[2] Zwiadowcy z Jeonsy

8.2K 443 603
                                    

Levi P.O.V

Tydzień Później...

- Wszyscy znają plan? Mam nadzieję! Nie spieprzcie tego! - krzyknął Keith w chwili wyjazdu na świat poza murami.

- Tak jest!

I tak oto wyruszyliśmy na pomoc w pokonaniu ostatków drogi żołnierzom z Jeonsy. Pomimo, że nie było tego po mnie widać, w duchu ciekawiło mnie to, kim i jaka jest osoba, z którą będę dzielił oddział. Mam tylko nadzieję, że jakoś się z nią dogadam, albo po prostu przejmę kontrolę.

Wyruszyliśmy tak samo jak zawsze z Shiganshiny w formacji wymyślonej przez Erwina. Plan brzmiał następująco: Jedziemy przed siebie póki nie spotkamy ludzi z Jeonsy. Wtedy okrążamy ich i jedziemy razem z nimi jednocześnie starając się jechać w dość dużych odległościach, aby nie zdobyć zbyt dużego zainteresowania od strony tytanów. Jeśli jakiś tytan się pojawi, musimy sobie z nim poradzić sami. Moja drużyna sygnały dostaje dopiero wtedy, gdy pojawi się odmieniec, lub co gorsze, stado odmieńców. Wiadomo czy przypadkiem nic ich nie goni? W końcu tworzymy duże skupisko ludzi. 

Droga przebiegała tak jak ich większość. Czasem pojawiało się większe skupisko tytanów przy których trzeba było bardziej się wysilić, ale ogólnie obyło się bez ofiar. Niestety dość dużo osób zostało rannych w tym jakieś 15 poważnie. No cóż, nikt nie powiedział, że życie żołnierza, a tym bardziej zwiadowcy, jest proste. Można powiedzieć, że przez te wyprawy ostatnio czuję lekką nudę. Są praktycznie takie same. Czy przyjazd tych ludzi spowoduję, że nareszcie przestanę się nudzić? Ostatnio zdarzało mi się myśleć nad tym co powiedział mi Oluo tydzień temu.

 '' Sądzę, iż powinien kapitan zostawić te swoje nawyki z podziemi i zacząć zachowywać się jak osoba godna tego stanowiska. Zam takich co stamtąd pochodzą i wiem, że tacy ludzie nigdy nie zapominają kim są. Nie chcę aby kapitan wylądował na samym dnie, bo potrzebujemy takich żołnierzy jak pan "

Od tamtego czasu jest między nami ostre napięcie, gorsze niż zwykle. Rzadziej się do siebie odzywamy, ale i tak nasza współpraca przy walce wygląda tak samo jak wcześniej. Petra radzi byśmy się ogarnęli i pogodzili, chce byśmy normalnie współpracowali, a nic nas nie zatrzyma od zwycięstwa nad tytanami. Jednakże niestety, zasady które sobie ustaliłem cztery lata temu, uniemożliwiają dalszy rozwój naszej współpracy. Nie chce tego zmieniać. Tak jest mi dobrze. 

Po dwóch godzinach zauważyliśmy ludzi na horyzoncie. Jak można się spodziewać, byli to żołnierze z Jeonsy. Z daleko wyglądało na to, że jest ich trochę mniej niż nas. Udało nam się ich bez problemu okrążyć i jechać według ustalonej formacji. Podczas drogi niestety nie obeszło się bez użycia czarnej flary. W końcu nie na co dzień widzi się tak wielkie skupisko ludzi. Niestety odmieniec był tak cichy, że żeby dowiedzieć się o jego obecności musieliśmy poświęcić prawie cały jeden oddział z tyłu. Fakt, gdyby nie Oluo to zabiłbym go szybciej i nie byłoby aż tak dużej ilości ofiar. Tak czy owak, droga powrotna była trudniejsza. Aż 15 razy atakowała nas duża ilość tytanów i inni potrzebowali pomocy oddziału specjalnego. Wszystko było tak jak zwykle, ale...

Podczas próby zabicia jednego z tytanów, niczym błyskawica coś szybko przeleciało mi przed oczami. Było tak szybkie i zwinne, że dałem radę zauważyć tylko skrzydła wolności na zakrwawionej pelerynie i długie pasmo brązowych włosów. To na pewno była jakaś zwiadowczyni, nie jestem jednak pewny czy z naszego korpusu. Na szczęście udało nam się obniżyć straty żołnierzy do minimum.

Gdy dojechaliśmy do bazy, wywołany został chaos. Kazano nam czekać i rozgościć się, póki nie ustalą łączonych oddziałów. Nagle, wszyscy byli wszędzie. Postanowiłem sobie darować i wyjść w spokojne miejsce. Najlepiej przed bazę, tam na pewno nikogo nie ma. Przedzierałem się przez innych zwiadowców. Zawsze myślałem, że to miejsce jest wystarczająco duże, by pomieścić tyle osób bez wszelkich problemów. Widocznie się myliłem. Byłem coraz bliżej, już tak mało brakowało aby dojść tam gdzie chciałem. Jednak musiałem wpaść na jakąś osobę i przy okazji ją przewrócić. Świetnie, tylko tego mi brakowało. 

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz