[21] Twoje oczy są zielone

1.9K 143 60
                                    

Levi P.O.V

Nadszedł ten dzień. Dzień, w którym nie będę już uciekał. Pójdę tam do niej, przeproszę za to wszystko oraz... powiem co czuję. Zajęło mi parę dni proste zrozumienie, że to nie są normalne uczucia. Ja naprawdę bardzo ją lubię. Jest to dla mnie całkiem nowe uczucie. Nigdy nikogo nie kochałem i nie wiem, czy kiedyś będę tak kochał jak teraz. Chwilowo to ona jest dla mnie najważniejszą osobą, a ja nie mam zamiaru jej stracić. Już miałem iść, gdy uświadomiłem sobie mój błąd. No i co? Pójdę tam, powiem to wszystko... Czy ja jestem aż tak głupi żeby myśleć, że to wystarczy? Po za tym, czy ona naprawdę do mnie coś czuje, tak jak ja do niej? W końcu jest z rodziny szlacheckiej, kto by chciał żeby szlachcianka chciała takiego przybłędę z podziemi? Muszę przynajmniej się postarać aby być jej godny. Dlatego pojechałem do miasta. Znalazłem dobrą kwiaciarnię i zacząłem wybierać kwiaty.

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała sprzedawczyni, kiedy zauważyła, że już dłuższą chwilę stoję nie wiedząc co robić. 

- Są może tu takie kwiaty odpowiednie dla kogoś z wyższych sfer? Jak powiedzmy, dla kogoś mieszkającego za Siną? - zapytałem wprost.

- Mogę wiedzieć o kogo konkretnie chodzi? Łatwiej mi będzie dobrać bukiecik. Wystarczy powiedzieć. To ma być jak coś dla władzy, dla szlachcica...?

- Szlachcianki. - odpowiedziałem bez zastanowienia. 

Sprzedawczyni trochę się zdziwiła, jednak po chwili zaczęła szukać kwiatów nadających się na odpowiedni bukiet. Po niecałym kwadransie bukiet był gotowy. Nie znam się na kwiatach i w ogóle... ale moim zdaniem powinien jej się spodobać. Zapłaciłem po czym skierowałem się z powrotem do bazy. Muszę się przebrać, nie będę wyznawać jej uczuć w zabrudzonym mundurze. Dlatego ubrałem mój garnitur. Byłem gotowy, kierowałem się w stronę szpitala napotykając dziwne spojrzenia innych ludzi. W końcu nie często widzi się mnie w garniturze z bukietem kwiatów. Niestety, po drodze napotkałem na pewną zbyt ciekawską osobę...

- O, a kogo ja to widzę. Oto nasz najsilniejszy żołnierz ludzkości, jeszcze w dodatku wystrojony z bukietem. - uśmiechnęła się poprawiając swoje okulary. - Ładnie wygląda, to dla Nathalie? 

- Hange, śpieszy mi się. - powiedziałem trochę zirytowany. 

- Nareszcie idziesz ją odwiedzić! Powinny jej się spodobać, są naprawdę śliczne. - zachwycała się przez chwilę trochę się zbliżając. - No dobra, leć już do swojej księżniczki. 

Zignorowałem to i szedłem dalej. Z resztą, na resztę komentarzy po drodze również nie zwracałem szczególnej uwagi. Gdy byłem przed drzwiami do jej sali, zacząłem się stresować. Zaśmiałem się uświadamiając sobie jak głupie jest to uczucie. Wziąłem głęboki oddech, po czym otworzyłem drzwi. Gdy je zamknąłem, stałem jak wryty. Nie widziałem tej dziewczyny tyle czasu, w zasadzie to nie mogłem odlepić od niej wzroku. Nathalie również wyglądała na zdziwioną.

- Levi... - powiedziała malując uśmiech na swej twarzy.

Usiadłem na krześle przed jej łóżkiem po czym spojrzałem na nią. Nic nie mówiłem, po prostu patrzyłem wymieniając w głowie rzeczy za jakimi tęskniłem. 

- Przyszedłem cię odwiedzić. To dla ciebie. - mówiłem wręczając jej bukiet kwiatów.

- To... Kupiłeś dla mnie kwiaty? - zapytała z wyczuwalnym zachwytem. -Levi... - dodała po czym mocno mnie przytuliła.

Wyczułem łzy na mojej marynarce.

- Wybacz za emocje ale, jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak miłego.

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz