NATASHA
-Czy, na prawdę, to nie może poczekać do jutra? Narzeczona dopiero co wyszła ze szpitala- Jonathan próbuje odłożyć przesłuchanie, ale widząc minę policjantów jestem pewna, że nic z tego nie wyjdzie.
-Albo porozmawiamy teraz w domu, albo zabieramy panią na komisariat- muszę powstrzymywać Jonathana, żebym nie musiała też zeznawać w sprawie o pobicie policjanta.
-Proszę wejść- otwieram szerzej drzwi, a mężczyźni wchodzą do salonu. Biorę głęboki wdech i podążam za nimi, czując, że to będzie trudna rozmowa.
-Więc zacznijmy od początku. Co pani pamięta- i tu mam problem, bo mój narzeczony myśli, że wszystko, a tak naprawdę nic. Kłamstwo, to raczej zły wybór.
-Nic- odpowiadam i z przerażeniem obserwuję minę Jonathana, który gwałtownie wstaje.
-Jak to?- odzywa się jeden z mężczyzn, notując coś w swoim notatniku.
-Straciłam pamięć, dlatego nie pamiętam niczego z wypadku- Jonathan znów siada koło mnie na kanapie, tak jakby sobie coś uświadomił, lecz chyba nie to co powinien, bo jest wyraźnie zadowolony.
-Może jakieś prześwity lub cokolwiek- dopytuje znów ten sam policjant.
-Nie słyszał pan?! Jeśli potrzebujecie potwierdzenia lekarza, to mogę pokazać wyniki badań- wyraźnie zirytowany Jonathan już ma wstać i iść szukać tych wyników, ale policjant szybko zaprzecza:
-Wszystko jest już dołączone do dokumentacji sprawy. Dobrze, więc może chociaż wie pani kto mógł to zrobić?
-Niestety nie mogę wam pomóc- odpowiadam z nadzieją, że to ostatnie pytanie, bo mimo krótkiego przesłuchania czuję, że moja głowa zaraz eksploduje. Teraz rozumiem słowa Trevora, żeby nie przypominać sobie wszystkiego na siłę, to boli...
-Jaki jest aktualny stan pani mamy?- tym razem odzywa się drugi, ale od razu jakby zrozumiał swój błąd, że powinien o tym wiedzieć i zamilkł.
-Skoro dowiedzieliście się, że Natasha dzisiaj wyszła, to możecie też się dowiedzieć tego. To wszystko? Jak widać moja narzeczona jest bardzo zmęczona- naprawdę aż tak bardzo widać zmęczenie na mojej twarzy?
-Będziemy jeszcze panią wzywać, do widzenia- jakoś nie cieszę się na konieczność ponownego spotkania, lecz aby uniknąć, choć na chwilę, tłumaczenia się mojemu narzeczonemu, to ja postanowiłam ich odprowadzić do drzwi.
-Jesteś bardzo zły?- wolę mieć to już za sobą, dlatego pytam od razu po wejściu do salonu.
-Są bardzo upierdliwi, a poza tym nam w czymś przerwali- podchodzi do mnie i obejmuje w pasie, jednak ja ciągle się zastanawiam, czy on na serio nie załapał, że go nie pamiętam. Może to nie jest dla niego problem? Kocham Jonathana całym sercem.- Ej! Co taka zamyślona.
-Muszę ci podziękować za to, że mimo tego, że nic nie pamiętam, ty nadal jesteś tu ze mną i nie czujesz się... oszukany- jeszcze mocniej ściskam go w pasie, aby pokazać jak bardzo jestem mu wdzięczna.
-To normalne, wypadek to trauma i dlatego pewnie twój mózg nie chce sobie tego przypomnieć. Najważniejsze, że mnie pamiętasz- czyli jego postawa nie wynikała wcale z tego, że jest wspaniałomyślny.
-Muszę ci to w końcu powiedzieć- decyduję się na wyznanie prawdy, bo to chyba ostatni tak odpowiedni moment, później będę musiała od nowa zaczynać ten temat.
-O co chodzi?- zdziwiony oddala się ode mnie i wyczekuje mojej odpowiedzi, po wzięciu, znów, głębokiego wdechu, mówię:
-Nie pamiętam cię. To znaczy moje serce cię pamięta, rozum przypomniał sobie tylko zaręczyny, dzisiaj rano, gdy zakładałeś mi pierścionek. Obraz jest jakby rozmyty, lecz pamiętam most, jacht i wszystko inne- na twarzy Jonathana zamiast uśmiechu pojawiają się kolejno: zaskoczenie, smutek, ból?
-Nie wierzę!- krzyczy i podchodzi do mnie, jakby chciał z moich oczu wyczytać, że jednak robię go w konia. Ja jednak wciąż milczę.- Jak mogłaś?!
-Ale ja cię naprawdę kocham!- desperacko próbuję ratować sytuację, poprzez wyznanie mu swoich uczuć.
-Nie można kogoś kochać, gdy się go nie pamięta- mówi płaczliwym głosem i zakrywa twarz w dłoniach. Podchodzę do niego, lecz on wstaje i idzie na górę, omijając mnie szerokim łukiem. Wiedziałam, że tak się to wszystko skończy, mogłam mu od razu powiedzieć! Jestem idiotką i na jego miejscu też bym sobie nie wybaczyła. Siadam na kanapie i pozwalam łzą swobodnie płynąć, ale nie mogę długo siedzieć w tej pozycji, bo czuję, że zaraz się po prostu zrzygam. Najszybciej jak tylko mogę biegnę do łazienki i zwracam wszystko co dzisiaj zjadłam. Mdłości, to chyba najgorsze co może być w ciąży. Nagle czuję jak ktoś podtrzymuje moje włosy, z nadzieja, że to Jonathan, odwracam się w drugą stronę. Ku mojemu rozczarowaniu to Adriana. Znów czuję jak wszystko podchodzi mi do gardła i muszę zwymiotować.
-Już dobrze?- Adriana podaje mi ręcznik, a ja spuszczam wodę w toalecie i opieram się o nią plecami.
-Powiedziałam mu- wycieram twarz i zmęczona przymykam oczy.
-Jak zareagował na to, że jesteś w ciąży?- teraz pewnie mam oczy jak pięciozłotówki, bo w tym samym czasie, gdy Adriana to mówi, do łazienki wchodzi Jonathan. Miał się inaczej dowiedzieć. Jego reakcja wcale mnie nie zdziwiła, po prostu wyszedł trzaskając drzwiami wejściowymi.- Przepraszam, ja nie chciałam...
*********************
Wiadomości dla Jonathan powinny być chyba dawkowane w mniejszych porcjach, bo chłopak się załamał, a jeszcze niedawno mówił, że mu brakuje dziecka do pełni szczęścia. Faceci... Mam dla Was pewną wiadomość, jednak to w następnym rozdziale <3
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Milioner, a jednak nadal kocha!
Roman d'amourNadal mam w sobie to uczucie, które nigdy nie wygasło! Można o wszystkim zapomnieć,nawet o tym,że się kochało, lecz zawsze jest ktoś kto nam o tym przypomina- dziecko, moje dziecko! Tu również okładkę wykonała niezawodna _Liff_, które bardzo dzięku...