W pokoju, mimo tego, że był dzień, panował półmrok spowodowany zasłonięciem ciemnych żaluzji. Przez nie wydobywały się jedynie małe wiązki jasnego światła, dzięki którym Louisa mógł dostrzec twarz Harry'ego pogrążoną w skupieniu i jego dłoń śledzącą ozdobne litery, które Tomlinson miał wytatuowane na klatce piersiowej.– It is what it is – odczytał cicho. – Skąd tak właściwie pomysł na to?
– To tekst piosenki* – wyjaśnił Louis, a Harry zmarszczył brwi. – I was only trying to bury pain, but I made you cry and I can't stop crying to mój ulubiony cytat z niej.
– Więc czemu jego nie wytatuowałeś? – spytał młodszy ze śmiechem.
– Bo identyfikuje się z całą piosenką –odparł Louis. – Dobra, tak naprawdę jestem mięczakiem i nie zniósłbym robienia aż tak długiego napisu.
– Wiedziałem, że wcale nie jesteś taki męski – droczył się Harry. – Założę się, że płakałeś podczas tatuowania kompasu.
– Masz mnie Harold, płaczę nawet na komediach romantycznych – żartował i wplótł place w jego włosy. Ten opadł na jego klatkę piersiowa i napawał się ruchami. – Nie mogę uwierzyć, że obudziłeś mnie tak wcześnie w mój wolny dzień, żeby spytać o mój tatuaż.
– To był pretekst, żeby się z tobą poprzytulać – wymamrotał Harry, kuląc się tak, że noga wylądowała na podbrzuszu Louisa, a głowa w zagłębieniu szyi mężczyzny.
– Jesteś taką przylepą – westchnął, ale czuł się w pełni usatysfakcjonowany, gdy młodszy wąchał jego szyję. Zamknął oczy i po prostu cieszył się z tego wszystkiego; z dotyku Harry'ego, jego ciepła, bliskości, zapachu. Wszystko było idealnie i Louis mógłby spędzać tak wszystkie poranki. Nie przeszkadzał mu nawet kot, który właśnie wskoczył na łóżko i położył się na nim. – Dorian jest chyba zazdrosny.
– On po prostu lubi się przytulać – wyjaśnił Harry, głaszcząc jego miękkie futerko.
Leżeli tak przez dłuższy czas, nie odzywając się do siebie, zanim nie zadzwonił telefon Louisa. Mężczyzna jęknął, próbując sięgnąć do szafki nocnej tak, żeby nie poruszyć Harrym albo Dorianem. Wziął komórkę i nie patrząc nawet, kto dzwoni odebrał.
– Słucham? – powiedział do słuchawki.
– Cześć Lewis! – usłyszał znajomy kobiecy głos i podniósł się lekko. Harry podążył jego śladem, patrząc na niego zdezorientowany. Louis dopiero teraz spojrzał na wyświetlacz i zauważył, że zadzwonił do niego Zayn. – Tutaj Kate, jakbyś przez miesiąc zapomniał mojego głosu.
– Czekaj, to telefon Zayna – wymamrotał. – Jak to możliwie?
– Komuś krew odpłynęła z mózgu. Cóż, domyślam się, gdzie teraz jest – zażartowała, a Louis uśmiechnął się, bo zorientował się, jak bardzo tęsknił za tymi docinkami. – W każdym razie, ja i Zayn się spotykaliśmy się, i lecimy do Londynu.
– Jak to się spotkaliście? – zdziwił się. – Chyba się pogubiłem.
– Nawet nie zdążyłeś wejść do tego labiryntu, a zabłądziłeś, skarbie – powiedziała radośnie. – Wyjaśnię ci to wszystko później, bo zaraz przyjdzie do mnie Stewardessa, za chwilę startujemy z Dublinu.
– Dublin? Przecież byliście w Stanach...
– Przesiadka – wyjaśniła szybko Kate. – Do rzeczy, jesteś teraz z Harrym?
– Skąd to przypuszczenie? – spytał zdezorientowany. Dziewczyna nic nie powiedziała, więc kontynuował: – Ale tak jestem z nim, czemu pytasz?
![](https://img.wattpad.com/cover/75898662-288-k511633.jpg)
CZYTASZ
Look After You (Larry + Ziam) CZĘŚĆ DRUGA WITS
FanficUWAGA JEST TO DRUGA CZĘŚĆ WINDOW IN THE SKIES, WIĘC NIE CZYTAJ NAWET OPISU, ZANIM NIE PRZECZYTASZ PIERWSZEJ!!!! Louis stracił Harry'ego, ale po kilku latach znowu chce go odzyskać. Harry jednak nie jest tym samym człowiekiem, co kiedyś. Czy mu się t...