JONATHAN:
Śpię, a właściwie od jakiejś godziny próbuję usnąć w pokoju gościnnym. Co prawda, wolałbym spać na swoim wygodnym łóżku, ale to jeszcze za wcześnie. Czuję się strasznie dziwnie, gdy pomyślę o wspólnym życiu z Natashą. To tak, jakby ktoś wyrwał mnie nagle, bez ostrzeżenia, z mojego starego życia, które pamiętam i kazał żyć na nowo, zupełnie inaczej. Czy to nie dziwne, że czuję się obco we własnym domu? Jednak mimo wszystko teraz nie mogę zasnąć. To na pewno nie dlatego, że wolałbym spać z Natashą, chociaż... Może? Z resztą sam nie wiem. Jedyne czego jestem pewien, to to że czegoś mi brakuje! Z racji, że i tak nie miałem nic ciekawego do robienia, wstałem z łóżka, po czym zszedłem na dół do kuchni. Skoro i tak już nie zasnę, to napiję się kawy, mocnej.
-Nie śpisz?- pytam spanikowany, bo miałem nadzieję na chwilę ciszy i spokoju, aby wszystko przemyśleć. Czyż to nie dziwne, że to akurat Natasha miała być moim głównym tematem do przemyślenia? Może przyciągnąłem ją myślami?
-Już się wyspałam- patrzę zdziwiony na zegar, który wskazuję 3:28.
-Przecież jest jeszcze wcześnie- komentuję i siadam na krześle obok, podbierając jej pomarańcze, na co przeszywa mnie wzrokiem. Przecież to już było... Nie pamiętam, ale mam cholerne przeczucie i czuję to całym sercem, że nie raz tak wyglądały nasze wspólne chwile w tej kuchni.
-Ostatnio mało spałam i przyzwyczaiłam się do tego, a teraz trudno mi spać dłużej niż cztery godziny- posyła mi lekki uśmiech, choć w jej oczach nadal widzę chęć zemsty za zabranie owocu.
-Powinnaś dbać o siebie i dzieci- mówię łagodnie, lecz mam ochotę jej to wbić do głowy, najlepiej młotkiem i to ciężkim.
-Mówisz zupełnie tak jak wcześniej. Ciąża to nie choroba i na miłość Boską daj mi żyć- widzę, że jest trochę zdenerwowana, dlatego nie mam zamiaru kontynuować tego tematu. Niektóre rzeczy trzeba załatwić inaczej, jak nie można po dobroci.
-Dzisiaj mamy wizytę u najlepszego specjalisty w kraju.
-A czy nie pomyślałeś, aby najpierw spytać mnie o zdanie? Może wtedy zrozumiałbyś, że ja już mam lekarza prowadzącego moją ciążę i nie zamierzam go zmieniać w 7 miesiącu ciąży! Dlaczego ty do wszystkiego musisz się wtrącać? To moje dzieci i daj mi święty spokój!- Natasha wybiegła z kuchni, a ja stałem jak ten słup soli. Jaki ze mnie idiota! Kobieta, którą kochałem płacze przeze mnie i musi się denerwować, tylko dlatego że próbuję być ojcem dla naszych nienarodzonych dzieci. Myślałem, że to jest w porządku, ale nie, nie jest! Jestem skończonym idiotom, ale naprawię to.
-Przepraszam, proszę cię otwórz te drzwi. Natasha- pukałem i prosiłem, lecz wszystko na nic. Dlaczego ta kobieta jest taka uparta i dlaczego ja nie potrafię się dostosować? Jak my w ogóle ze sobą wytrzymywaliśmy.- Natasha, kochanie. Błagam!
Sam nie wiem, po co to powiedziałem, ale w tej chwili czułem, jakby to ktoś inny za mnie wypowiadał te słowa, ale nie chciałem ich cofać, bo to może być krok w dobrą stronę. Już po chwili drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się Natasha. Cała zapłakana, zdziwiona i troszkę szczęśliwa, ale najważniejsze, że otworzyła te drzwi.
-No chodź tu- wyciągnąłem ręce przed siebie, a kobieta prawie natychmiast w nie wpadła. Poczułem się, że to jest moje miejsce na ziemi.
-Przepraszam- wyszeptała, ale ja tylko pokręciłem głową na boki i złączyłem nasze usta w pocałunku- pełnym żaru, miłości i namiętności.
-Może jednak pójdziemy spać?- uśmiechnąłem się figlarnie, na co Natasha się zarumieniła, przez co wyglądała jeszcze lepiej. Chyba wiem czego mi brakowało i wcale nie wina łóżka. Mimo wszystko to strasznie dziwne, że nie pamiętam nic, a czuję ciągle to samo, bo wiem, że kocham uroczą brunetkę, usypiającą w moich ramionach!
********************
No i w końcu RAZEM! Tak jak chcieliście, śpią razem i Jonathan powoli wraca do siebie. Za niedługo święta, więc może i oni wykombinują coś ciekawego. Ciekawe co dostaną pod choinkę, oprócz dzieci, bo je już mają w drodze :D
-NiktSpecjalny
CZYTASZ
Milioner, a jednak nadal kocha!
RomanceNadal mam w sobie to uczucie, które nigdy nie wygasło! Można o wszystkim zapomnieć,nawet o tym,że się kochało, lecz zawsze jest ktoś kto nam o tym przypomina- dziecko, moje dziecko! Tu również okładkę wykonała niezawodna _Liff_, które bardzo dzięku...