[12] Przyjechałam tu by walczyć!

2.8K 195 59
                                    

Nathalie P.O.V

Byłam w kropce. Zbliżał się tytan, a Levi pochłonięty był walką. Ponownie przejechałam wzrokiem swoje zadrapania. Nie były to jakieś poważne rany i w zasadzie to mogłabym dokonać ryzyka i zaatakować tytana. Ale czy tak będzie dobrze? Jakby pomyśleć to mam skaleczone okolice szyi a moja ręka nie ma się najlepiej. Dodatkowo mam trochę siniaków, ale... Jeśli czegoś nie zrobię to może być koniec. Wstałam na nogi pomimo bólu, sięgnęłam po moje potężne ostrza i skierowałam się w stronę tytana. Niestety moja ręka postanowiła utrudnić mi pracę jeszcze bardziej. Levi zauważył, że już wstałam i kiedy blokował uderzenie spojrzał w moją stronę. 

- Nathalie nie! Nie jesteś zdolna do walki póki nie jesteś obandażowana! Wycofaj się! - krzyczał do mnie blokując broń przeciwniczki. 

- Nie wycofam się! Przyjechałam tu by walczyć! Tam dalej walczą nasi przyjaciele i mają nadzieję, że nam nic nie jest. Wiedzą że sobie poradzimy. Nie na marne wybrali mnie najsilniejszym żołnierzem Jeonsy, by tylko nosić ten tytuł i nic nie robić! Dlatego, pokażę im, że jestem warta tego tytułu i będę bronić siebie i innych do upadłego! Lekka rana na ręce? To mnie nie zatrzyma! - mówiąc to coraz bardziej zbliżałam się do tytana.

Byłam w powietrzu starając się wspiąć na kark. Niestety ręka nadal odmawiała posłuszeństwa i kiedy miałam już ciąć, ona po prostu wytworzyła okropny ból przeszywający większą część mojego ciała, przez co uderzyłam nim w plecy tytana. Zaczęłam spadać. Na szczeście udało mi się szybko ogarnąć i ponownie zacząć wspinaczkę. Tym razem postanowiłam ułatwić sobie robotę i przecięłam mięśnie w rękach oraz nogach stwora. Co prawda ból był okropny, jednak to mnie nie powstrzyma tak łatwo. Tytan padł na ziemie. Nareszcie mogłam zakończyć żywot tego stworzenia, dlatego chodząc po kręgosłupie leżącego tytana, powoli zbliżałam się do miejsca karku. To musiało wyglądać dosyć bohatersko. Ja upaćkana częściowo krwią tytana, częściowo swoją, przechadzająca się po plecach prawie martwej ofiary w towarzystwie pary z jego kończyn. Nie chciałam narażać mojej ręki na dodatkowe i gorsze urazy, dlatego wbiłam ostrze zdrową ręką. Przynajmniej to wystarczyło by go zabić. Jakby pomyśleć, to chyba pierwszy raz od naprawdę dawna walczyłam ranna, a jest to spowodowane tym, że w walkach bardzo rzadko ponosiłam porażki. W okolicach Jeonsy od wieków nie pojawiało się dużo skupisk tytanów, dlatego cięższe walki na wyprawach są rzadkością. Miła odmiana. Z tego co widziałam, Levi wygraną z tajemniczą dziewczyną miał w garści. Podeszłam trochę bliżej, aby zbadać sytuacje.

- A teraz odpowiadaj gnido. Co to miało być?! I kim ty w ogóle jesteś?! - wydzierał się do niej brunet. 

O dziwo, dziewczyna zaczęła odpowiadać. 

- Za niedługi czas i tak się dowiecie. Dlatego nie widzę sensu w mówieniu tego w tej chwili. A teraz gdybyście tak mogli mnie przepuścić... - zaczęła unosić się ku górze, oczekując że Levi oddali od niej ostrze.

- Co ma oznaczać '' za niedługi czas i tak się dowiecie "? - brunet nie oddalał ostrza, wręcz przeciwnie. Zbliżał je do dziewczyny.

Ona nie odpowiedziała. Po prostu uśmiechnęła się i zamachnęła się nogą, przez co wytrąciła ostrze z rąk Levi'a. Zrobiła przewrót do tyłu i po chwili była już na własnych nogach. Jej oczy na chwilę znów przybrały zieloną barwę. Jestem pewna, że to nie zwiastuję niczego dobrego. I tak z resztą było. Niedługo po tym, podbiegł tytan poruszający się na czterech kończynach. Cudem go uniknęliśmy  wystawiając ostrza do walki. Jednak wbrew naszym oczekiwaniom, tytan nie miał zamiaru nas pożerać. Dziewczyna na niego wsiadła i oddaliła się w stronę walczących żołnierzy z naszych oddziałów. Wyczuwając zagrożenie, polecieliśmy za nią. Pożyczyłam Levi'owi jedną parę butli z gazem a potem ruszyliśmy za nią. Na szczęście, wymiana butli nie zajęła mu dużej ilości czasu. 

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz