęboki oddech. – Dobrze, rozumiem. To po prostu bardzo ważny dzień dla mnie... Dobrze, do widzenia.
– Co się stało? – spytał Liam, gdy jego narzeczony zrezygnowany usiadł na kanapie. Pogładził dłonią jego kolano i czekał aż coś powie.
– Kapela, która miała grać na naszym weselu, miała wypadek samochodowy – prychnął.
– Zayne, możemy przecież wynająć kogoś innego – zaproponował Liam. – Na pewno jest mnóstwo kapel, które zgodzą się zagrać...
– Ale tamta była idealna – jęknął. – Nawet grali naszą piosenkę!
Bardzo zależało im na tym, żeby muzyka na ich ślubie była perfekcyjna. Mieli to dokładnie zaplanowane; podczas przysięgi w tle gra harfa, piosenkę na pierwszy taniec śpiewa Louis, potem wchodzi kapela, która miała wykonywać utwory przez resztę wieczoru, dopóki na koniec znowu nie wejdzie Louis. Harry dokładnie im to rozpisał. Dodatkowo Styles zadbał o to, żeby ta kapela grała Wanna be Yours, bo to pierwsza piosenka do której razem tańczyli i po prostu było to dla nich ważne. Teraz jednak ich plany runęły, bo został tydzień do ślubu, a oni nie mają zespołu, który na nim zagra.
– Dzwonimy do Harry'ego? – zaproponował Liam, a Zayn pokręcił głową.
– Nie możemy go tak zadręczać naszymi problemami – westchnął. – Pewnie teraz jest sobie gdzieś z Louisem i świetnie się bawią. Poradzimy sobie sami.
Zayn wziął laptopa, żeby poszukać jakiś zespołów, ale jedyne co znalazł w ciągu pół godziny to jakieś duety weselne, śpiewające klasyczne, nudne piosenki. Jakoś wątpił, że dwójka osób w średnim wieku da radę zaśpiewać czy zagrać im coś od Arctic Monkeys. Oprócz tego jakieś licealne kapele też odpadały, bo Zayn im nie ufał, skoro nie mieli żadnych recenzji.
CZYTASZ
Look After You (Larry + Ziam) CZĘŚĆ DRUGA WITS
FanficUWAGA JEST TO DRUGA CZĘŚĆ WINDOW IN THE SKIES, WIĘC NIE CZYTAJ NAWET OPISU, ZANIM NIE PRZECZYTASZ PIERWSZEJ!!!! Louis stracił Harry'ego, ale po kilku latach znowu chce go odzyskać. Harry jednak nie jest tym samym człowiekiem, co kiedyś. Czy mu się t...