Nico
Nico uważał, że zgadzanie się na udział w sztuce Apolla i ośmieszanie się przed Artemidą i jej Łowczyniami było najgłupszą rzeczą jaką zrobił w życiu.
Apollo przyglądał się im uważnie, a po chwili się odezwał.
-No dobrze. Myślę, że role mam już załatwione. Teraz pokażę wam scenę.
Przyjaciele szli za bogiem, aż dotarli do całkiem sporej polany, na której znajdowała się scena. Mówiąc szczerze była większa niż Nico zakładał. Przed sceną było ustawione dziesięć rzędów krzeseł.
-Ok. A więc, panna Hermiona ma uraz, więc może usiąść i nie przejmować się niczym.- Apollo wskazał Hermionie aby usiadła.- A jeśli chodzi o was... dobrze. Muszę przydzielić wam role. A więc są cztery księżniczki.
Nico spojrzał po swoich towarzyszach. Było ich akurat czwórka, w tym tylko jedna dziewczyna, więc...
-O nie.- skomentował syn Hadesa.
-No! Chyba nie muszę wybierać, bo jest was czwórka! Spiszecie się doskonale!- bóg podskoczył z radości.
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja, Ron i Nico jesteśmy facetami.- powiedział Leo.
-Jaki w tym problem?- zdziwił się Apollo. Widocznie wszyscy już odpuścili i pogodzili się ze swoimi rolami księżniczek, bo nikt się nie odezwał.
Bóg rozdał im role i powiedział, że muszą się ich nauczyć do wieczora.
Nico spojrzał na swoją kartkę. Właśnie został Księżniczką Betty. Pół dnia minęło im na nauce swoich ról i wyśmiewaniu się wzajemnie. Kiedy syn Hadesa doszedł do finału spektaklu zamurowało go. Na kartce były wypisane słowa: Księżniczka Betty całuje Księcia Apolla. Gdy Leo to zobaczył śmiał się przez godzinę. W końcu nadszedł czas na przygotowanie strojów.
-Jak widzicie role są dostosowane do was- zaczął Apollo- Będziecie mieć stroje odpowiadające waszym zdolnością.
Wtedy pokazał im suknie, w które będą musieli się wcisnąć. Nico dostał czarną, całą w brokacie, Leo miał na swojej rysunki płomieni, Ron dostał niebieską z bufiastymi rękawami i czapką czarodzieja, a Annabeth szarą do kolan.
Wieczorem wszyscy zebrali się za sceną. Nico wychylił się i zobaczył siadające na krzesłach Łowczynie. Po chwili spektakl się zaczął.
-Witajcie moje drogie!!!- Apollo uniósł ręce- A więc ta sztuka została przygotowana dla mojej kochanej siostrzyczki. Mam nadzieję, że nigdy jej nie zapomni.
''A ja wręcz przeciwnie''- pomyślał Nico. Wtedy bóg zszedł ze sceny, a w tle przemówił głos.
-Za górami, za lasami żyły sobie cztery księżniczki. Zakochane w Księciu Apollinie toczyły ze sobą bój miłości.
Wtedy Leo, Ron, Nico i Annabeth musieli wyjść na scenę. W tle zaczęła grać muzyka, a oni za ręce wbiegli na estradę i zaczęli tańczyć.
Wtedy wszystkie Łowczynie zaczęły śmiać się jak oszalałe, ale Nico nie dostrzegł tylko ich. Na krzesłach tuż obok Thalii Grace siedzieli roześmiani Percy i Harry. Już nic gorszego nie mogło się stać.
Pierwsza scena skończyła się, a potem nadeszły następne: jak musieli piszczeć na widok Apolla, jak Leo śpiewał, no dobra ''śpiewał'' Girl on Fire i wszystkie inne, najróżniejsze sceny, którym towarzyszył głośny śmiech. W końcu nadeszła ta najgorsza, najobrzydliwsza ze scen.
Nico powoli wszedł na scenę i sztucznie uśmiechnął się do Apolla, a potem ten wyznał mu, że go kocha i wtedy... BŁEEEEEEEE
Bóg przybliżył się do syna Hadesa, a tłum na chwilę ucichł. Nico wiedział, że musi to zrobić i pocałował go. Następne chwile były koszmarem. Percy i Harry wstali wiwatując, a on musiał się jakoś uśmiechnąć. Czuł, że się zieleni, robiło mu się nie dobrze. W końcu nie wytrzymał i zbiegł ze sceny, aby się wyrzygać. Za estradą Leo i Ron dosłownie turlali się ze śmiechu, a Annabeth karciła ich i mówiła Nicowi, żeby się nie martwił.
Po chwili zobaczył jak za kulisy wbiega uśmiechnięta Thalia.
-Wiecie co? Zrobiliście nam najlepszy kabaret życia!
CZYTASZ
Czarodziej i Heros
FanfictionCzytasz na własną odpowiedzialność. Miałam trudny okres w życiu. Z góry przepraszam.