Na pomoc.

59 11 9
                                    

Sam szła przez ciemny park. Było trochę mrocznie. Sam się tym nie przejmowała, w końcu tyle dni przebyła w lesie. Naglę zobaczyła ciemna uliczkę, w której byli jacyś naćpani ludzie. Sam poszłaby normalnie dalej, ale tam była Jessica...

Naglę widać było, że Jess się przewraca. Inni ludzie uciekają. Sam zdziwiona podbiega do dziewczyny. Z nosa leciała jej krwew.
Sam: Kurwa... nie dobrze.

Blondynka chciała wyciągnąć telefon, aby zadzwonić na pogotowie. Niestety nie miała go.
Sam: No oczywiście... W domu został... Kurwa.

Oczy dziewczyny zaświeciały się na żółto. Nigdzie nikogo nie było. Sam wzięła dziewczynę na ręce ( w końcu wilkołak to większa siła) i pobiegła do domu.

Biegła ile sił w nogach. Jess była nieprzytomna. Wilk Biegł przed nią. Po 5 minutach była już przed blokiem. Szybko biegła przez kladkę schodową i wpadła do mieszkania.
Sam: Mike kurwa szybko! DZWOŃ PO KARETKĘ!
Mike: Ale co się kurwa stało!?
Sam: Dzwoń!

Mike chwycił telefon i zadzwonił na pogotowie. Sam w tym czasem ustawiła Jessice w pozycji bocznej ustalonej.

Po 3 minutach pogotowie juz było, zabrało szybko Jess do szpitala. Ani Sam ani Mike nie mogli jechać. Ratownicy wzięli tylko numer telefonu do Mike'a. Musieli czekać.
Pogotowie pojechało a Mike został sam z Sam.
Mike: Sam opowiedz wszystko.
Sam: Przeszłam obok ciemnej uliczki... i tam była Jess z jakimiś ludźmi... ćpali... Naglę Jess się przewróciła a Ci ludzie uciekli. Nie mogłam jej zostawić. Nie miałam telefonu.
Mike: Dobrze zrobiłaś.

Chłopak przytulił dziewczynę i pocałował w czoło. Sam poczuła się bezpiecznie. Była 1 w nocy. Mike ustawił telefon tak, aby słyszeć jak ktoś będzie dzwonił. A po chwili położył się do łóżka. Sam położyła się obok niego. Nawet nie wiedziała kiedy zasneła...

~SEN~ ( z perspektywy Sam)

Idę przez dziwny lasek, taki mroczny. Na ziemi dużo krwi. Idę dalej...
Naglę wchodzę w dziwne miejsce. Są tutaj ciała wszystkich moich przyjaciół. Łzy napływają mi do oczu.
Płaczę, ale nagle słyszę znajomy głos... to głos Mike'a! Biegnę do niego. Patrzę, a tam prawie martwy, rozszarpany Mike. Łzy spływają mi z oczu strumieniami.
Mike: Czemu to zrobiłaś?
Sam: To nie ja! Nie mogłabym!

Naglę spojrzałam na moje ręce były całe we krwi, zaraz zaraz... to nie są ręce... to łapy! Odwracam się a tam lustro. Widzę siebie... siebie jako rządną krwi i mięsa bestię. Mój pysk jest cały we krwi. Między zębami mam kawałki mięsa i skóry moich przyjaciół. Widzę jak Mike cierpi, z ust leci mu krew... Bardzo szybko oddycha. Nie ma dla niego ratunku. Męczy się...
Mike: Zabij mnie...
Sam: Nie! nie możesz umrzeć!
Mike: Nie ma dla mnie ratunku... nie chce się męczyć.
Sam: Nie potrafię!
Mike: Proszę...

Popatrzyłam na swoje pazury. Były ostre jak brzytwa. Podeszłam do chłopaka. Cały czas płakałam. Przytuliłam się do niego.
Mike: Zrób to...

Położyłam pazury na gardle Mike'a.
Mike: Dziękuję...
Sam: Kocham Cię...

Jednym sprawnym ruchem ręki poderznełam ukochanemu gardło. Był szczęśliwy. Zmarł. Wzięłam zwłoki na ręce i mocno przytuliłam. Zawyłam do księżyca...

(koniec snu)

Mike budził Sam, była cała spocona i niespokojna. Gdy się ockneła od razu przytuliła Mike'a.
Mike: Spokojnie, spokojnie pewnie Ci się po prostu śnił jakiś koszmar...

:> OGŁOSZENIE PARAFIALNE
rozdziały będą rzadziej, bo:
szkoła
siocha naprawiła simsy
szkoła
Olimpiada z biologi
szkoła
olimpiada z geografii
i jeszcze raz szkoła xD

DAWAJTA 🌟 I PISZTA KOMY. DO NEXTA ❤

Until Dawn: PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz