NATASHA:
Przerażenie, ale też i poczucie bezpieczeństwa- własnie to czułam, gdy zobaczyłam samochód, który jechał wprost na mnie, ale wiedziałam, że Jonathan mnie uratuje. Jedyne czego się tak bardzo bałam, to to że mojemu narzeczonemu się coś stanie. Mój najgorszy scenariusz się sprawdził. Nie wiem jak, ale dojechałam do szpitala, z trzęsącą się każdą częścią ciała. To prawda, że w takim stanie nie powinnam wsiadać za kółko, lecz w tamtym momencie myślałam wyłącznie o Jonathanie. Bardzo się boję, a jedyne co udało mi się dowiedzieć, to że trwa operacja. Ale ile może to trwać?! Jest już grubo po północy i ciągle do sali wchodzą i wychodzą nowe pielęgniarki. Największy dreszcz przebiega po moim ciele, gdy widzę ich pośpiech i panikę. Z jednej strony chciałabym już coś wiedzieć, lecz bardzo się tego boję, co mogę usłyszeć. Jonathan musi żyć...
-Pomóc jakoś pani?- czuję dotyk czyjejś dłoni na ramieniu, przez co wzdrygam się.- Spokojnie. Natasha?
-Trevor?- jak idiotka rzucam się na lekarza.
-Czemu płaczesz i co tutaj robisz? Jesteś sama?- przez zmęczenie i strach, mój mózg przestał pracować na dużych obrotach.
-Nie, to znaczy tak...- chyba sama nie wiem co tak, na prawdę, powiedziałam.
-Usiądź, opowiedz wszystko od początku- i tak zaczął się mój monolog, przerywany jedynie płaczem i cichymi słowami pocieszenia ze strony Trevora. To dobry przyjaciel, jak to mówią poznaje się ich w biedzie?
-Bardzo się boję- opadam na krzesło i normuję oddech, aby choć trochę się uspokoić. Nie mogę zaszkodzić naszym maleństwom.
-Spróbuję się czegoś dowiedzieć, ale musisz tu poczekać- mężczyzna w białym stroju również znika za drzwiami. Na chwilę zapomniałam jak się oddycha, a te minuty płynęły zdecydowanie za szybko. Może to i lepiej, ale ze strachu myśli się różne rzeczy. Co jeśli teraz zawali mi się całe życie? NIE TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!
-Gdzie mój syn?!- na korytarzu pojawiają się zdruzgotani rodzice Jonathana. Długo im zajęło znalezienie nas, ale to pewnie przez, to że nie miałam jak ich powiadomić, bo telefon został w domu, choć teraz trudno mi jest skleić sensowne zdanie, więc za dużo by się nie dowiedzieli.
-Natasha!!! Co z nim?-też chciałaby to wiedzieć, ale w tej chwili musimy czekać. Te kilka godzin czekania mnie dużo kosztowały, ale również nauczyły, że nie na wszystko mamy wpływ i to jest najgorsze.
-Dziecko słyszysz nas? Odezwij się, bo zaraz nie wytrzymam- matka mojego narzeczonego szarpie mną, ale ja nie umiem znaleźć odpowiednich słów, ale też boję się, że będą mnie o wszystko winić. Na szczęście ratuje mnie Trevor, który wychodzi z sali i rodzice chłopaka automatycznie do niego dopadają.
-Co z naszym synem panie doktorze?- ojciec Jonathana pyta, trzymając pod ramię, słaniająca się żonę.
-Wygląda na to, że najgorsze już za nim. Stracił dużo krwi i...- Trevor patrzy na mnie dziwnie, tak jakby upewniał się czy jestem w stanie znieść kolejne wiadomości, dlatego kiwam głową.- Możliwe, że wypadek spowodował stałe uszkodzenie mózgu.
-Co to znaczy?- pytam mimo, że to samo słyszałam kilka miesięcy temu i dobrze wiem co to znaczy.
-W najlepszym przypadku zapomni swoje dzieciństwo, młodość i mniej ważne wydarzenia lub te przed którymi mózg będzie się bronił- ostatnie co słyszę to płacz kobiety i uspokajanie jej męża. Ubolewam tylko, że mnie nie ma kto tak pocieszyć i zapewnić, że wszystko się ułoży. Modlę się tylko o to, żeby przetrać kolejny dzień oraz o to, żeby było dla kogo walczyć, bo chyba każdy potrzebuje mocnego kopa, aby wziąć się do działania!
*****************
Cierpienie przeradza się powoli w moment, gdy czujesz się bardziej, niż w chwili tzw. radości, do dupy. Czasem warto po prostu zapomnieć i dać sobie na wstrzymanie, ale jeśli myślisz, że to takie proste, to sam/a spróbuj :*
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Milioner, a jednak nadal kocha!
RomanceNadal mam w sobie to uczucie, które nigdy nie wygasło! Można o wszystkim zapomnieć,nawet o tym,że się kochało, lecz zawsze jest ktoś kto nam o tym przypomina- dziecko, moje dziecko! Tu również okładkę wykonała niezawodna _Liff_, które bardzo dzięku...