Levi P.O.V
Ten dzień jest dziś. Dzień Oficjalnej wyprawy. Właśnie teraz udaję się z oddziałem po nasze konie do stajni. Konie niektórych ludzi z Jeonsy są w naszej innej bazie na murem Rose, dlatego wyprawa wyruszy trochę później niż zazwyczaj. Po kwadransie konie były już przygotowane do drogi, więc można już było kierować się w stronę dystryktu Quinta. Oddziały Mich'a i Rossel wyruszyły wcześniej by pomóc w drobnych przygotowaniach. Spojrzałem na moją klacz na której zwykle jeżdżę. Bardzo ją lubiłem, choć przypominała mi o tych których straciłem. Wyprowadziłem ją ze stajni po czym na nią wsiadłem i ruszyłem z innymi w stronę Quinty.
Pół godziny Później...
Julie P.O.V
Jechałam na Candy zaraz obok Miche. Kątem oka starałam się obserwować Jack'a. Na początku nic nie mówił i się uśmiechał. Zapewne cieszył się z tego, że jego plan idzie pomyślnie. Jednak teraz zrobił się trochę niespokojny. W końcu nie wytrzymał i zaczął się dopytywać.
- Kapitanie Zacharius, nie pomylił kapitan czasem drogi? - zapytał rozglądając się wokoło.
- Nie, jadę tak jak mi kazano. Nie słuchałeś na ogłoszeniach?
- Em, byłem zajęty - odpowiedział unikając wzroku mojego jak i Mich'a.
- Więc powinieneś wiedzieć, że tym razem nie wyjeżdżamy z Shiganshiny lecz z Quinty. A teraz skup się na drodze i postaraj się niczego nie schrzanić.
Dalsza część drogi przebiegała pomyślnie, bez żadnych problemów. A w tym czasie w Shiganshinie...
Merlin P.O.V
- Gdzie ten idiota jest? Powinni już tu raczej być. - mówiłam do siebie siedząc na murze.
Carey powinien tu dojechać parę minut temu. Co jest grane? Czyżby spotkali jakąś przeszkodę na drodze? W takim wypadku muszę improwizować. Podeszłam do jednego z żołnierzy oddziału stacjonarnego który nie był wplątany w plan.
- Dzień dobry, wie Pan może gdzie są w tej chwili zwiadowcy? Słyszałam, że dziś wyjeżdżają na wyprawę za mury z tego dystryktu, ale jakoś ich nie widzę. Akurat tak się składa, że w zwiadowcach jest mój brat i chciałam go jakoś pożegnać, kto wie, czy to nie ostatni raz gdy go widzę... - Starałam się brzmieć najbardziej przyjaźnie jak tylko mogłam.
- Z tego co wiem, zmienili trasę i wyruszają z dystryktu Quinta. - odpowiedział chwilę się zastanawiając.
- Dziękuję Panu bardzo.
Czyli zmienili trasę... co oznacza, że... wiedzieli o naszym tajnym planie? Ciekawe jak oni to zrobili chociaż domyślam się, że to generałowie za tym stoją. Oj ludzie tylko utrudniacie mi robotę... Zeskoczyłam z muru ( oczywiście ze sprzętem, nie jestem nieśmiertelna. Chociaż kto wie, nie sprawdzałam... ) i rozejrzałam się wokoło. Raczej nikt nie powinien mi się przyglądać. Założyłam mój kaptur na głowę i wyszeptałam...
- Przybądź tytanie spod znaku ciernistej gwiazdy...
Moje oczy z czerwonego przybrały zielony kolor a mój kryształ zaświecił się. Właśnie jesteście świadkami używania przeze mnie mocy. Tak jak oczekiwałam, po minucie zauważyłam kierującego się w moją stronę tytana. Na szyi miał moje znamię w kształcie czarnej gwiazdy opatulonej lekko zielonymi cierniami. Kiedy był już obok mnie, wsiadłam na niego ( chodził na czworaka ) i ruszyłam w stronę Quinty. W plecaku znajdowała się mapa Kabe więc raczej nie powinnam mieć problemu z dojechaniem w tamto miejsce. Czas wziąć sprawy w swoje ręce.
CZYTASZ
Attack on Titan | Hope
FanfictionLevi x OC Zadaniem najsilniejszego żołnierza ludzkości jest walka oraz poświęcenie za swój naród. Z tym przychodzi ogromna odpowiedzialność. Nie możesz być czymś rozproszony. Dlatego Levi, nie dbał o takie rzeczy jak przyjaźń czy miłość. Swoje czuci...